Fragment: Dwór mgieł i furii – Sarah J. Maas

Podoba się?

Data wydania: 1 lutego 2017

Wydawnictwo: Uroboros

Między światłem a ciemnością.
Nowa, mroczniejsza i bardziej zmysłowa odsłona bestsellerowej serii Dwór cierni i róż.

Po tym, jak Feyra ocaliła Prythian, mogłoby się wydawać, że baśń dobiega końca. Dziewczyna, bezpieczna i otoczona luksusem, przygotowuje się do poślubienia ukochanego Tamlina. Przed nią długie i szczęśliwe życie.
Sęk w tym, że Feyra nigdy nie chciała być księżniczką z bajki. Zresztą zupełnie nie nadaje się do tej roli. W snach wciąż powracają do niej wymyślne tortury Amaranthy i zbrodnia, którą popełniła, by się od nich uwolnić. Pragnący zapewnić jej bezpieczeńtwo Tamlin próbuje zamknąć Feyrę w złotej klatce. W jej nowym nieśmiertelnym ciele drzemią moce, których dziewczyna nie umie opanować. W dodatku o spłatę swojego długu upomina się największy wróg Tamlina – Rhysand, Książę Dworu Nocy. Zwabioną podstępem Feyrę raz w miesiącu okrywa mrok jego niebezpiecznego królestwa. To pewne, że władca ciemności będzie chciał wykorzystać ją do swoich celów. Chyba że… to nie Rhysand jest tym, kogo Feyra powinna się obawiać. Na Dworze Wiosny również bowiem nie jest bezpiecznie, a sam Tamlin ma przed ukochaną coraz więcej tajemnic. Czy rzeczywiście tylko po to, by ją chronić?

Gdy nad Prythian i krainę ludzi nadciąga widmo wojny tak groźnej jak żadna dotąd, Feyra musi zdecydować, komu może ufać. Stawką jest życie jej rodziny i losy całego świata. A w magicznym świecie fae przyjaciele potrafią być bardziej niebezpieczni niż wrogowie.

Nowa, jeszcze mroczniejsza i bardziej zmysłowa odsłona bestsellerowej serii Dwór cierni i róż! Nie zaśniesz, nim nie odkryjesz wszystkich sekretów!

  • Dwór mgieł i furii – Sarah J. Maas
  • Tłumacz: Jakub Radzimiński
  • Premiera 1 lutego 2017
  • Wydawnictwo: Uroboros

 

Fragment

Siła nieśmiertelnych – bardziej przekleństwo niż dar. Przez trzy dni po powrocie tutaj zgniatałam i wyginałam każdy element zastawy i każdy sztuciec, jakiego się dotknęłam. Notorycznie się potykałam, nieprzyzwyczajona do dłuższych i zwinniejszych nóg; do tego stopnia, że Alis nakazała usunąć z moich komnat wszystkie cenne przedmioty, których nie można było łatwo zastąpić (najbardziej gderała, kiedy przewróciłam stolik z osiemsetletnim wazonem). Strzaskałam też nie jedne, nie dwoje, ale pięcioro szklanych drzwi, niechcący zbyt zamaszyście je zamykając.
Westchnęłam przez nos i rozprostowałam palce.
Prawą dłoń miałam zwykłą, gładką. Perfekcja fae.
Obróciłam lewą dłoń. Zawijasy ciemnego atramentu pokrywające palce, nadgarstek i całe przedramię aż do łokcia zdawały się wchłaniać mrok z całego pomieszczenia. Oko umieszczone na środku dłoni sprawiało wrażenie, jakby mnie cały czas obserwowało. Spokojne i przebiegłe, jak u kota. Jego pionowa źrenica była zauważalnie szersza niż w ciągu dnia. Tak jakby dostosowywała się do oświetlenia, jak w normalnym oku.
Skrzywiłam się gniewnie w jego stronę.
W stronę kogokolwiek, kto mnie obserwował przez ten tatuaż.
Przez trzy miesiące mojej bytności tutaj Rhys w żaden sposób się ze mną nie skontaktował. Nie odezwał się nawet słowem. Nie śmiałam zapytać Tamlina, Luciena czy kogokolwiek innego; obawiałam się, że mogłabym w ten sposób przywołać księcia Dworu Nocy, w jakiś sposób przypomnieć mu o tym nieprzemyślanym targu, którego dobiłam z nim pod Górą. Tydzień z nim z każdego miesiąca w zamian za ocalenie mnie od śmierci.
Ale nawet jeśli Rhys w jakiś cudowny sposób o tym zapomniał, ja nie potrafiłam. Ani Tamlin, ani Lucien, ani ktokolwiek inny. Nie w sytuacji, gdy moją rękę pokrywał ten tatuaż.
Nawet jeśli Rhys na sam koniec… nawet jeśli nie był tak właściwie wrogiem.
Wrogiem Tamlina – owszem. Każdego innego dworu – zgadza się. Tak niewielu zdołało przekroczyć granice Dworu Nocy i powrócić. Na dobrą sprawę nikt nie wiedział, co się znajduje na północnych krańcach Prythianu.
Góry, ciemność, gwiazdy i śmierć.
Ale podczas ostatniej rozmowy z Rhysandem kilka godzin po śmierci Amaranthy nie czułam, żeby był moim wrogiem. Nikomu nie powiedziałam o tym spotkaniu, o tym, co Rhys mi powiedział, ani o tym, co ja mu wyznałam.
„Ciesz się swoim ludzkim sercem, Feyro. Żałuj tych, którzy nie czują już nic”.
Zwinęłam palce w pięść, zasłaniając oko, zasłaniając tatuaż. Dźwignęłam się na nogi, spłukałam ustęp i poczłapałam w stronę umywalki, aby wypłukać usta i umyć twarz.
Chciałam móc nic nie czuć.
Pragnęłam, żeby moje ludzkie serce zostało przemienione razem z resztą mojego ciała, żeby zastygło w nieśmiertelnym marmurze. Chciałam pozbyć się tego poszarpanego strzępka czerni, który sączył we mnie swój jad.
Tamlin nie obudził się, gdy ostrożnie wróciłam do ciemnej sypialni. Spojrzałam na jego nagie ciało rozpostarte na pościeli. Przez chwilę jedynie podziwiałam imponujące mięśnie na jego plecach, tak cudownie podkreślone światłem księżyca; jego złociste włosy, rozwichrzone snem i moimi palcami, które w nie wplatałam, gdy wcześniej się kochaliśmy.
To dla niego to zrobiłam, to dla niego ochoczo obróciłam siebie i swoją nieśmiertelną duszę w ruinę.
A teraz miałam wieczność, aby z tym żyć.

Z zawodu finansista, z pasji czytelnik. Redaktorka serwisu oraz moderator forum Gavran, okazjonalnie recenzentka.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze