Cuda i Dziwy Mistrza Haxerlina – recenzja

Podoba się?

Każda nowa książka jest jak przygoda, której towarzyszy ekscytacja. Z początku wynika to z tego, że trudno się domyślić, czy ma się do czynienia z łatwym i przyjemnym tekstem, czy topornym i nudnym dziełem, od którego chce się jak najszybciej uwolnić. Dlatego właśnie czasem bywam ostrożny co do nieznanych mi autorów. Tak też było z Jackiem Wróblem i jego „Cudami i Dziwami Mistrza Haxerlina”, ale tylko do chwili, gdy zacząłem czytać pierwszą stronę. Wtedy to wszystkie obawy zniknęły jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki, pozostawiając jedynie chęć poznania całej historii.

Książka stanowi zbiór opowiadań, które składają się na dłuższą opowieść. Nie jest to kronika opisująca dzień po dniu wydarzenia z życia głównego bohatera, przedstawia ona tylko wybrane przygody ułożone chronologicznie. Opowiadają one o losach Mistrza Haxarlina. Jest on dość zaawansowanym wiekowo magiem… znaczy się szarlatanem, żyjącym z niewiedzy i naiwności mieszkańców małych miasteczek i wsi. Trzeba mu przyznać, że na swojej robocie zna się jak mało kto, w końcu nadal żyje parając się handlem pseudomagicznymi artefaktami. Przemierza on wzdłuż i wszerz Isirię wraz ze swoim kramem, na który składa się szkapa oraz wóz.

Mistrz Haxerlin nie jest typowym bohaterem – nie przypomina herosa stającego w obronie słabszych i przy okazji rozbijającego łby tym złym. Jeśli więc spodziewacie się, że nasz kupiec co rusz łapie za siekierę i idzie ubić pałętającego się po okolicy orka, to niestety jesteście w błędzie. Prędzej schowa się w jakiejś małej ciasnej norze, niż z własnej nieprzymuszonej woli zaryzykuje swoje życie dla chwili bohaterstwa. Przede wszystkim jest on biznesmenem dbającym o swój mały kram. Jednakże gdzieś w środku kryje się miły i dobry człowiek, który czasem pomaga innym.

Na tym polega właśnie cała zabawa. Wydawać się może, że skoro Haxerlin to podstarzały, podszyty tchórzem człowiek, to w jego historii nie ma nic ciekawego. No cóż, wszystko się skupia na głównym bohaterze, którego największym wrogiem jest on sam. Handlarz cały czas podszywa się pod kogoś posiadającego tajemną wiedzę i właśnie ten drobny szczegół najczęściej wpędza go w opresje. Jego kłopoty są przeróżnej natury – Mistrz lubi pieniądze i nie przeszkadza mu przyjmowanie mniej lub bardziej nielegalnych zleceń.

Książka opowiada o losach Haxerlina, ale nie jest on jedyną ważną postacią w tych historiach. W podróży towarzyszy mu jedenastoletni czeladnik o imieniu Thuz. Chłopak wygląda jak pucołowaty aniołek, ale tak naprawdę to wielki urwis. Obecność tego dzieciaka w opowieściach bardzo wzbogaca cały tekst, dzięki niemu praca handlarza jest mniej przewidywalna i bardziej chaotyczna. Poza tym Thuz to bardzo zabawny i rezolutny chłopak, przez co wszystkie sceny z jego udziałem prezentują się rewelacyjnie. Dialogi z innymi postaciami są napisane w wyjątkowo zabawny sposób, dzięki czemu ani przez moment się nie nudziłem. Jednocześnie jest to również element, za który najbardziej cenię książkę Jacka Wróbla.

O świecie, w jakim autor umieścił akcję swoich opowieści, nie da się dużo napisać, ponieważ Insiria nie wyróżnia się niczym specjalnym od typowego średniowiecznego królestwa. Ludzie żyją sobie spokojnie, zajmując się swoimi sprawami. Bardziej ich obchodzi, czy będzie padało, albo komu krowa się ocieliła niż jakieś wielkoświatowe kwestie. Dla mieszkańców małych wiosek przyjazd obwoźnego handlarza to prawie jak święto czy dożynki, które budzą ciekawość tylko na chwilę.

„Cuda i Dziwy Mistrza Haxerlina” to książka utrzymana w klimacie klasycznej powieści fantasy z elementami przygodowymi. Część perypetii obwoźnego handlarza artefaktami przypominają mi stare, dobre rpgowe gry komputerowe w stylu „Baldur’s Gate” czy „Icewind Dale”, w których to grupka śmiałków przemierza rozliczne krainy, rozwiązując problemy napotkanych ludzi. Czasem wystarczy znaleźć zagubiony pierścionek, innym razem trzeba ubić jakiegoś wrednego orka. Mistrz Haxerlin miewa też tego typu przygody, tylko z tą różnicą, że są one w pewnym stopniu karykaturą mojego wyobrażenia o tym, jak powinno się wyruszać na takie niebezpieczne wyprawy.

Ta dość niepozorna licząca niecałe czterysta stron książka zostawiła mi olbrzymi niedosyt. Przedstawione wątki nie zostały zakończone, dlatego z zapartym tchem czekam na kontynuację przygód niezwykłego sprzedawcy Mistrza Haxerlina. Gorąco polecam sięgnięcie po ten tytuł.

Autor: Jacek Wróbel
Cykl: Mistrz Haxerlin, 1 tom
ISBN: 978-83-7995-025-6
Oprawa: miękka
Ilość stron: 375
Data wydania: 2015

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Najwyżej oceniane
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

[…] Cały tekst znajduje się tutaj. […]