Imperium burz – Sarah J. Maas – recenzja

Podoba się?

Imperium burz - Sarah J. MaasCztery lata temu przeczytałam Szklany tron, pierwszy tom serii o tym samym tytule. Wtedy dość niepozornej – dobrej, ale niekoniecznie epickiej. Był to debiut amerykańskiej pisarki Sarah J. Maas, opowiadający o młodej, zdolnej zabójczyni. Od tamtego czasu do tej jednej książki zostało dodane parę opowiadań, a także kolejne części historii, którą autorka rozwinęła do niesamowitych rozmiarów – z losów jednej przestępczyni wyprowadziła opowieść o starciu z potężnymi wrogami. Jednocześnie zrobiła to z wyczuciem, niejednokrotnie zaskakując Czytelnika kierunkiem poprowadzenia akcji. Nie ma wątpliwości, że za sprawą poprzednich świetnych powieści Sarah J. Maas postawiła sobie porzeczkę bardzo wysoko. Czy Imperium burz sprostało pokładanym w nim nadziejom i oczekiwaniom?

W piątym tomie cyklu Sarah J. Maas obserwujemy przygotowania do starcia, które ma szanse zmieść z mapy cały kontynent. Aelin Galathynius wraz z Aedionem i Rowanem starają się zebrać poparcie i pomoc w walce przeciw okrucieństwu i plugastwu pod wodzą Erawana wyłażącemu z Morath. Nie jest to jednak łatwe, jak się okazuje. Na drodze bohaterom stają liczne trudności, które zaprowadzą ich w rejony niebezpieczne, wymagające sprytu i odwagi. Dodatkowe zagrożenie czai się na morzu –zbliża się flota Maeve, królowej Fae, która ma swoje własne plany.

Bardzo ciekawie jest obserwować nabierający tempa konflikt w Erilei. Do tej pory mieliśmy zaledwie przygrywkę przed wielkim finałem. Nawet w Imperium burz śledzimy głównie zbieranie sił, tworzenie armii, ustalanie sojuszy, wymyślanie strategii, choć także obserwujemy pierwsze potyczki między siłami Erawana, Aelin i Maeve. Można powiedzieć, że to początkowa faza wojny między wrogami, już nie tyle ustawianie pionków, co pierwsze ruchy przeciwników. Nie ma jednak wątpliwości, że najważniejsze momenty, największe starcia oraz rozwiązanie całego konfliktu – to wszystko dopiero przed nami. Kolejna i najprawdopodobniej ostatnia część wyjaśni wszystko.

Ale póki co wróćmy do Imperium burz. Wraz z upływem tomów pisarka dodawała do swojej serii kolejne wątki, przez co w tej części mamy ich już całkiem sporo, ale dla autorki nie jest to problemem. Sarah J. Maas zręcznie żongluje bohaterami, z wprawą zmienia obiekty narracji, w odpowiednich momentach przeskakuje do kolejnych, a robi to na tyle często, by wszystkie historie rozwijały się systematycznie. Każda z nich jest również interesująca i wciągająca, dzięki czemu przyciąga czytelnika i sprawia, że trudno się oderwać. Wszystkie one splatają się, dopełniają i pozwalają obserwować różne strony konfliktu. W dodatku poszczególne wątki możemy obserwować z perspektywy kilku bohaterów – autorka oddała głos wszystkim ważnym postaciom, każda z nich ma choć chwilę, by poprowadzić narrację i pokazać czytelnikowi swój punkt widzenia.

Mnie osobiście najbardziej podobały się losy Elide, której przez jakiś czas towarzyszy Lorcan. Ona, poszukująca Aelin, by spełnić obietnice złożona osobie, która ją uwolniła. On, by pomoc swej królowej i zyskać dla niej to czego potrzebuje, mimo że ta uznała go już za zdrajcę. Wątek ten śledziłam z wielką przyjemnością głównie za sprawą samej Elide – dziewczyny silnej, walczącej o siebie, bardzo mocno doświadczonej przez życie, która mimo wszystko nie dała się mu złamać, choć wiele razy niewiele do tego brakowało. Z ciekawością obserwowałam też losy Manon. Jej sytuacja diametralnie zmieniła się od czasów Królowej cieni. Nie chcę zbyt wiele zdradzać, ale wiedzcie, że również w tej części autorka jest gotowa postawić niektóre wątki do góry nogami.

Po doświadczeniach minionych tomów nieustannie wypatrywałam kolejnych zaskakujących zwrotów akcji. Sarah Maas nie lubi prostych i oczywistych rozwiązań – w poprzednich częściach pokazała, że nie waha się w jednej chwili gwałtownie zmienić kierunku akcji. Dzięki temu nigdy nie można być pewnym, co się zaraz wydarzy. W dodatku pisarka potrafi stopniować napięcie i łapać czytelnika na haczyk, przez co jej zagrywki są tym bardziej zaskakujące. Niestety jest to także powód do narzekań.

Autorka niejednokrotnie pokazała do tej pory, że ma ogrom pomysłów i asów w rękawie, a zwroty akcji rozdaje na prawo i lewo, więc nie ma co martwić się nudną czy monotonną opowieścią. Z tym, że tak wiele niespodzianek wymaga, by historia toczyła się w kierunkach nie do przywidzenia, czyli niejako wymusza dramatyczne, gwałtowne zmiany. W Imperium burz pisarka doszła już do takiego momentu, gdzie gra toczy się o wysoką stawkę, ścierają się wielkie siły, więc małe, drobne zwroty akcji tu się nie sprawdzą. Potrzeba wielkich, potężnych, niekiedy nawet nieco abstrakcyjnych elementów, które skierują fabułę na inne tory. I niestety to już jest ten moment, gdy wszystko musi być rozdmuchane, widowiskowe, dramatyczne i niosące ze sobą ogromne konsekwencje nie tylko dla samych bohaterów, ale i dla całego tamtego świata. Mam nadzieję, że autorka nie da się zapędzić i powstrzyma się przed przekroczeniem granicy między zaskakującą i ciekawą fabułą a nielogicznymi, irytującymi, autorskimi krętactwami.

Z całą pewnością do najsilniejszych zalet książek Sarah J. Maas należą silne, wyraziste i stanowcze postacie, które świetnie sprawdzają się w zmiennym otoczeniu, które serwuje autorka. Równie ważna jest zaskakująca akcja i niepozwalające się przewidzieć plot twisty. Autorka postanowiła pójść na całość, a zakończenie Imperium burz obiecuje wielkie rzeczy, które będą miały miejsce w kolejnej części. Nie waham się polecić Wam tej książki – jeśli czytaliście poprzednie tom, wiecie już, co może zaserwować Wam autorka. Jeśli natomiast nie mieliście do czynienia z powieściami Maas – koniecznie zacznijcie od początku. Cóż, dajcie się porwać. ;)

  • Autor: Sarah J. Maas
  • ISBN: 978-83-280-3730-4
  • Liczba stron: 864
  • Okładka: miękka
  • Tłumaczenie: Marcin Mortka

Z zawodu finansista, z pasji czytelnik. Redaktorka serwisu oraz moderator forum Gavran, okazjonalnie recenzentka.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze