Miecz i kwiaty – recenzja

Podoba się?

Cóż może być szlachetniejszego w życiu dobrego chrześcijanina niż wyruszenie na krucjatę, by odbić Ziemię Świętą z rąk Saracenów? Czy może istnieć piękniejsza chwila niż ta, w której rzuca się na pogan z mieczem w dłoni i okrzykiem „Deus vult!” na ustach? Czy istnieje bardziej prawe i chwalebne miejsce od Jerozolimy? Tak. Wszystko, każda i wszędzie, bo tak po prawdzie nie ma bardziej zdegenerowanego i obłudnego miejsca niż Ziemia Święta, ani też bardziej zatraconych w dobrach doczesnych ludzi niż jej mieszkańcy. Przynajmniej za czasów krucjat.

Młody Gaston de Baideaux, zwabiony opowieściami o świętości, aniołach i różach porastających miecze chrześcijańskich wojowników, wyrusza do Tyru, by odkupić swoje winy i zlikwidować swe dość nietypowe opętanie. Na miejscu jednak dopadają go demony przeszłości, dworskie intrygi, wschodnia magia i porywy serca. Jakby tego było mało, ziemia ta okazuje się wcale nie taka święta, a jego prywatny diabeł wcale nie taki straszny, jak go malują. Tyle dobrego, że Gaston może liczyć na przyjaciół, do których zaliczają się pragmatyczny Genueńczyk, czarownica rozkazująca dżinom, potężny Saracen, ksiądz-cudzołożnik i całkiem sympatyczny wilkołak. Po tak doborowym towarzystwie trudno nie spodziewać się ciekawych przygód.

Pierwszym, co przykuwa czytelnika podczas lektury „Miecza i kwiatów” jest wschodnia egzotyka. Delikatny rzut oka na kulturę islamską, otulenie się bliskowschodnią magią i przełamanie szablonu mdło szlachetnego uczestnika krucjaty sprawiają, że powieść zachwyca wyjątkowym klimatem. Autor postanowił pokazać nam wyprawy krzyżowe z nieco bliższej perspektywy, a także obnażyć pewną dwulicowość jej uczestników. Przykładem może być chociażby król Ryszard Lwie Serce, znany nam głównie z opowieści o Robin Hoodzie jako niezwykle honorowy i prawy władca, co jednak nie przeszkodziło mu w wydaniu rozkazu zgładzenia jeńców.

Oprócz rzadko spotykanego tła opowieści, Mortka funduje nam też niezwykle barwną historię, gdzie elementy fantastyczne zdają się urozmaicać fabułę, w żaden sposób nie tworząc dysonansu pomiędzy nimi a rzeczywistością. Bo czyż nagłego wzrostu potęgi Templariuszy nie mógł spowodować pakt z demonem? Założenie to jest równie nietuzinkowe, co doszukiwanie się przyczyny tego w mocy Świętego Graala – artefaktu chyba już na stałe przypisanego do tego typu opowieści, tu, na szczęście, niewykorzystanego.

Mortka postanowił też bezlitośnie rozprawić się z archetypem cnego rycerza ze średniowiecznych eposów, udowadniając, że bez odrobiny pragmatyzmu, szczęścia i rozumu niewiele można zdziałać. Szczególnie gdy pędzi się na łeb na szyję na ratunek białogłowej, która wcale tak cnotliwa nie jest, jak obiecywały pieśni. Dzięki takiemu podejściu powieść zyskuje rumieńców, a bohaterowie wielowymiarowości. Ponieważ w Ziemi Świętej nic nie jest czarno-białe. Jednakże autor nie odarł krucjat z całej ich mistyczności, pozwalając by od czasu do czasu róże porosły rękojeści mieczy.

Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to głównie do jakości samego wydania. Im bliżej było końca tego ponad dziewięćset stronicowego tomiszcza, tym więcej pojawiało się literówek w tekście. Natomiast piękne, złote litery z okładki nie wytrzymały jednokrotnego przeczytania książki, zostawiając mnie z widoczną jedynie połową tytułu. Tyle dobrego, że wydanie to jest szyte, a nie klejone, dzięki czemu nie musimy obawiać się utraty którejkolwiek ze stron, jak chociażby było w przypadku polskiego wydania „Drogi Królów”.

Samą opowieścią można się cudnie delektować i przez jedną ulotną chwilę znaleźć się na Bliskim Wschodzie. Nie do końca bezpiecznym, pełnym niepokojów, ale bez wątpienia posiadającym swój urok. Może być on zakorzeniony w odmienności, ale też w sprawnie poprowadzonej historii, która pociąga niczym opowieści Szeherezady, nie pozwalające zaprzestać czytania nawet na jedną noc.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze