Podoba się?

Mark Lawrence to angielsko-amerykański (urodzony w US, wychowany w UK) pisarz, który na swoim koncie ma trylogię „Rozbite Imperium”, stanowiącą jego flagową serię. Miałam okazję ją przeczytać, o czym zresztą pisałam już na Gavranie. Gdy wydawnictwo Papierowy Księżyc ujawniło plany związane z wydaniem kolejnego cyklu pióra tego autora, a dokładniej trylogii „Wojna Czerwonej Królowej”, której pierwszym tomem jest „Książę głupców”, od razu wpisałam sobie ten tytuł na listę „do przeczytania”.

Fabuła nowej serii Marka Lawrence’a umiejscowiona jest w tym samym uniwersum, co poprzedni cykl. Znowu znajdujemy się w Rozbitym Imperium, złożonym z wielu państw, mniej lub bardziej wrogo do siebie nastawionych. Akcja ma miejsce w zasadzie równolegle do opowieści zaprezentowanej w „Księciu cierni”, a i sam Jorg, czyli główny bohater wcześniejszej trylogii, oraz jego bracia zaglądają na karty powieści, aczkolwiek tylko gościnnie. Warto jednak zaznaczyć, że jeśli ktoś nie zapoznał się jeszcze z serią „Rozbite Imperium”, nie musi się obawiać sięgnięcia po „Wojnę Czerwonej Królowej”. Choć uniwersum jest to samo, a i otoczenie oraz warunki zbliżone, są to jednak różne historie, które z powodzeniem mogą być czytane osobno. Nic nie stoi na przeszkodzie. W zasadzie bardziej narzekać mogą czytelnicy, którzy zdążyli już zapoznać się już z „Cesarzem cierni”, czyli trzecim tomem opowieści o Jorgu, ponieważ dzięki temu będą oni w stanie przewidzieć parę rzeczy zaprezentowanych w nowej książce.

Jalan Kendeth jest wnukiem Czerwonej Królowej, kobiety twardą ręką rządzącej Czerwoną Marchią. Mimo że znajduje się na dziesiątej pozycji w kolejce do tronu, jest zadłużony po uszy u niezbyt miłego osobnika, który niewygodnym klientom zapewnia złamane kończyny. Poza tym Jalan jest krętaczem i tchórzem, który bez wahania podkopie innych, by samemu wyjść cało z opresji. W dodatku to leń, oszust i rozpustnik. Uwodzenie pięknych panien (oraz mężatek i wdów) to dla niego codzienność, nieraz również musi wymykać się od owych kobiet przez okno. To również doskonały kłamca, który potrafi okłamać nawet samego siebie, aczkolwiek prezentujący się na pierwszy rzut oka dość ciapowato. Snorri z kolei to Wiking, wojownik z północy o pokaźnych gabarytach, z talentem do walk i potyczek, ale też z kompasem moralnym, którego się słucha i który obecnie każe mu jak najszybciej dotrzeć do swojej rodziny, uwięzionej przez pewnego wodza, być może nawet już martwej. Losy tych dwóch zostają przypadkiem splecione za sprawą klątwy rzuconej przez tajemniczą Milczącą Siostrę. Sytuacja już w tym momencie nie wygląda różowo, a okazuje się jeszcze gorsza, gdy na dwóch przymusowo dobranych kompanów zaczynają polować niebezpieczni nienarodzeni, istoty bez duszy za to dysponujące nadspodziewaną siłą i determinacją, aby pozbyć się okrytych klątwą mężczyzn.

Przy serii „Rozbite Imperium” zachwycałam się kreacją głównego bohatera – drań bez serca, za to z wielkimi ambicjami i konkretnym celem, który nie waha się krzywdzić, kaleczyć i zabijać. W „Księciu głupców” również nie mamy do czynienia z duszą czystą jak łza. Mark Lawrence dobrze się czuje w nietypowych kreacjach bohaterów. Jorg jest bajecznie okrutny i ambitny, Jalan natomiast to niesamowicie kłamliwy tchórz. Żaden z nich nie jest typem klasycznego herosa czy nawet rzezimieszka o dobrym sercu albo wojownika stającego w obronie innych, z jakimi najczęściej można się spotkać w tego typu powieściach.

„Książę głupców” to niejako przydługi wstęp do całej opowieści, którą w trylogii „Wojna Czerwonej Królowej” chce przedstawić Mark Lawrence. Akcja rozwija się powoli – bohaterowie głównie idą, jadą i biegają, zmierzając do celu, do którego popycha ich rzucona na nich klątwa, jednocześnie pomału zbierając informacje na jej temat, a także poznając się wzajemnie. I choć natykają się na różne problemy, napadają ich wrogie istoty, a i niekiedy spotykają mniej lub bardziej nieprzyjemnych ludzi, to i tak miałam wrażenie pewnej monotonii czającej się na kartach tej książki. Mimo że wydarzeń było sporo, to brakowało mi chyba mocnego ich zaznaczenia, nadania im większego znaczenia dla głównego wątku. Przez większość powieści Snorri zmierza ku północy, by uratować swą rodzinę, a Jalan za nim podąża, starając się jednocześnie znaleźć jakiś sposób, by się z tej całej sytuacji wyplątać. Pozostałe zdarzenia to jedynie małe przeszkody, które bohaterowie konsekwentnie pokonują i prą naprzód. Aczkolwiek z drugiej strony, choć jako całość książka przez większość czasu nie może pochwalić się szczególną dynamiką, to same wspomniane problemy, na które się natykają, są przedstawiane całkiem żywo i zgrabnie, i zdecydowanie nie są nudne.

„Książę głupców” to interesujący tytuł, który czyta się przyjemnie, między innymi dzięki przejawiającemu się poczuciu humoru Jalana. Nie jest to może tak dobra pozycja jak pierwszy tom „Rozbitego Imperium”, ale liczę na to, że po tym rozbiegu autor ruszy z kopyta i porwie mnie przy okazji drugiej części „Wojny Czerwonej Królowej”, która nosi tytuł „The Lair’s Key”. Niemniej polecam Wam historię Jalana i Snorriego.

Tytuł: Książę głupców
Autor: Mark Lawrence
Cykl: Wojna Czerwonej Królowej
Tom: 1
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Tytuł oryginału: Prince of Fools
Tłumaczenie: Marek Najter
Data wydania: 26 października 2016
ISBN: 9788361386940
Liczba stron:  550

Z zawodu finansista, z pasji czytelnik. Redaktorka serwisu oraz moderator forum Gavran, okazjonalnie recenzentka.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze