Marzec z Ewą Białołęcką – Wiedźma.com.pl

Podoba się?

Są w moim prywatnym rankingu autorzy polskiej fantastyki, których zawsze zachwalam i wymieniam, kiedy ktoś mnie pyta, co bym mu poleciła. Są też tacy, których nie wymieniam, lecz nie dlatego, że się ich – broń Boże – wstydzę, a dlatego, że są dla mnie „oczywistą oczywistością” i zwyczajnie w głowie mi nie świta, że ktoś mógł nie słyszeć tego nazwiska i nie znać tekstu, który jest nim podpisany. Naprawdę, chociaż jednego. Takim autorem (a właściwie autorką) jest dla mnie, między kilkoma innymi, Ewa Białołęcka. Często zwyczajnie ją pomijam, gdyż wydaje mi się, że każdy wie, każdy zna, każdy czytał. Niestety równie często jest tak, że to co nam się wydaje, dość ostro mija się z rzeczywistością.

Postanowiłam zatem przedstawić Wam jedną z fajniejszych książek fantastycznych jaką miałam przyjemność czytać. Pełną humoru i ciepła, ale też potrafiącą przyprawić o szczękanie zębami. Więc jeśli macie wolny wieczór i chęć się rozerwać, to chwytajcie w swe łapki „wiedźmę.com.pl”.

„A wtedy ojciec zrobił coś niesłychanego – wyciągnął rękę ponad moim ramieniem i wyłączył monitor. Dzień dobry, nazywam się Reszka, jestem anonimową netoholiczką. Zrób mi tak, albo włóż łapkę do basenu z krokodylami…” *

Bohaterką powieści jest Krystyna Szyft, na co dzień, przez znajomych i rodzinę, zwana Reszką. To samotna matka, pomieszkująca kątem u rodziców, próbująca związać finansowy koniec z końcem pracą na zlecenie. Jako redaktorka jest uzależniona od narzędzia swojej pracy, czyli komputera, a co za tym idzie także i od internetu.

„Powiedzenie, że moje finanse nie wyglądały różowo, równałoby się stwierdzeniu, że Żydzi za okupacji byli trochę prześladowani. Żyliśmy z Młodym w permanentnym niedostatku, od jednego zlecenia do drugiego, balansując na linie między nieregularnymi wypłatami i gdyby nie pomoc rodziców, może skończyłabym pod mostem – w głębokiej wodzie, z kawałkiem betonu za pazuchą.

– Mama, my jesdeśmy biedni? – spytał kiedyś Młody spod biurka, na którym aktualnie robiłam jakąś korektę.

– Nie jesteśmy – odparłam zgodnie z prawdą. Pojęcie „biedny” w mojej prywatnej encyklopedii miało całkiem inną definicję niż ta oficjalna.

– Ale my nie mamy piniondzóf – ciągnął temat Młody, wówczas w poważnym wieku lat czterech i pół.

– Mówi się: pieniędzy – poprawiłam, jednocześnie wstawiając brakujący przecinek.

– Nie mamy piniędzy – zgodził się Młody. – Darek mówi, ze jesdeśmy biedni.

– Powiedz Darkowi, że masz w domu trzy tysiące pięćset dwadzieścia osiem książek i nie jesteś biedny. To on jest biedny, bo nie ma tyle.” *

Spokój jej egzystencji burzy nieoczekiwana wieść o tym, że dziedziczy spadek po jakiejś dalekiej i kompletnie jej nieznanej krewnej. Reszka ma chęć machnąć na niego ręką, podejrzewając, że gra nie jest warta świeczki i więcej będzie z tym zachodu niż pożytku, gdyby nie dwa czynniki. Po pierwsze, mowa jest o domu, a w tej dziedzinie Reszka odczuwa pewne braki (mieszkanie z dzieckiem i górą książek w małym pokoiku u rodziców w typowym blokowisku nie jest szczytem marzeń ambitnej kobiety), po drugie zaś, w sprawę zaczyna się mieszać element nadprzyrodzony, podsuwający pseudo prorocze sny, niedający zapomnieć o całej sprawie.

