Ahoj, bibliofile! Jakaś posucha panuje wśród ostatnich naszych odpowiedzi do piątkowych spowiedzi. Myślę, że reszta z ekipy redaktorów ma już po prostu dość mojego zrzędzenia i nagabywania o “Dłuższe wypowiedzi! Więcej wypowiedzi!” Nic to jednak, show must go on, i tak w dzisiejszej odsłonie naszych skromnych wypocinek stanęliśmy przed zadaniem uprzedzenia Was, drodzy Czytelnicy, o książkach, do których lepiej podchodzić ostrożnie, ponieważ są jednym wielkim oszustwem. A raczej do jednej książki. Posucha u nas, powiadam Wam.
Pytanie 24 – Książka, która okazała się jednym wielkim oszustwem.
AISA: I tu, po raz kolejny, sięgnę do pozycji „Wszystko co mężczyźni wiedzą o kobietach”. Kto jeszcze nie wie dlaczego, to zapraszam do zapoznania się z tą pozycją ;)
SOPHIE: Asiu, a ja wiem, skąd znasz tę książkę. I zgadzam się z Tobą całkowicie, jest to interesujący sposób na oszustwo (sprzedano ponad milion egzemplarzy!).
KOMETA: Co ciekawe tam, gdzie pracuję klienci nagminnie reklamowali ten tytuł. Nie łapali dowcipu ;)
OKSA: Myślę i myślę, dumam i kombinuję, ale w ogóle nie przychodzi mi do głowy nic bardziej trafnie ujmującego oszukaństwo w książce. Czyli zostaje „Wszystko, co mężczyźni wiedzą o kobietach” :)
CZAROWNICA: Nie wiem, jak właściwie podejść do tego pytania. Czy oszustwem, bo mówi o czymś innym, niż jest w opisie? Takich książek jest dużo. I nie umiem powiedzieć, która jest największym oszukaństwem.
Za tydzień temat bardzo niefantastyczny. Chociaż, niektórzy lubią o samym sobie uprawiać całkiem niezłe bajkopisarstwo