Piątkowe spowiedzi Gavrana cz. 29

Podoba się?

W zeszłym tygodniu przekonaliście się, że w Redakcji są same rozsądne, nieoglądające się w przeszłość osóbki, które w nawet największej szmirze dostrzegą promyczek czegoś dobrego. Nasze myśli były pełne rozwagi i mądrości, ale…
Niektórym wystarczy, że sparzą się raz – nie wetkną ręki w ogień już nigdy. Znaczna część ludzi musi kilkakrotnie pocierpieć, zbadać dokładnie problem płomieni, by wreszcie uznać, że nie, lepiej tego nie dotykać. Natomiast ostatnia grupa nie nauczy się nigdy.

Pytanie 29 – Autor, którego książki omijasz.

SOPHIE: Pilipiuk. Może nie tyle, że omijam, co dawałam mu już tyle szans, że w tym momencie mam już go dość. Przeczytałam pięć książek jego autorstwa i każda z nich mnie zawiodła. Moim zdaniem Andrzej Pilipiuk pisać zwyczajnie nie potrafi, nie umie stworzyć interesujących bohaterów ani wciągnąć czytelnika w akcję. Jego książki są ledwo znośne, ale nie dobre. Przezwisko Wielki Grafoman całkowicie do niego pasuje – pisanie idzie mu marnie, ale czytelników ma multum.

KOMETA: Zofio, destrukcja nas wydziedziczy, jak tylko zobaczy co też tu wypisujemy ;D. Ale niestety ja też nie jestem fanką Pilipiuka i omijam go jak tylko mogę. Jak nie mogę też omijam. Ja co prawda dałam mu tylko dwie szanse, ale obie były dla mnie dużym rozczarowaniem.

BLAIR: Nie to żebym i ja pana Pilipiuka omijała. Po prostu czasem daję szansę jego powieści, czasem nie, zwykle też na wiele nie liczę. Omijam za to, przez niektórych znaną, panią Kerryn Sparks, kobietę, która kocha pisać romanse paranormalne, wzorowane na hitach kinowych.  Uwierzcie, gdybym była babcią Literaturą, przy testamencie te książeczki bardzo chętnie bym wydziedziczyła.

AISA: Hmmm… Zraziłam się trochę do Pilipiuka, ale nie skreśliłam go z mojej listy, po prostu jest na niej gdzieś bardzo, bardzo daleko. Jest wielu autorów, których dzieł nie miałam jeszcze przyjemności przeczytać, ale to nie z tego względu, że ich unikam. Po prostu mamy taki wybór książek, że muszą oni czekać w kolejce, aż ich odnajdę i polubię ich bohaterów ;)

WEREWOLF: No niestety muszę się przyłączyć. Po przeczytaniu “Wampira z m3” Pilipiuk został skreślony z mej listy czytanych autorów. Za bardzo to wszystko poszło w ilość, a nie jakość.

KARA663: Trudi Canavan. Po przeczytaniu ostatniego tomu “Trylogi Czarnego maga”, już nigdy nie tkne jej książek. Zraziła mnie do siebie okrutnie tym, jak ją zakończyła.

OKSA: No, będzie tego sporo, bo omijam np. Genę Showalter, Sherrilyn Kenyon, Stephanie Meyer czy Beccę Fitzpatrick, ale to są typy autorek powieści, na które mam ochotę od czasu do czasu. Natomiast z mojego głównego, najukochańszego gatunku, czyli fantastyki, na pierwszym miejscu stawiam A.R. Reystone, po przeczytaniu jej “Dziewiątego maga”. Straszne rozczarowanie.

CZAROWNICA: Ogólnie biorąc to omijam szerokim łukiem autorki piszące paranormal romans dla młodzieży, ciężko mi te książki strawić. Jest też paru innych autorów których omijam, bo ich styl mi nie podchodzi, ale wymieniać ich nie będę, bo innym się podobają. :-)

DESTRAKSZYN: Destrukcja nikogo wydziedziczać nie będzie, bo tolerancyjna z niej osóbka i nie śmiałaby nikomu narzucać własnego zdania. 8-) Kogo zaś sama Des omija? Chyba nikogo… Nawet jeśli książka jest tak zła, że bolą zęby, to pewnie i tak bym sięgnęła po część kolejną – by przekonać się, czy przebije jedynkę. (Przykładem muże tu być „Dziewiąty mag” A. R. Reystone). Czy to masochizm?

Za tydzień – ostatnie pytanie! Czyje książki czytamy bez względu na okoliczności.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze