Luty z Andrzejem Ziemiańskim. Czy Polacy pasują do fantastyki?

Podoba się?

Luty się kończy, a my na zakończenie tego krótkiego miesiąca prezentujemy Wam wywiad z jego patronem – Andrzejem Ziemiańskim. Pytania dotyczą głównie jego najnowszej powieści – drugiego tomu “Pomnika Cesarzowej Achai”, jednak udało nam się tez wyciągnąć z autora kilka ciekawostek. Choćby to, jak widziałby pojedynek między Achają a Geraltem z Rivii. ;)

 

Długo kazałeś czekać fanom na kontynuację Achai. Co ciekawe, nie wszyscy się tego spodziewali. Już nie mówiąc o długiej przerwie, ale o tym, że pozamykałeś doskonałą większość wątków. Te, które pozostały otwarte, można by uznać za celowe niedopowiedzenia, ale trudno je nazwać cliffhangerami. Intryguje mnie, czemu zrobiłeś to w takiej formie? Nie byłeś pewien kontynuacji, czy może chciałeś zrobić czytelnikom niespodziankę?

Kontynuacji byłem pewien od samego początku. Od zarania Achaja miała być trylogią. Tyle tylko, że pierwsza trylogia była w niej zaledwie tomem pierwszym podzielonym na trzy części. Teraz ukazujący się “Pomnik” to jest właśnie tom drugi trylogii, sam w sobie również podzielony na trzy części. Przede mną więc jeszcze tom trzeci – również będący osobną trylogią.
Jeśli komuś się wydaje to skomplikowane to pragnę przypomnieć, że George Lucas zrobił podobnie. Tylko, że bardziej perfidnie, bo Gwiezdne wojny zaczął kręcić od trylogii środkowej.

Byłam nieco zszokowana, czytając pierwszy tom “Pomnika cesarzowej Achai”. Ze względu na wprowadzenie tam… polskiego elementu. To było bardzo miłe zaskoczenie, ale początkowo nie miałam pewności, czy to aby na pewno do siebie pasuje. Teraz już wiem, że tak, ale powiedz mi, czy taki obrót wypadków planowałeś od samego początku, już przy tworzeniu pierwszej trylogii osadzonej w tym świecie?

Tak, planowałem od samego początku. Świat po drugiej stronie “Gór Bogów” to przecież opisana już w pierwszym tomie kopia naszego świata. A jako kopia Ziemi musi zawierać przecież prawie wszystkie narody, które istnieją u nas. Ktoś przeszedł w końcu przez góry – przedstawiciel któregoś z narodów przecież. I tu czasem pojawiają się zarzuty, których nie rozumiem. Jaki naród ma być opisany jako ten, który pierwszy przedostał się na drugą półkulę? Miałem opisać Amerykanów? Niemców, Rosjan, a może Chińczyków? W szkołach pisania mówią: przede wszystkim opisuj to, na czym się znasz. Więc jako Polak opisałem Polaków. A nie Hindusów ani Węgrów.

Jestem już po lekturze drugiego “Pomnika” i z radością stwierdzam, że jest lepszy od pierwszego (a pierwszy był naprawdę super!). Jednak widząc jak rozwija się akcja, jak zawiązujesz kolejne wątki i rozstawiasz postacie na fabularnej planszy, zaczynam się zastanawiać – czy Ty się wyrobisz w trzech książkach? Doszły mnie słuchy, że Pomnik, tak jak Achaja, ma być trylogią i nie bardzo umiem to sobie wyobrazić. Trzeci tom musiałby dorównywać objętością “Lodowi” Dukaja!

Podziwiam Twój zmysł obserwacji! Jestem naprawdę pod wrażeniem, że ktoś po lekturze tylko drugiego tomu zorientował się, że nie uda mi się zmieścić w ramach trylogii. Ja sam zrozumiałem to dopiero pisząc tom trzeci i to będąc już daleko za połową tekstu.
Pozostaje mi tylko oficjalnie potwierdzić. Tak, będzie tom czwarty.

Lubisz wybierać na protagonistów kobiety. To najlepiej widać w Achai, ale też czytałam wiele innych twoich książek, gdzie dajesz kobiecie grać pierwsze skrzypce (albo chociaż drugie). Często rzucasz je w wir akcji i dajesz im typowo męskie zajęcia, lub każesz im przemierzać szlaki przystosowane do męskich stóp. Zastanawia mnie – dlaczego? Przecież bohaterem mógł być mężczyzna, istota bądź co bądź bliższa twojej naturze, łatwiejsza do zrozumienia i opisania. Czemu na bitwy wysyłasz kobiety?

Co do istoty mojej natury to nie byłbym taki pewny. Dużą jej część zajmuje pierwiastek kobiecy.
Natomiast co do roli kobiet to nie tyle ja ją uwypuklam, co inni piszący mężczyźni usiłują pomniejszać. U innych autorów kobieta to najczęściej piękny dodatek do głównego bohatera, ładne tło, ewentualnie kurwa lub zdrajczyni, jeśli autor ma jakieś kompleksy dotyczące kobiet. Udawanie, że kobiety nie odgrywają żadnej roli w świecie, jest trochę bezsensowne. To główni bohaterowie wszelkich wydarzeń, tak samo jak mężczyźni.
Pozostaje otwartym pytanie dlaczego umieszczam je w tak ekstremalnych warunkach. Ale tu odpowiedź jest prosta. Weźmy na przykład choćby księgowego. Dobry księgowy ma dużo pieniędzy, śliczne mieszkanie lub dom, nowy samochód. Wakacje spędza w ciepłych krajach, jeździ na ciekawe wycieczki. Jest szczęśliwym człowiekiem, który ma dobre, poukładane życie. Dlaczego więc nie ma serii powieści o księgowych? Ano dlatego, że ich życie jest po prostu nudne.
I dlatego też moje bohaterki nie są księgowymi. Zamiast liczydła wolą karabin, bo w ten sposób łatwiej przedstawić dramatyczne rzeczy, które dzieją się w ich głowach.

W “Pomniku” jasno dałeś do zrozumienia, że tu klasyczne fantasy w twoim wykonaniu się definitywnie kończy. W Achai można było się spierać, domyślać i zgadywać. W “Pomniku” natomiast pozwoliłeś technice wtargnąć na dobre do dość mistycznego świata za Górami Pierścienia. Jak ty sam klasyfikujesz powieści z uniwersum Imperium Achai? Są dla ciebie bardziej fantasy czy bardziej science-fiction?

Nigdy nie pisałem fantasy. I bardzo nie lubię tego określenia. Fantasy to dla mnie po prostu bajka, która nie rządzi się żadnymi prawami. Wszytko tam jest możliwe. No zaraz, ale w science fiction też wszystko jest możliwe, można odpowiedzieć. Owszem. Ale to fantastyka zdyscyplinowanej wyobraźni. Jeśli istnieją czary, to ich stosowanie musi powodować fizyczne konsekwencje. Jeśli czarownik zamienia się w orła, to potraktujmy to tak: dziewięćdziesiąt kilogramów człowieka ustępują miejsca kilku kilogramom ptaka. W miejscu brakującej objętości pojawia się więc próżnia. Otaczające powietrze musi ją wypełnić, a to spowoduje, że gaz przekroczy prędkość dźwięku, a więc spowoduje sonic boom. Wniosek: takiej przemianie towarzyszyć musi okropny, przerażający huk.
I tak dalej, i tak dalej.

Co planujesz po zakończeniu “Pomnika”? Znowu jakaś dłuższa przerwa, czy od razu rzucisz się w wir pisania nowych powieści?

Przerwę w pisaniu miałem w życiu tylko jedną. Wynikała z zewnętrznych warunków, było to dawno, dawno temu i nigdy więcej jej nie powtórzyłem. Natomiast na pewno fundnę sobie odpoczynek od świata Achai. A co będzie dalej? Chodzi mi po głowie wiele pomysłów. Od steampunku w rodzaju Autobahn nach Poznań po powieść współczesną. Nie mam zielonego pojęcia, gdzie mnie poniesie. Na pewno jednak nie na wakacje.

Akcja twoich książek często rozgrywa się w Polsce lub z udziałem Polaków. Intryguje mnie więc, jaki masz stosunek do polskiej fantastyki. Czy Polacy w ogóle pasują do fantastyki?

Czemu Polacy mieliby do fantastyki nie pasować? Nie bardzo widzę czym mielibyśmy się różnić od innych narodów. Był taki okres za PRL-u, kiedy trzeba było umieszczać akcję w świecie zachodnim lub nijakim, ponieważ Polska wydawała się wtedy krajem bez przyszłości. Ale dzisiaj to już jest dawno nieaktualne. Wszystko jest dostępne, my sami jesteśmy częścią całego świata, który podlega dynamicznym zmianom.
Dziś mnie bardzo śmieszy jak polski autor umieszcza akcję swojego utworu gdzieś w “Ameryce”. Po pierwsze nie ma zielonego pojęcia o Ameryce, po drugie nosi to znamiona ucieczki od realności. Nie wiemy, jak rozwiązać jakiś problem? No to umieśćmy go “za oceanem”, może nikt nie zauważy, że piszemy bzdury.

Masz na koncie wiele powieści i opowiadań. Czy któryś z tytułów darzysz jakimś szczególnym sentymentem?

Nie. Nie wyróżniałbym żadnej pozycji. W każdej książce chodzi przecież o coś innego.

Piszesz też książki kryminalno-sensacyjne. Z czym jest więcej frajdy – z planowaniem morderstw, przekrętów i intryg, czy z tworzeniem niesamowitych światów?

Jedno i drugie jest fascynujące. Przy czym ani jedno ani drugie nie jest najważniejsze. Na pierwszym planie zawsze jest człowiek, a rodzaj presji, jakiej zostanie poddany, to sprawa drugoplanowa. Ale oczywiście im bardziej barwna i przekonująca będzie ta presja tym lepiej.

Co jest najfajniejszego w pisaniu książek? I w byciu pisarzem w ogóle? Co pisanie zmieniło w twoim życiu, że zdecydowałeś się kontynuować tę ścieżkę kariery?

Żeby było śmiesznie: ja nigdy nie planowałem żadnej innej drogi. Musiałem robić różne inne rzeczy, ponieważ dawniej nie mogłem się utrzymać z samego pisania. Od kiedy uzyskałem taką możliwość, robię już tylko to.
Ale można powiedzieć inaczej: pisanie nie jest wyborem. To konieczność. Abstrahując od umiejętności prowadzenia narracji, którą albo się ma albo nie, samo pisanie to tylko umiejętność obserwacji. Osobiście taki dar obserwacji nazywam przekleństwem. I jak wiem z literatury, nie tylko mi ciąży. Najlepiej (i chyba jako pierwszy) opisał go sir Arthur Conan Doyle. Jak się jest obciążonym tą klątwą, pisanie książek można wyjaśnić jako próbę autoterapii, próbę opisania rzeczy, których nie widzi żaden inny człowiek.

Jesteś pisarzem, architektem, Wrocławianinem… Kim jeszcze jest Andrzej Ziemiański? I którą z tych osób jest przede wszystkim? 

Jestem kimś, kto kompletnie nie jest reprezentantem swojego pokolenia, jak mawia moja żona. Nazywa mnie jeszcze totalnym optymistą, człowiekiem, który obłaskawia świat, lubuje się w przyjemnościach. Nazywa mnie także gówniarzem, ale nie jest to z jej strony określenie pejoratywne. I myślę, że to ostatnie określenie najlepiej oddaje wszystko. Jestem wiecznym gówniarzem i lubię ten stan.

Na podstawie Wiedźmina powstała gra komputerowa. Przyszło mi do głowy, że i z Achai mógłby wyjść naprawdę fajny erpeg. Co o tym sądzisz, jak by ci się widział taki projekt? Chciałbyś w nim wziąć czynny udział gdyby pojawiła się taka propozycja? Grałbyś w grę na podstawie swojej książki? :)

Pomysł świetny. Pewnie, że bym zagrał. Ale znając przypadki z życia, kiedy okazywało się, że czytelnicy lepiej znają i pamiętają akcję moich powieści niż ja, to pewnie bym od razu przegrał.

A propos Wiedźmina. Chodzi mi po głowie pojedynek na miecze między Achają i Geraltem – oboje słyną ze swych niezwykłych umiejętności w tej dziedzinie. Jak sądzisz, czy wiedźmin byłby dla Twojej księżniczki godnym przeciwnikiem? A Ty sam, z kim najbardziej chciałbyś skonfrontować Achaję?

Kolejny świetny pomysł. I od razu mogę naszkicować taki pojedynek:
Ogromny amfiteatr wypełniony po brzegi tysiącami widzów. Z jednej strony na arenę wchodzi Achaja, z drugiej Wiedźmin. Nie wiem o czym myślałby wtedy Geralt (to musiałby opisać Andrzej Sapkowski). Achaja myślałaby jednak o radach, które otrzymała od swoich mentorów. Krótki powiedział jej, żeby nigdy nie stawała do walki, jeśli nie jest absolutnie pewna zwycięstwa. Hekke powiedział, żeby nigdy w ogóle nie stawała do żadnej walki – ma po prostu zabić przeciwnika i już.
Achaja była wierna naukom swoich mistrzów. W tym momencie tysiące widzów w amfiteatrze wstałoby ze swoich miejsc, wszyscy przeładowaliby swoje karabiny i wystrzelili w kierunku wiedźmina.
Cóż, Achaja pod koniec kariery dochrapała się stanowiska cesarza. Ją było stać na zebranie tysięcy snajperów w jednym miejscu…

Gdybyś miał polecić początkującemu czytelnikowi polskiej fantastyki (albo może lepiej – początkującemu czytelnikowi w ogóle!) jedną ze swoich książek, którą byś wybrał?

Podręcznik do geometrii wykreślnej. Zawiera tylko i wyłącznie sprawdzalną prawdę.

Dziękuję bardzo za poświęcony czas i serdecznie pozdrawiam!

Ja również dziękuję i odpozdrawiam.

W sieci znana też jako Koralina Jones. Redaktor naczelna Gavran.pl, główny administrator Forum Gavran ( http://forum.fan-dom.pl ), administruje także Thornem - oficjalną stroną Anety Jadowskiej ( http://anetajadowska.fan-dom.pl ). Współzałożycielka Grupy Fan-dom.pl . W wolnych chwilach recenzentka i blogerka.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najwyżej oceniane
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
hluk

łał – Podręcznik geometrii wykreślnej? wtf
Achaja i Geralt to moi polscy ulubieńcy!

 
gre

Po pojedynku okazałoby się, że to nie był Geralt, tylko ktoś podszywający się pod niego. Prawdziwy zignorowałby wyzwanie (bynajmniej nie z braku szacunku, raczej właśnie z głębokiego szacunku oraz niezależności od ludzkich oczekiwań). Ale za to z Achają mógłby się, yyyy, zaprzyjaźnić ;-)
Realniejszym przeciwnikiem do pojedynku z Achają byłaby Ciri.