„Dom Katarzyny nie był wiejską chałupą, przypominał raczej rezydencję narkotykowego bossa w Zimbabwe, który wszakże zrobił w Polsce studia i zakochał się w Cepelii. Pozłotą ociekało wszystko, co ociekać mogło, a już w przedpokoju duże wrażenie robił kryształowy żyrandol zestawiony z panelami zdobnymi w motywy kurpiowskich wycinanek. Efekt potęgowała skóra zebry na jednej ścianie i wielki portret Hitlera na drugiej.” *

Reszka wiedziona więc trochę ciekawością, a trochę potrzebą, wyrusza obejrzeć swój spadek i stwierdzić, czy nadaje się, aby zamieszkać w nim z dzieckiem. Już samo odnalezienie wsi, gdzie owa chałupa się znajduje, nastręcza naszej bohaterce nie lada komplikacji, a na miejscu czeka ją ich jeszcze więcej. Pomijając już to, jaką dziurą zabitą dechami była sama miejscowość (o bardzo nieortograficznej nazwie) to jeszcze na dodatek zabobonni mieszkańcy wsi upatrywali sobie w zmarłej krewnej Reszki wiedźmę. Rychło się okazało, że nie bez kozery.

„Normalna kobieta boi się myszy, pająków i zmarszczek. Normalne kobiety boją się też duchów.
 Nigdy nie twierdziłam, że jestem normalna.” *

Reszki nie da się nie lubić – to kobieta zdystansowana do siebie i otoczenia, posiadająca kąśliwe poczucie humoru i mająca mnóstwo energii, którą pożytkuje w dość zakasujący sposób. Jej zmagania ze spadkami, sąsiadami i tajemnicami zmarłej krewnej wywoływały u mnie napady gromkiego śmiechu. Kobieta jest absolutnie genialna, czy to przy obcowaniu ze swoją rodziną czy wiejską gawiedzią. Jednak nie traktujcie tej powieści jak lekkiej komedyjki, gdyż ta może was bardzo zaskoczyć na tym polu. Owszem, książka głównie do pośmiania się, ale są tam momenty, które przyprawiły mnie o gęsia skórkę i sprawiły, że włos mi się jeżył na głowie. Autorka umie budować napięcie i napędzić czytelnikowi stracha, kiedy posyła go wraz ze swoją bohaterką na zwiady do ciemnej piwnicy czy do oglądania strychu szalonego doktorka-sadysty. Cóż, trzeba przyznać, że Reszka zmaga się z tymi okropnościami z właściwym sobie wdziękiem i wyczuciem.

 „Absolutnie nie uśmiechało mi się szukanie kolejnych zwłok. I mianowicie gdzie oraz jak miałabym ich poszukiwać?! Latać po okolicznych lasach z jakimś trupodetektorem, przerobionym z wykrywacza metalu? Przez moment miałam wizję samej siebie: jak ze słuchawkami na uszach i ustrojstwem w kształcie puzona na długim kiju zwracam się do Kobielaka (nie wiem czemu był w kombinezonie kosmicznym i z saperką): Jesteśmy blisko, liczba kilotrupierzy na minutę wzrasta.” *

„Wiedźma.com.pl” jest napisana lekko, zgrabnie i przyjemnie, naprawdę nie sposób się oderwać i nie zapałać szczerą sympatią do bohaterów. Absolutnie nie nudzi, za to pozwala oderwać się na chwile od szarej egzystencji. Polecam każdemu, nie tylko fanom fantastyki, to zwyczajnie dobra książka dla każdego, kto ceni sobie dobrą zabawę.

Tytuł: Wiedźma. com. pl
Autor: Ewa Białołęcka
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 22 lutego 2008
Liczba stron: 360
Oprawa: miękka
Wymiary: 125 x 190 mm
Seria: Bestsellery polskiej fantastyki
Cena: 28.99 zł

* Wszystkie cytaty pochodzą z książki “wiedźma.com.pl” autorstwa Ewy Białołęckiej.

 

 

W sieci znana też jako Koralina Jones. Redaktor naczelna Gavran.pl, główny administrator Forum Gavran ( http://forum.fan-dom.pl ), administruje także Thornem - oficjalną stroną Anety Jadowskiej ( http://anetajadowska.fan-dom.pl ). Współzałożycielka Grupy Fan-dom.pl . W wolnych chwilach recenzentka i blogerka.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze