Przegląd Końca Świata.FEED – recenzja

Podoba się?

okładkaJakie są Wasze skojarzenia do słowa „zombie”? Co jako pierwsze przychodzi Wam na myśl? W moim przypadku są to takie rzeczy, jak mózg, wirus, parasolka, a jeśli mowa o filmach – Resident Evil i Świt żywych trupów. Sądzę, że w dzisiejszych czasach chodzące i gnijące trupy mają gorzej od błyszczących wampirów, które wzdychają także do kulawych dziewcząt. Gdy mam ochotę na jakiś seans lub przeczytanie powieści, gdzie będą występować mózgożercy, nie nastawiam się na nic więcej niż prostą, nieskomplikowaną fabułę, szybką akcję i szablonowych, przeciętnych bohaterów. Podobnie było przy Przeglądzie Końca Świata, po który i tak sięgnęłam tylko i wyłącznie dlatego, że wcześniej zapoznałam się z masą pozytywnych opinii na jego temat.

Na szczęście powieść Miry Grant jest tak dobra, jak o niej pisano.

Stawiając sprawę jasno, oczekiwałam kiczu z zombiakami na pierwszym planie, a dostałam pierwszorzędny thriller polityczny z żywymi trupami występującymi w tle,stanowiącymi tylko mały fragment otaczającej bohaterów rzeczywistości. Autorka w Przeglądzie Końca Świata serwuje czytelnikowi niebanalną i wciągającą postapokaliptyczną historię, mającą miejsce w niedalekiej przyszłości, gdzie człowiek człowiekowi zombiakiem.

Książka opowiada o rodzeństwie – Georgie i Shaunie Masonach – mieszkającym z rodziną zastępczą i próbującym swych sił w walce toczonej w blogosferze, gdy wygrywa ten, kto jako pierwszy zamieści nowego newsa, tekst czy raport z akcji. Wszystko bowiem dzieje się w czasach, gdy ludzkość wynalazła lek na raka, pokonała grypę i przeziębienie, a w zamian za to zgotowała sobie nowy problem w postaci wirusa, który… wskrzesza zmarłych i przemienia ich w bezmyślne, chodzące trupy. Mira Grant w swojej powieści przerzuca czytelnika do roku 2034, gdzie pełną parą idą przygotowania do wyborów prezydenckich. Kandydaci prześcigają się w pomysłach, obiecując szybsze reagowanie i prostsze życie jak najdalej od zombie. Niestety, swoje mowy wygłaszają głównie do kamer, w pustych salach, ponieważ wyjście z domu to dla ludzi zbyt duże niebezpieczeństwo. Właśnie dlatego ryzyko to podejmują wyszkoleni blogerzy, z wszystkich sił szukający prawdy.

Feed jest czymś więcej niż marną kalką filmów Romero. Po przeczytaniu powieści mogę z ogromną pewnością siebie napisać, iż gdyby usunąć z tej historii zombi, a wstawić inny element fantastyczny lub przekształconą wariację na temat wirusa, historia pozostałaby w niezmienionej formie, a jej przekaz byłby taki sam. Dlaczego? Otóż Mira Grant skorzystała z powszechnych i znajomych motywów, jakie można spotkać w klasycznym dziele o zombi, co więcej!, nie wprowadziła do nich żadnych modyfikacji, zamiast tego oblekając je w dobrze zrealizowany, ciekawy pomysł, absorbującą akcję i porywającą historię – innymi słowy – w czynniki sprawiające, że Feed stał się zacną i wyróżniającą z tłumu powieścią.

Choć jest to dopiero początek cyklu, pisarka już od pierwszych stron wpycha czytelnika w ramiona pędzącej akcji. Myślę, że gdyby narratorką nie została racjonalna i inteligentna Georgia, zawsze myśląca w analizatorski sposób, o wiele trudniej byłoby mi wsiąknąć w świat przedstawiony. Za to autorka rozsądnie i wiarygodnie prowadziła mnie po ścieżkach Przeglądu Końca Świata, pozwalając żeby główna bohaterka trzymała mnie za rękę. W ten sposób jasno i wyraźnie mogłam poznać nie tylko panującą sytuację gospodarczą i polityczną, a także smaczki kulturowe, gdzie George Romeo został bohaterem narodowym, a jego imię jest tym najmodniejszym i zarazem najczęściej nadawanym dzieciom.

Niestety taki sposób narracji sprawił też, że książka jest miejscami mocno przegadana. Na szczęście nie zmienia to faktu, iż w każdym rozdziale dzieje się coś, co nie pozwala jej odłożyć. Fakt, pisarka bardziej koncentruje się na kreowaniu głównej osi fabularnej, ale także stopniuje napięcie, uwydatnia cechy charakteru bohaterów,zasiewa w głowie czytelnika coraz więcej wątpliwości, pobudzając jednocześnie uczucie zaniepokojenia. W końcu, gdy nadchodzi kluczowy moment książki, kiedy to czytelnik myśli, że niedługo nastąpi koniec, autorka wprowadza zwrot akcji o 180 stopni, jednocześnie sprawiając, że na twarzy odbiorcy pojawia się zaskoczenie, emocje wrzą, jak nigdy wcześniej, a Feed staje się powieścią, której po prostu nie można przegapić!

Tak więc z niecierpliwością zacieram ręce i oczekuję kontynuacji Przeglądu Końca Świata, jednocześnie żywiąc nadzieję, że i tam będzie na mnie czekać wiele niespodzianek. Liczę tylko na to, iż będą one przyjemniejsze od tych spotkanych na ostatnich stronicach pierwszej części.

Autor: Mira Grant
tytuł: Przegląd Końca Świata. FEED
tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
tytuł oryginału: Feed
seria/cykl wydawniczy: Przegląd Końca Świata tom 1
wydawnictwo: Sine Qua Non
data wydania: 7 listopada 2012
ISBN: 978-83-63248-37-6
liczba stron: 496
kategoria: thriller/sensacja/fantastyka
język: polski
typ: papier

Pełnoetatowa książkoholiczka i filmomaniaczka. Recenzentka - amatorka, szpanująca swoim talentem pisarskim i nie rozumiejąca, dlaczego nikt nie chce podziwiać blasku jej intelektu, który przecież razi wszystkich po oczach. Czasami o skłonnościach masochistycznych, wiecznie niewyspana. Niepoprawna romantyczka, marząca o naprawianiu świata. Ponoć mówią, że nocą staje się Nocnym Cieniem i szuka nowych, szeleszcząco - papierowych ofiar...

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze