Diablo III: Zakon – recenzja

Podoba się?

 Diablo – to słowo przez blisko miesiąc było na językach niemal wszystkich. Mnie wyryło się w psychice tym bardziej, gdyż pracuje w sklepie z multimediami i posiadam w domu stwora zwanego młodszym bratem. Biorąc pod uwagę nakładanie się tych dwóch czynników, nie miałam żadnych szans, żeby zignorować tę jakże gorącą premierę ze świata gier, na którą fani czekali blisko dwanaście lat.

Diablo-gorączka wzięła w swe posiadanie społeczność graczy skuteczniej niż epidemia dżumy szczury i nie było dnia, żebym zarówno w pracy, jak i w domu, nie słyszała pytań o ten tytuł. Jako, że gry z rodzaju hack’n’slash to kompletnie nie moja bajka, musiałam wczuć się w atmosferę po swojemu. Okazję do tego dało mi wydawnictwo Fabryka Słów, poczynając przygotowania do wydania książki o wdzięcznym tytule Diablo III: Zakon.

Kiedy dostałam przesyłkę z egzemplarzem recenzenckim nie dano mi nawet minuty, żeby się mu przyjrzeć. Mój brat, należący do grona Diablo-maniaków, natychmiast porwał książkę w swe szpony i przez kilka dni zarówno z nim jak i z Zakonem nie miałam żadnego kontaktu. Kiedy skończył czytać, zostałam zasypana lawiną ochów i achów oraz zapewnieniami, iż MUSZĘ to przeczytać, o ja niewierna. Cóż, zatem poczęłam czynić swoją powinność.

Już w trakcie czynienia miałam wrażenie, że zaszła jakaś pomyłka. A kiedy czynić skończyłam byłam tego całkowicie pewna. Ja po prostu nie jestem targetem tej powieści. Nigdy nie powinnam brać jej do ręki, a już tym bardziej recenzować. Bo jedyne czym się to może skończyć, to katastrofą. Ale po kolei.

Poznajemy wiekowego Deckarad Caina, potomka legendarnych horadrimów, bohaterów, którzy przed wielu, wielu laty, powołani przez archanioła Tyraela, stawili czoła demonicznemu Diablo i jego siedmiu braciom. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że jednak nie udało się demonów pogonić z tego padołu definitywnie i Deckard wyrusza z beznadziejną misją odszukania sobie podobnych, aby przeciwstawili się armii Piekieł i ocalili świat przed złem i zniszczeniem. Na swej drodze spotyka tajemniczą dziewczynkę – Leę – obdarzoną niezwykłą mocą, której starzec nie potrafi pojąć, jednak podejmuje się opieki nad małą. Tymczasem demoniczne zastępy szykują się do pierwszego uderzenia i nie zanosi się, aby Cain zdołał zebrać potomków horadrimów na czas…

Bądźmy ze sobą szczerzy – ta książka to kolejny gadżet do gry. Fani Diablo będą zachwyceni i dostaną niemal orgazmu, mogąc zagłębić się w lekturę i wraz ze znanymi i lubianymi bohaterami przedzierać się przez to mroczne uniwersum. Osoby, które sama gra obchodzi tyle, co zeszłoroczny śnieg, niewiele skorzystają w trakcie czytania. Najpewniej dopadnie ich frustracja z powodu wielu zawiłości i niuansów zrozumiałych jedynie dla tych, którzy znają świat przedstawiony w multimedialnym pierwowzorze. Ja bardzo się męczyłam w trakcie lektury, wracałam do wcześniejszych rozdziałów próbując zwyczajnie zrozumieć prawa rządzące tym uniwersum. Autor ewidentnie pisał tę powieść z zamysłem, że Czytelnik wie, o czym czyta, że Czytelnik zna grę lepiej niż własną kieszeń, że dla niego pewne nazwy, lokacje, nazwiska są oczywiste i w mgnieniu oka potrafi je ze sobą powiązać. Ja musiałam posiłkować się wiedzą brata, aby uzyskać pełen obraz świata Diablo. Bez jego objaśnień byłabym kompletnie zagubiona w tym gąszczu odniesień do sztandarowego tytułu Blizzarda.

Kto zna i kocha grę Diablo, pokocha także i książkę. Kto nie grał, ale kupi powieść Nate’a Kenyona, spodziewając się dobrej lektury, zacznie się zastanawiać, czy nie lepiej byłoby w tym czasie jednak grać w Diablo. Książka sama się nie obroni, ale jeśli ktoś ma w głowie świat Sanktuarium, to można mu z czystym sumieniem polecić ten tytuł na wakacyjne wieczory spędzane z dala od komputera, aby się nie rozstawał z ulubionym uniwersum nawet w podróży.

 Za egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów.

Tytuł: Diablo III: Zakon (Diablo III: The Order)
Cykl: Diablo
Autor: Nate Kenyon
Tłumaczenie: Dominika Repeczko
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 27 czerwca 2012
Oprawa: miękka
Wymiary: 125 x 195 mm
Cena: 39,90 zł

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze