Królestwo Słońca – recenzja

Podoba się?

  21 grudnia 2012 roku to data, o której słyszał w ciągu ostatnich kilku lat niemal każdy. Na ten dzień zapowiedzmy jest bowiem koniec świata. Kolejny. Ile ich już było? Tyle, że trudno policzyć. Co jakiś czas media donoszą o kolejnej przepowiedni, kolejnym dniu, w którym ludzkość przestanie istnieć.


I właśnie chęć poznania kolejnej wizji apokalipsy zachęciła mnie do lektury „Królestwa Słońca”. Ciekawiło mnie, cóż to może być tym razem: meteor uderzy w Ziemię, słońce wybuchnie, zaleje nas fala tsunami czy może czeka nas inwazja przybyszów z innej planety? Przecież musi być jakiś powód, dla którego kalendarz Majów urywa się w tym miejscu.
„Królestwo Słońca” to pierwszy tom (polskie wydanie podzielone zostało na dwie księgi) zapowiadanego na trzy części cyklu Gra Ofiarna. Brian D’Amato, bazując na tajemnicy wokół wspomnianego dnia, stworzył ciekawą historię, niepowielającą znanych z telewizji, kina czy innych książek wzorów końca świata.
Głównym bohaterem powieści jest trzydziestokilkuletni Jed DeLanda, potomek starożytnej cywilizacji Majów. Jed jest interesujący z kilku powodów. Po pierwsze, jest genialnym matematykiem, sewantem. Po drugie, jest ekspertem od Gry Ofiarnej – rozgrywki pozwalającej w dość skuteczny sposób przewidzieć przyszłe wydarzenia.
Gdy w USA dochodzi do zamachu paraliżującego i niemal niszczącego kraj, którego liczbę ofiar można liczyć w setkach tysięcy, a Gra, na takim poziomie, jaki znany jest współczesnym, nie jest w stanie pomóc, choć jednoznacznie wskazuje, iż po 21 grudnia losy świata spowite są mgłą, grupa naukowców postanawia działać.
Grupa badaczy postanawia wykorzystać osiągnięcia badań nad podróżami w czasie i w życie wchodzi projekt Twix. Jed, dzięki swoim umiejętnościom i znajomościom, zostaje chrononautą, który wyrusza do miasta Ix a.d. 664, by nauczyć się wszystkiego o Grze Ofiarnej.
Ale jak to mówi jedno z praw Murphy’ego – jeśli coś może pójść źle, to z pewnością tak się stanie.
D’Amato w swej powieści odsunął się od znanych już wcześniej modeli zagłady świata. Jego wizja końca wydaje się być bardzo realna. Czytając nie można stwierdzić „Nie, to niemożliwe. Coś takiego nigdy nie będzie miało miejsca”.
„Królestwo Słońca” to powieść, w której autor popisał się swoim kunsztem kreowania świata oraz znajomością tematu. Zarówno osiągnięcia współczesnej nauki i techniki, jak i przedstawienie starożytnej cywilizacji Majów ukazane są z dbałością o najmniejszy szczegół. Czytając można odnieść wrażenie, jakby sam D’Amato przeniósł się do Mezoameryki, a następnie na papier przelał to, co było mu dane zobaczyć.
Bohaterowie również wykreowani są w sposób precyzyjny, choć czasem dziwić może rozległy zakres wiedzy głównego bohatera.
W „Królestwie Słońca” poza wspaniałymi opisami stworzonego przez autora świata nie zabrakło akcji, momentów trzymających w napięciu. Prócz piękna jest tu też brutalność – czytając, poznajemy reguły rządzące zarówno współczesnym jak i starożytnym światem.
Natomiast samo zakończenie pierwszego tomu cyklu – cóż, jest dość zaskakujące.
Polskie wydanie otrzymało piękną oprawę graficzną. Nie można zarzucić Fabryce Słów, iż ich graficy się nie postarali. Okładki oraz wnętrze wspaniale dopasowane są do treści książki.
Ale, żeby nie było tak słodko do tej beczki miodu muszę dołożyć trochę dziegciu.
Wspomniana już wcześniej niezwykle rozległa wiedza Jeda (od geografii, biologii przez fizykę kwantową – i to niekoniecznie na podstawowym poziomie) sprawia, iż trudno się z nim utożsamić. Kolejnym mankamentem, zwłaszcza dla mnie, jest pojawiający się w I księdze „żargon” z dziedziny owej fizyki kwantowej. Najzwyczajniej w świecie nie jest to moja można strona.
Ostatnie, co mam do zarzucenia, skierowane jest pod adresem polskiego wydawcy, a dokładnie chodzi o tłumaczenie. To, co było w języku angielskim, zostało ładnie przełożone na polski. Niestety w książce bohaterowie posługują się również językiem hiszpańskim, a nawet niekiedy niemieckim. I o ile sam Jed nie jest „tłumaczem” tego co zostało powiedziane, Czytelnik zmuszony jest do poradzenia sobie z tymi zdaniami na własną rękę. Niby nic trudnego w obecnej erze internetowych translatorów, lecz moim zdaniem kilka przypisów znacznie poprawiłoby przyjemność czytania.
Wszyscy ci, którym niestraszne są apokaliptyczne wizje, a chcieliby przeczytać dzieło ze wspaniale wykreowanym światem, powinni sięgnąć po „Królestwo Słońca” autorstwa Briana D’Amato.

Wydawnictwo: Fabryka Słów
Tytuł oryginału: In the Courts of the Sun
Data wydania: Styczeń 2012
Oprawa: miękka
Format: 140 x 205 mm
Liczba stron: 480/432

Za egzemplarze do recenzji dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów

 

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze