Zero – recenzja

Podoba się?

Marc Elsberg to pseudonim austriackiego pisarza, który na polskim rynku zadebiutował w zeszłym roku powieścią „Blackout” o konsekwencjach ogólnoeuropejskiej awarii prądu. Z początkiem tego roku ukazała się jego druga powieść, „Zero”, otwierająca oczy na zagrożenia związane z udostępnianiem danych. Obie książki zawierają w sobie elementy powieści sensacyjnej i thrillera naukowego, ale każda z nich może zainteresować fanów fantastyki. Głównie dlatego, że słysząc, o czym dokładnie opowiadają, można stwierdzić, że jak na razie to dość nierealne pomysły. Autor być może przekona takich niedowiarków, że istnieje prawdopodobieństwo, że przedstawione scenariusze wcale nie są tak bardzo odległe od naszej rzeczywistości.

„Zero” rozpoczyna się atakiem na prezydenta USA. Grupa internetowych terrorystów, nazywających siebie Zero, atakuje głowę państwa, by pokazać, że nikt nie jest bezpieczny i że w tych czasach nie trzeba wiele, by stanowić zagrożenie. Robią z tego wielki pokaz relacjonowany przez Internet. I tak właśnie rozpoczyna się pościg ludzi z całego świata za Zero. Jednocześnie w Londynie za sprawą inteligentnych okularów zostaje zabity pewien chłopak. Co ma z tym wspólnego wielki internetowy gigant na miarę Facebooka? Czy Zero zostanie złapany? I jaką rolę w tym wszystkim będzie ostatecznie pełnić dziennikarka Cynthia Bonsant?

Autor przedstawia bardzo niepokojącą wersję niedalekiej przyszłości. Na początku Marc Elsberg wspomina, że wszystkie przedstawione technologie są już stosowane. Nasze dane są gromadzone i przetwarzane od lat. Opisane w książce programy również już istnieją, choć może niekoniecznie są tak dalece rozwinięte. Jeszcze. To wszystko sprawia, że pomysł zaprezentowany przez autora tym bardziej wydaje się niepokojący – ponieważ jest tak blisko nas. Podobnie sprawa się miała z „Blackoutem”.

Marc Elsberg prezentuje wizję zagrożeń związanych z udostępnianiem danych i zbytniemu zaufaniu do programów doradczych. W „Zero” ludzie sprzedają swoje dane, są kontrolowani i śledzeni, w tle mamy nowoczesną firmę o nie do końca czystym sumieniu. Ale nie tylko. Opowieść jest prowadzona z różnych perspektyw – wielu bohaterów pozwala nam śledzić tę samą opowieść, dopełniając się nawzajem i dając ostatecznie czytelnikowi pełny obraz. Trudno nawet w skrócie opisać fabułę „Zero”, ponieważ można ją rozpatrywać z różnych punktów widzenia. Mnogość wątków oznacza też, że trudno się nudzić, zwłaszcza, że zostały dobrze poprowadzone. Ogółem znajdziemy tu dużo pościgów, intryg, spisków, ataków, przekupstw, zabójstw i manipulacji.

Gdy czytałam „Blackout”, sama akcja książki – przynajmniej na początku – nie wciągnęła mnie szczególnie, jednak byłam pod ogromnym wrażeniem pomysłu autora i jego realizacji. W przypadku „Zero” jest to samo – koncept jest po prostu pierwszorzędny. I przede wszystkim dlatego polecam tę książkę. Nie mam nic do zarzucenia akcji, bohaterom ani innym elementom powieści, ale to pomysł jest najważniejszą rzeczą, która skłoniła mnie do napisania tej recenzji i polecenia „Zero” (a także „Blackoutu”) Wam wszystkim.

  • Autor: Marc Elsberg
  • Tytuł oryginalny: Zero
  • Wydawca: W.A.B.
  • ISBN: 978-83-280-2165-5
  • Liczba stron: 512
  • Wymiary: 150mm x 225mm
  • Okładka: zintegrowana
  • Tłumaczenie: Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska

 

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze