Luty z Andrzejem Ziemiańskim: Trylogia Achaja

Podoba się?

 

 Trylogia o awanturniczej księżniczce Achai z Troy jest dziełem sztandarowym Andrzej Ziemiańskiego. Cały fandom kojarzy tę postać, nawet jeśli nie wszyscy czytali książki. Gdy tylko pada nazwisko autora, pośród wymienianych jego powieści zawsze znajduje się Achaja. Nic też dziwnego, że od przybliżenia Wam tej historii postanowiłam zacząć. Całe uniwersum w końcu doczekało się epickiej kontynuacji, zatem nie mogę prezentować od razu “Pomnika Cesarzowej Achai”, pomijając początek.

Księżniczka Achaja z Troy nie miała łatwego życia, a to za sprawą swojej macochy – Asiji. Młodziutka (bo zaledwie czternastoletnia) żona Wielkiego Księcia Archentara, władcy Troy, postawiła sobie za punkt honoru pozbyć się niewygodnej pasierbicy. Zwłaszcza że Achaja mogła stanowić znaczącą przeszkodę w dojściu do władzy syna Asiji.
Okazja sama wpadła w ręce młodej Księżnej. Rozpoczął się nabór do armii, każda rodzina miała obowiązek oddać chłopca. Jeśli nie miała chłopca, to obowiązek spadał na dziewczynę. Syn Asiji, jako niemowlę, nie był brany pod uwagę, ale piętnastoletnia Achaja prezentowała wiek jak najbardziej poborowy. Oczywiście, jako osoba przynależna do rodziny książęcej, tak naprawdę nie musiała tego robić, wystarczyło, żeby Wielki Książę zapłacił wojsku zadośćuczynienie (czy też, jak kto woli – łapówkę), a nikt by się o dziewczynę nie upomniał. Ale już w tym głowa Asiji, żeby Archentar uznał za stosowne wstąpienie swej córki w szeregi wojsk…

Tymczasem starego skrybę świątynnego – Zaana – dopadły problemy natury egzystencjalnej. W pobliskiej karczmie, w alkoholowych oparach, doszedł do twórczego wniosku, że niczego w życiu nie osiągnął. Każdy jego dzień wygląda tak samo, a wszystkie są i tak już policzone. I być może nic by z tych rozmyślań nie wynikło, gdyby na drodze starego skryby nie stanął młody Syrius – najemnik i samozwańczy rycerz, o gwałtownej naturze ryzykanta. Szybko okazuje się, że żywiołowość chłopaka i spryt Zaana świetnie idą ze sobą w parze. Wkrótce nietypowy duet wpada na bardzo szalony pomysł, którego konsekwencje mogą być tragiczne w skutkach. Ale nie muszą, jeśli tylko obaj to dobrze rozegrają. Kto wie, jeśli się uda, będą mogli wiele zmienić w swoim kraju…

Wszystkie wydarzenia prowadzą do skrzyżowania losów Achai, która na wojnie przechodzi przez prawdziwe piekło, zmuszona wyrzec się wszystkiego, co kiedykolwiek uważała za wartościowe i pary oszustów, nieoczekiwanie zachodzących bardzo daleko i bardzo wysoko w swoich knowaniach. Cała trójka odmieniała losy znanego im świata, a legendy o Achai krążyły już za jej życia.

Pierwsza książka o Achai ukazała się w roku 2002, czyli dobrą dekadę temu. Sam autor o trylogii mówi, że to jedna powieść podzielona na 3 części i tak w istocie jest. Wątki się ze sobą ściśle przeplatają, tworząc nierozerwalną całość, każdy jest z każdym w jakiś sposób powiązany i nie sposób czytać na przykład trzeciej części bez znajomości dwóch pierwszych. Co ciekawe, trzeci tom pozornie wszystkie te wątki zamyka, mówi nam o tym, co działo się z Achają i jej sprzymierzeńcami aż do ich śmierci, jednak… to tylko pozory. Uważny czytelnik wychwyci, że jeden z wątków dalej pozostaje otwarty. I to właśnie on staje się furtką dla kolejnych książek z uniwersum Imperium Achai.

Trylogia jest napisana językiem dość prostym, oczywiście odpowiednio stylizowanym, aby nadać klimatu opowieści fantasy, ale jak przychodzi co do czego, to czytelnik nie czuje ciężkiej i mrocznej atmosfery magii oraz mistycyzmu, ale ryczy ze śmiechu na całe gardło. Proza Ziemiańskiego jest łatwa, lekka i przyjemna, miejscami ociera się nawet o prymitywność. Główna bohaterka często biega roznegliżowana, klnie jak szewc i wypija morze gorzały (Bogiem a prawdą, to chodzi permanentnie napruta, że nie wspomnę co wyprawia Biafra – potencjalna para do bohaterki – ten to dopiero leci po bandzie ile się da), ale ja osobiście nie mogę się oprzeć tej opowieści. Dzieje się naprawdę dużo, są i intrygi i epickie bitwy (choć są i tacy, co zarzucają autorowi prowadzenie potyczek w sposób bezsensowny. Ja na szczęście się na tym nie znam, więc mnie żadne błędy strategiczne nie raziły i nie mnie je oceniać), akcja jest świetna i pełna dobrego humoru, ale też nie brakuje momentów brutalnych i trzymających nas w napięciu.

Jeśli zaś chodzi o samą Achaję jako protagonistkę… mam co do niej mieszane uczucia. Bywa irytująca, ale można ją lubić, za determinację i mnóstwo zacięcia w dążeniu do celu. Umie się przystosować, a jej nieprawdopodobne umiejętności w dziedzinie wyrzynania przeciwników zawsze mnie bardzo cieszyły. Mogę też przymknąć oko na jej rozwiązłe prowadzenie się i ewidentny problem alkoholowy – w końcu im bohater ma więcej wad, tym bardziej ludzki jest w odczuciu czytelnika (w każdym razie, na pewno w moim), ale brakuje tej dziewczynie wyrazistości. Tak, tak, mimo tego wszystkiego, przez co przeszła, mimo talentów szermierczych i rozmaitych problemów emocjonalnych, postać Achai wydaje mi się płaska. W tej książce jest wiele kreacji żeńskich i wszystkie one zlewają mi się w jedną całość. To awanturnice, lubiące seks i gorzałę, Achaja wyróżnia się spośród nich tylko tym, że jest obyta z królewskim dworem, a na miecze nie ma sobie równych. Taką postać łatwo wykreować i rzucić w wir wydarzeń. Ale żebym miała się z nią emocjonalnie związać? Niekoniecznie.

Dużo lepiej prezentują się postacie drugoplanowe. Pomijając oczywiście żeński oddział Achai, bo te panie, jak wcześniej wspomniałam, są zbyt podobne do siebie. Ale z tym się już pogodziłam – Ziemiański w moim odczuciu nie potrafi wykreować przekonującej postaci żeńskiej. Choć to też zależy od Czytelnika, jestem pewna, że każdemu mężczyźnie, czytającemu te książki Achaja, jako kobieta, bardzo się spodoba.
Sytuacja wygląda o całe niebo lepiej w przypadku postaci męskich. Zaan i Sirius, czyli duet ryzykantów-oszustów, spragnieni wrażeń i chwały, z dna wędrują na same szczyty. Od zera do bohatera, mącą w polityce kraju dla zwykłego ubawu, wygrywając przy tym bitwy i wojny. Są absolutnie świetni, zarówno jako uzupełniający się wzajemnie duet, jak i każdy z osobna, jako odrębna postać. Równie intrygującym zespołem jest dwójka niewolników, których Achaja spotyka na swej drodze, czyli Hekke i Krótki. To głównie oni uczą ją życia. Dzięki nim dziewczyna dowiaduje się, jak przetrwać, jak zabić i jak wygrać. Nieprzeciętna mieszanka sprytu i morderczych skilli. I wreszcie last but not least, czyli Biafra – moja ulubiona postać literacka ever. Facet ma i swoją historię, i swoje motywy, jest diablo cwany i cholernie zdeterminowany, by osiągnąć swoje cele, a przy tym wszystkim potrafi być takim palantem, że klękajcie narody. Uwielbiam gnoja. :D

Trylogia, choć napisana z dużym rozmachem, jest literaturą przede wszystkim rozrywkową. Ma swoje wady, owszem, ale tu chodzi o przygodę i dobrą zabawę, i to właśnie dostajemy. Gdyby zacząć się szczegółowo zagłębiać w treść i rozwodzić nad każdą kwestią, to pewnie znalazłoby się kilka bzdurek oraz absurdów, ale ja tego nie zwykłam robić. Oceniam książkę jako całość, a całość dostarczyła mi niezapomnianych i magicznych chwil we wspaniałym uniwersum. Do Achai, upadłej księżniczki, dającej wciry wszystkim na około, mam naprawdę ogromny sentyment. Jej przygody i kolejne etapy życia, gdzie spotykała całą gamę ciekawych postaci, to właśnie opowieści, które lubię. Poza tym pragnę zwrócić uwagę, że została jej przypisana rola dosyć męska. To chyba najbardziej urzekło mnie w tych książkach – autor nakazał delikatnej księżniczce ruszyć szlakiem męskiego protagonisty. I wyszło super. Ani przez chwilę się nie nudziłam. Gorąco Wam polecam!

Autor: Andrzej Ziemiański  
Cykl: Achaja
Liczba tomów: 3
Język oryginału: Polski
Rok wydania:
– Tom 1 – grudzień 2002
– Tom 2 – listopad 2003
– Tom 3 – grudzień 2004
Oprawa: miękka
Wymiary: 125 x 195
Wydawca: Fabryka Słów

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze