Relacja z Coperniconu 2013. Odcinek 3 – Sobota

Podoba się?

copernicon 2013

Sobota powitała nas tym samym widokiem, który utulał nas do snu – kolejką do łazienki (to chyba jakaś zemsta Konwentowego Boga i Piątku 13-ego razem wziętych. “Nie stałaś w kolejce do akredytacji, a tę pańszczyznę, w ten czy inny sposób, na konwencie trzeba odrobić!” A potem spadł grom z jasnego nieba…).  Część ekipy z Rock&Read miotała się nerwowo po mieszkaniu i tupała nóżkami niecierpliwie w ogonku do toalety, gdyż oni także zaspali, a na 10:00 mięli dostarczyć Ćwieka na Copernicon. Razem z Anetą stwierdziliśmy, że przeczekamy tę burzę, jedząc tosty, popijając herbatkę i kontemplując tych, którzy myli zęby w kuchennym zlewie. Kiedy camper ruszył wreszcie na konwent, my wciąż byliśmy w proszku. Dokończyliśmy śniadanie i wreszcie udało nam się dostać do łazienki…

01 kuba i ed
Kuba Ćwiek i Edgar

Po co właściwie o tym piszę. Cóż, najazd Rock&Read to nasze alibi, bo w sobotę przez to ominęliśmy kilka ciekawych punktów programu. Z jednej strony żałujemy, gdyż nie nagraliśmy dla Was wielu rzeczy, które mieliśmy w planach, z drugiej – bawiliśmy się dobrze i naprawdę nie potrzebowaliśmy być na punkcie programu Ćwieka, skoro ledwo otworzyliśmy rano oczy, a już mieliśmy go w nadmiarze, bo zajmował łazienkę. :D Jego wesoła gromada opowiedziała nam, jak wygląda życie w trasie i jak błogosławionymi przez nich miejscami są czyśćce (czyli przybytki, gdzie mogą się umyć), jak cieszy ich każdy ciepły posiłek, a domowy obiad to już w ogóle szał-ciał i uprzęży. Usłyszeliśmy też wiele ciekawych anegdotek, ale naprawdę nie wiem, które z nich wolno mi powtórzyć, a które były wynurzeniami raczej bardziej prywatnymi, zatem nie powiem nic. Złapcie konwój na trasie i sami się przekonajcie, jakie mają dla Was niespodzianki. :)

02 zakupy
Ja z Destrukcją na zakupach

W końcu zebraliśmy swoje duperele i ruszyliśmy na Copernicon, zostawiając Anetę z ćwiekową obstawą, aby sama mogła przygotować się do drogi, ponieważ ona również miała ruszyć w trasę. Jako że co ciekawsze rzeczy z przedpołudniowych atrakcji już przegapiliśmy, to mieliśmy okienko i zaczęliśmy nadrabiać zaległości. Wpadliśmy na chwilę na pokaz batów, ale priorytety były inne… Po pierwsze – zakupy! Stoiska z nerdowskimi cudownościami znajdowały się w Maiusie, porozstawiane na korytarzach na każdym z pięter. Razem z Destrukcją wpadłyśmy między nie z dzikim piskiem radości i poczęłyśmy trwonić gotówkę. Miś z Edgarem towarzyszyli nam z pewną rezygnacją, ale też nie próżnowali – nagrywali kolorowe straganiki i równie barwny tłumek przy nich. Kiedy już się obłowiliśmy (bo i Miś wybrał coś dla siebie), przyszła pora na pracę. Nagraliśmy parę ujęć do filmiku i ruszyliśmy między uczestników z pytaniem w naszej małej, niezobowiązującej ankiecie, którą również zobaczycie na videorelacji z Coperniconu.

Zeszło nam się do późnego popołudnia z tym wszystkim i wreszcie o 17:00 wylądowaliśmy na prelekcji Katarzyny Czajki, czyli Zwierza Popkulturalnego, o wdzięcznym tytule “I’m fangirl and I’m proud” (cała prelekcja do odsłuchania >> tutaj <<). To jedna z lepszych prelekcji, na których byliśmy. Jej współautorkami są Magda “Cathia” Kozłowska i Joanna “Cyd” Petruczenko, które niestety nie mogły dotrzeć na Copernicon i cała odpowiedzialność za prezentację spadła na barki Zwierza. Zwierz pokazał profesjonalizm, omówił temat gładko i przystępnie, nie zabrakło humoru, a gdy Zwierz skończył mówić przed czasem, właściwie nikt nie miał pytań – wszystko było jasne. Bardzo mi się ten punkt programu podobał, zarówno ze względu na ciekawy temat, jak i na podejście do niego sympatycznej prowadzącej.

Po spotkaniu ze Zwierzem zahaczyliśmy mimochodem o panel dyskusyjny odnośnie Webkomiksu, w którym między innymi brali udział Kobieta-Ślimak oraz MNQ, znani rysownicy internetowych historii obrazkowych. Nie wiem, czy panel był udany, bo nie zabawiliśmy tam długo, ale prowadzący wglądał na mocno stremowanego. Zdaje się, że w ogóle wskoczył na zastępstwo za kogoś innego, jednak dalsze losy dyskusji nie są mi znane, bo wściekły głód wziął nad nami górę i ruszyliśmy skorzystać z konwentowych zniżek na jedzenie.

03 panel webkomiks
Panel o Webkomiksie

Z pełnymi brzuchami wpadliśmy na prelekcję Puszona i Lucka, czyli duetu z bloga Geekozaur, o najlepszych serialach. Charyzmatyczne chłopaki z zaangażowaniem opowiadali o najciekawszych ich zdaniem seriach telewizyjnych, było bardzo miło i wesoło, mnie jednak zabrakło odrobiny porządku w tej prelekcji. Panowie bardzo łatwo dawali się ponieść własnym opowieściom i potrafili nadmiernie rozwodzić się nad jednym tytułem, co spowodowało, że w gruncie rzeczy czas nie pozwolił, aby omówić ich więcej. Rozumiem jednak, że mogli być już naprawdę zmęczeni, mieli chyba coś koło 9 godzin prelekcji na Coperniconie (z czego 7 w sobotę) i mogli chcieć wrzucić na luz.

04 geekozaur
Lucek i Puszon opowiadają o serialach.

Po godzinie z Geekozaurem musieliśmy się rozdzielić, gdyż dwa interesujące nas punkty programu odbywały się o tej samej godzinie. Destrukcja z Edgarem wzięli dyktafon i udali się na prelekcję Krzysztofa Piskorskiego o sensacjach XIX wieku, zaś ja z Misiem ruszyliśmy dziarsko na Rynek Staromiejski z kamerą, aby nagrać fireshow w wykonaniu The Gremlins. Trochę się martwiliśmy o ten pokaz, gdyż występ Loli DeVille dzień wcześniej się nie odbył przez paskudną pogodę. W sobotę również padało, jednak pod wieczór deszcz wreszcie sobie poszedł precz, co jednak wcale nie oznacza, że Tancerze Ognia mieli łatwo. Deszcz bowiem pozostawił po sobie mokry bruk. Już jak szłam na Rynek, sama miałam problem, żeby zachować pozycję pionową, bo było okropnie ślisko, a moje buty miały nie przystosowaną do takich warunków podeszwę. Kiedy zobaczyłam, jak grupa Gremlinów się przygotowuje do występu, wiedziałam, że i oni mają ten sam problem co ja. Ślizgają się. Dlatego pokaz mógł się wydawać nieco niemrawy, ale z ogniem nie ma żartów, zwłaszcza kiedy otacza cię pokaźny tłum. Tancerze poruszali się wolno i ostrożnie, jednak nie można im było odmówić umiejętności. A kiedy zaczęli ziać ogniem, nikt już nie patrzył na ich sztywne nogi. :)

05 fireshow

Mieliśmy z Misiem dylemat, czy zostać do końca, a potem jeszcze obejrzeć walki na miecze świetlne, czy może jednak wrócić na Minusa i wpaść jeszcze na połowę prelekcji Krzysztofa Piskorskiego. Chęć poznania sensacji XIX wieku wygrała, choć trochę żałuję tych mieczy. Jednak wystąpienie Piskorskiego było naprawdę godne, bardzo mi się podobało, pomimo że widziałam tylko połowę. Ale mamy nagraną całość, Destrukcja o to zadbała. :)

Po sensacjach powróciliśmy do bazy wypadowej, gdzie powitano nas świeżym pieczywem i parówkami. Anety już nie było, ruszyła w trasę z Rock&Read, my zaś po kolacji i zrzuceniu materiałów (zdjęć, filmików i nagrań audio) na Misiowego laptopa, już bez żadnych sensacji poszliśmy spać.

W następnym odcinku krótko o konwentowej niedzieli i podsumowanie Coperniconu.  :)

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Najwyżej oceniane
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Drzew

“prowadzący wglądał na mocno stremowanego” To mało powiedziane…