N.K. Jemisin „Piąta pora roku” – recenzja

Podoba się?

„Piąta pora roku”„Piąta pora roku” to powieść autorstwa Nory K. Jemisin, znanej już w naszym kraju m.in. z takich cyklów jak Sen o krwi czy Trylogia Dziedzictwa. Najnowsza książka stanowi pierwszy tom Trylogii Pękniętej Ziemi i ukazała się nakładem wydawnictwa SQN.

Wyobraźcie sobie Bezruch – kontynent, którego mieszkańcy żyją od jednego kataklizmu do kolejnego, tytułowej Piątej pory roku. Może to być erupcja wulkanu, która na dziesiątki lat zasnuwa niebo popiołem, tsunami niszczące nadmorskie społeczności bądź trzęsienie ziemi obracające w gruzy pół znanego im świata. Mieszkańcy nie mają pewności, czy nastąpi on podczas ich życia bądź ile potrwa, ale zawsze muszą być przygotowani – gromadzić zapasy w specjalnych magazynach, nosić ze sobą podstawowe przedmioty, które mogą pomóc w przetrwaniu. Nigdy nie wiadomo, kiedy Ojciec Ziemia znów postanowi ukarać swoje dzieci.

Wyobraźcie sobie również, iż jesteście Górotworem, kimś, kto posiada umiejętność „manipulowania termalnymi, kinetycznymi i innymi formami energii w celu wywołania wpływu na zdarzenia sejsmiczne”. A mówiąc bardziej obrazowo – potraficie jedną myślą zniszczyć cały świat, wznieść górę w miejscu, w którym nigdy jej nie było czy ujarzmić plujący lawą wulkan. Można by pomyśleć, że takie osoby byłyby panami Ziemi. Nic bardziej mylnego, w świecie Bezruchu nie są nawet uważane za ludzi, lecz za potwory, które w każdym budzą pierwotny lęk. Nie trudno się więc domyślić, iż w większości przypadków dzieci obdarzone taką mocą, prędzej czy później, giną w tragiczny sposób z rąk rodziny lub sąsiadów. Te, które mają więcej szczęścia, trafiają pod opieką bezwzględnych Stróżów do Fulcrum – militarnej szkoły, gdzie rozwijają swe umiejętności, by służyć ojczyźnie m.in. tłumiąc wstrząsy bądź naprawiając szkody z nich wynikłe.

„Piąta pora roku” zaczyna się od końca. Końca świata – a dokładniej dwóch. Takiego, który ma być tym ostatecznym, niszczącym całą ludzkość oraz od tego bardzo indywidualnego – gdyż, czym innym jest dla matki śmierć ukochanego synka i porwanie córki, a wszystko to z rąk męża?

Tak oto poznajemy Essun i jej historię, jedną z trzech zawartych w książce. Wydarzenia widziane jej oczami dzieją się już po rozpoczęciu wspomnianej zagłady, którą wszyscy (jak na razie) uważają po prostu za początek kolejnej Piątej pory roku. Towarzyszymy kobiecie w wędrówce tropem męża i współodczuwamy jej nadzieję na odnalezienie i uratowanie córki. Po drodze Essun przygarnia pod swe skrzydła parę towarzyszy, by dotrzeć wraz z nimi do tajemniczego miejsca, będącego reliktem wymarłej niegdyś cywilizacji. Natomiast by zapoznać nas z Damai i Sjenit, kolejnymi żeńskimi bohaterkami, narrator zabiera nas w przeszłość, jednakże nieszczególnie odległą.

Muszę przyznać, iż początkowo lektura powieści nie szła mi zbyt łatwo. Już praktycznie od pierwszych stron Czytelnik napotyka terminy stworzone przez autorkę specjalnie na potrzeby wykreowanego uniwersum, a których zrozumienie niekoniecznie przychodzi wraz z samą treścią. Oczywiście są one szczegółowo objaśnione, lecz słowniczek umieszczony został na końcu książki, co z mojego punktu widzenia jest mało komfortowe i lekko zaburza płynność odbioru. Dużo wygodniej byłoby, gdyby owe definicje zawarte zostały w przypisach na danej stronie. Jednak, gdy już udało mi się zapoznać z terminologią świata Bezruchu, dalsza lektura szła gładko.

Nora K. Jemisin na kartach „Piątej pory roku” nie stworzyła świata łagodnego, miłego lub ładnego. Wręcz przeciwnie, jest on pełen strachu, śmierci, bezwzględności, odrzucenia i wyobcowania. Nieliczne chwile szczęścia i spokoju są, w moim odczuciu, wplecione w treść wyłącznie po to, aby podkreślić brutalność samego Bezruchu, Stróżów czy polityki świata stworzonego przez autorkę. W przypadku dwóch ostatnich elementów fabuły objawia się to zwłaszcza w przypadku stosunku ludzi do Górotworów. Bo gdy jesteś kimś takim, nie masz prawa do emocji – ani dobrych, ani złych – gdyż mogą one zgubić świat. Jedyne, co możesz, to wypełniać rozkazy, nie zadając zbędnych pytań. Inaczej może spotkać Cię coś znacznie gorszego niż śmierć.

Jeśli miałabym określić czas i przestrzeń tej historii, wiele z zawartych elementów czy też wypowiedzi mogłoby wskazywać, iż jest to przyszłość tej Ziemi, jaką znamy obecnie. Prawdopodobnie dość odległa, lecz na skutek kataklizmów poddana pewnemu regresowi pod względem technologicznym. Szczerze powiedziawszy, patrząc na nasze obecne zbrodnie przeciwko planecie – Ojcu Ziemi – to wizja Jemisin i tak wygląda stosunkowo optymistycznie.

Trzeba przyznać, iż świat stworzony przez autorkę na kartach powieści jest dopracowany w każdym szczególe. Duży nacisk postawiono na przygotowanie pod względem geologiczno-technicznym, dzięki czemu Czytelnik może zdobyć przy okazji trochę nowej wiedzy. Natomiast postacie, które pisarka wykreowała na bohaterów historii są nieszablonowe i niebanalne, stanowiąc zbiór indywidualnych cech, pragnień i smutków.

„Piąta pora roku” to intrygująca powieść, która mimo początkowych trudności okazała się ciekawym urozmaiceniem znanego mi świata fantasy. Ciekawi mnie, co wydarzy się w kolejnym tomie i czy opisywany koniec świata naprawdę okaże się tym ostatecznie ostatecznym.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze