Brent Weeks “Droga Cienia” – recenzja

Podoba się?

Jaką drogę trzeba przejść, by spełnić swoje marzenie? I czy jego realizacja koniec końców okazuje się tym, czego pragnął w swym życiu bohater? Tego dowiedzieć można się z lektury powieści „Droga Cienia” autorstwa Brenta Weeksa.Nory to dno miasta Cenarii – żyją tu najbiedniejsi jego mieszkańcy. Jednym z takich szczurów ulicy jest około dwunastoletni chłopiec imieniem Merkuriusz. Jego życie to ciągła walka o kolejny dzień, pożywienie czy też pieniądze na opłacenie się przywódcy gildii złodziejaszków, do której chłopak przynależy. Nic więc dziwnego, że Merkuriusz marzy o tym, by jego życie się odmieniło. Jego celem jest stać się takim, jak najsłynniejszy siepacz okolicy, Durzo Blint. I łatwo można się domyślić, iż pewnego dnia jego marzenie zaczyna się realizować, Blint przyjmuje chłopaka na termin, a Merkuriusz umiera, by narodzić się mógł Kylar Stern.

Świat, do którego zabiera Czytelników autor, to mroczna kraina pełna chciwości, brutalności i żądzy władzy. Trudno było mi znaleźć w nim choćby jeden pozytywny element rzucający jakąkolwiek odrobinę światła na ten ponury obraz. To miejsce, w którym równie łatwo można umrzeć, idąc ulicami Nor, jak i mieszkając na królewskim zamku.

Główny bohater powieści, wspomniany już Merkuriusz alias Kylar, to typ bohatera, który dzięki niespodziewanemu zrządzeniu losu ma szansę wyrwać się z dotychczasowego życia i rozpocząć nowe. Jednak wszystko ma swoją cenę, a ta, którą zapłacić musi chłopak, objawia się pod postacią wyrzutów sumienia i koszmarów chodzących za nim, niczym tytułowy cień, już na zawsze.

Mimo swego pochodzenia i miejsca, w jakim się wychowywał, Merkuriusz nie jest typem brutalnego chłopaczka, który gotów jest zrobić wszystko, by się wzbogacić. Nie rwie się do pozbawiania innych zdrowia czy życia, lecz zmuszony okolicznościami przełamuje w sobie pewną granicę. Jednak nawet po latach terminu u mistrza siepaczy ta część jego osobowości nadal pozostaje mocno aktywna i wbrew obranemu kierunkowi kształcenia zabijanie, już dla Kylara, nie jest chlebem powszednim. W moim prywatnym odczuciu, autorowi dość sprawnie wyszła kreacja tego bohatera, ukazanie jego przemiany, rozterek, dorastania czy moralnych dylematów.

Mówiąc o Merkuriuszu-Kylarze nie można nie wspomnieć o jego mistrzu – Durzo Blincie. To najlepszy z siepaczy Cenarii, nazywający swe cele truposzami, niezwykle dokładnie podchodzący do swej pracy, człowiek, dla którego nie liczy się nikt ani nic, gdyż przywiązanie czy miłość to tylko słaba strona dająca wrogom szansę zranienia. Lecz, jak można szybko spostrzec w czasie lektury powieści, ten chłód i obojętność to mimo wszystko maska, a Blint nie jest postacią tak zgorzkniałą i twardą, za jaką sam chciałby uchodzić. Przez ¾ powieści nie miałam zarzutów do sposobu, w jaki Weeks prowadził tego bohatera. Jednakże końcówka opowieści, tajemnice, które zostają ujawnione, nieco psują ogólny obraz Durzo, nazbyt rozmiękczając jego osobę i historię.
Poza wspomnianymi powyżej postaciami, na kartach „Drogi Cienia” pojawia się jeszcze szereg innych, mniej lub bardziej sprawnie skonstruowanych osobowości. Lecz wszystkie one, w moim odczuciu, mają jedną zasadniczą wadę – każdy z bohaterów dostał swoją z góry przypisaną rolę. Stoją od początku do końca albo po jasnej bądź ciemnej stronie, nie ma w nich elementu zaskoczenia, tajemniczości, a ja nie lubię, kiedy spotykane w czasie lektury postacie są aż tak przewidywalne.

Historia przedstawiona w „Drodze Cienia” ukazana została dość prostym stylem, nieobfitującym w jakieś szczególne ozdobniki i barwne rozwinięcia, które utrudniałyby lekturę i jej odbiór. Momentami było dla mnie nawet zbyt sucho i, kolokwialnie rzecz ujmując, sztywnie. Jedynym, co było tak naprawdę w tym wszystkim męczące, to tendencja autora do dziwnych imion i nazw miejsc, choć jestem w stanie zaakceptować, że miało to ukazać różnorodność świata Cenarii.

Podsumowując – jak na debiutancką powieść „Droga Cienia” wypada całkiem nieźle. Ma oczywiście swoje niedociągnięcia i mankamenty, lecz sprawiają one, iż z chęcią sięgnę po kolejny tom, by sprawdzić czy autor dopracował swój styl i warsztat, czy też pozostał w tym samym punkcie swych umiejętności.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze