Magia Krwi – recenzja

Podoba się?

“Magia krwi”, książka debiutującego na literackim rynku Anthonego Huso, stanowi pierwszą część planowanej przez niego dylogii. A napisał ją dlatego, że „padało”. I bardzo dobrze, że „padało”, bo dzięki temu trafiła do naszych rąk powieść niepoślednia. Nawet, gdybym nie przeczytała notki wydawcy, to zachęciłaby mnie do niej sama okładka. Jest bardzo ciekawa, z intrygującą, zakrwawioną dziewczyną w ciemnej pelerynie z kapturem. Od razu nasuwa się pytanie – kim jest ta tajemnicza dama? Szczególnego uroku dodaje też okładce jej bogata ornamentyka, widoczna tak naprawdę dopiero, gdy się bierze książkę do ręki i ogląda ją pod światło.

Akcja rozgrywa się w dziwnym świecie, gdzie technologia i czary mieszają się ze sobą i razem funkcjonują. Po niebie latają sterowce, ludzie używają skomplikowanych wynalazków, a magia opiera się na krwi i matematyce. I to właśnie tu przyszło żyć głównym bohaterom. Jednym z nich jest młody następca tronu księstwa Stoneholu – Caliph Howl. Poznajemy go, gdy pobiera nauki na Uniwersytecie w Desdae i spotyka studentkę Senę. Oczywiście, jak to często w książkach bywa zawiązuje się między nimi zalążek uczucia. Czas jest jednak nieubłagany i dziewczyna kończy studia, opuszczając jednocześnie Desdae. Natomiast Caliph wręcz przeciąga okres swojej nauki, ponieważ wcale nie jest chętny do objęcia tronu. Gdy już ją kończy, woli podążyć za wezwaniem ukochanej, niż stawić się w ojczyźnie. Życie nie jest jednak proste, obowiązki wzywają i będzie musiał powrócić do Stoneholudu, objąć tron i przygotować się do wojny, która puka do jego drzwi. A i Sena – druga główna bohaterka, będzie musiała stawić czoła wielu niebezpieczeństwom. Mogłoby się wydawać, że to wstęp do zwykłej powieści przygodowej, ale tak nie jest. Ponieważ przeciwko Caliphowi sprzysięgają się nie tylko zwykli, ludzcy wrogowie, ale i naprawdę mroczne siły: wiedźmy Shradae z Wiedźmokracji, pradawne istoty, żyjące w zapomnianych miejscach, a nawet nieziemskie byty. I wszystkie te mroczne siły łączy jedno – pożądają księgi Cisrym Ta, dającej podobno nieograniczoną moc.
Jak potoczą się losy Calipha i Seny dowiedzą się Ci, którzy przeczytają książkę. Poznają dzięki temu przemyślnie skonstruowany świat, opisany w sposób szczegółowy, dokładnie przemyślany. Czasem nawet zbyt szczegółowy. Wymagający bardzo dokładnego czytania, w pełnym skupieniu, ponieważ bez niego można się łatwo pogubić A to z tego powodu, że, niestety, autor wprowadza wiele pojęć, które wcale nie łatwo jest zapamiętać. Momentami, czytając książkę, żałowałam, że nie ma w niej choć trochę przypisów, które bardzo by mi ułatwiły poznawanie coraz to nowych słów, zjawisk i nieludzkich postaci.

Fabuła książki z początku wydaje się dość zwykła i schematyczna – samotny, młody bohater o imieniu Caliph musi walczyć o swoje. Tylko wcale nie jest to takie proste. Caliph wszak nie jest jedynym głównym bohaterem, a postać Seny w banalny schemat raczej trudno wpasować, bo ona sama prosta i nieskomplikowana na pewno nie jest. A działania, przemyślenia, wahania, rozterki i wzajemne relacje tej dwójki zaciekawiają i dają dużo do myślenia. Szczególnie, że autor zajmuje się głównie tymi dwiema postaciami, wszystkich innych bohaterów traktując i opisując powierzchownie.

Sama akcja książki toczy się dość spokojnie, nie ma bardzo szybkich zwrotów. To raczej rozbudowana opowieść o pewnym okresie czasu. Potrafi wywołać napięcie, za to nie wywołuje dreszczu przerażenia. I dobrze. Przecież to nie jest horror. Natomiast ciężko jest mi określić, jaka to właściwie książka. Na pewno fantasy – w końcu mamy tu magię i czary. Ale można też określić ją mianem pewnej fantastyki naukowej, może nawet steampunku. Za to nie ma występujących nagminnie w powieściach fantasy wampirów, elfów, krasnoludów i tym podobnych stworzeń. I fakt ten w najmniejszym stopniu nie przeszkadza – można tylko podziwiać autora, za wyłamanie się z typowych schematów. Oraz za stworzenie powieści niesztampowej, która wywołuje u czytelnika dreszczyk ekscytacji i zaciekawienia. Szczególnie w końcówce, przynoszącej nowe pytania zamiast odpowiedzi. Mam nadzieję, że znajdą one wyjaśnienia w następnym tomie dylogii. I że zostanie on wydany dość szybko – naprawdę, nie lubię żyć w niepewności co do losów bohaterów, szczególnie takich, którzy mnie zaintrygowali. Dlatego na tę drugą część czekam z niecierpliwością.

Moja ocena 7,5/10

Dziękujemy wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Tytuł: Magia krwi (The Last Page)
Autor: Anthony Huso
Tłumaczenie: Jarosław Skowroński
Wydawca: Prószyński i S-ka
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 17 listopada 2011
Liczba stron: 656
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wymiary: 125×195 mm
Cena: 42,00 zł

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze