Almost human – recenzja

Podoba się?

 Ostatnio przeżywam ogromną fascynację serialami. Nie tylko nadrabiam te starsze i nie opuszczam ulubionych, ale też wyłapuję nowe, wciąż nieznane mi tytuły. Jedną z takich „świeżutkich” produkcji było Almost human, czyli historia współpracy dwóch policjantów – zgorzkniałego i mrukliwego detektywa Kennexa oraz przydzielonego mu do pomocy androida Doriana. Wydarzenia oczywiście mają miejsce w niedalekiej przyszłości, gdzie postęp technologiczny zaszedł tak daleko, że organy ścigania nie dają sobie rady z wyłapywaniem przestępców. Brzmi dobrze? Muszę przyznać, że na początku się wahałam, ale pierwsze odcinki skutecznie przekonały mnie do kontynuowania przygody opisywanej w 2048 roku. Postanowiłam też przedstawić ten serial i Wam. Niestety stacja FOX anulowała produkcję, co było do przewidzenia.

Czy pomimo to warto obejrzeć pierwszy sezon? Trudno odpowiedzieć na to pytanie.

Tak naprawdę, Almost human to przede wszystkim mnóstwo potencjału i porzuconych pomysłów. W bodajże dwóch czy trzech odcinkach pojawiają się wątki, które z powodzeniem można by było pociągnąć dalej, lecz niestety twórcy kończą tematy wraz z danymi epizodami. Patrząc na cały sezon obiektywnym okiem, wygląda on tak, jakby sama ekipa już od początku wiedziała, że więcej niż kilkanaście odcinków produkcja nie pociągnie i próbowała stworzyć produkt skończony, do którego zawsze można łatwo wrócić. Każdy z odcinków przedstawia nam bowiem osobną sprawę – zbrodnię, przy jakiej bohaterowie nie tylko niemało pogłówkują, ale też przy okazji zaprezentują widzom kawałek świata przedstawionego. W ten sposób pierwsze spotkanie z serialem wypada, gdy trup ściele się gęsto i właściwie nikt dokładnie nie wie o co chodzi, a pod koniec dowiadujemy się, że przedstawiono nam jednego z najgroźniejszych terrorystów – grupę zwącą się Insyndykatem. W drugim epizodzie serial przedstawia bardziej subtelny problem prostytutek – androidek.

Fakt, że sami twórcy przez cały sezon miotają się pomiędzy różnymi pomysłami, jak poprowadzić historię, jest mocno irytujący. Najbardziej rozczarowuje jednak ostatni odcinek, gdzie nie powinniśmy liczyć choćby na lichego cliffhangera, który dałby nam chociaż cień nadziei, że był jakiś pomysł; że być może historia będzie kontynuowana. Tak więc dostajemy średniej jakości serial proceduralny science fiction, od czasu do czasu ratujący się cienkimi nitkami, splatającymi całą historię w miarę spójną całość.

Dlaczego więc warto obejrzeć Almost human, skoro wszystko w nim jest tylko troszkę bardziej niż poprawne? Powód jest jeden: bohaterowie. Przede wszystkim mowa tutaj o dwóch protagonistach, którzy świetnie radzą sobie z balansowaniem na wcześniej wspomnianych nitkach spajających fabułę serialu. W uniwersum, gdzie prawie wszystko – nie licząc technologii – jest takie same jak dzisiaj, dostajemy dwie bardzo dobrze zarysowane postaci i kilka pobocznych. Detektyw John Kennex to mężczyzna po trudnych przeżyciach, wciąż próbujący poradzić sobie z ciężarem straty. Jak wspomniałam wcześniej – mrukliwy i zgorzkniały, po dwóch latach wraca na służbę. Niestety, nie radzi sobie we współpracy ze swoim MX, androidem najnowszej technologii. Tutaj na scenę wkracza Dorian, model od czterech latach wycofany z produkcji. W odróżnieniu od Kennexa jest on uczuciowy, nie boi się kierować emocjami.

W bardzo interesujący sposób została przedstawiona różnica pomiędzy androidami najnowszej generacji, współpracującymi z policjantami, a tymi podobnymi Dorianowi, które dostały od swego stwórcy tzw. syntetyczną duszę i potrafiły kierować się emocjami. Zostały wycofane z produkcji, ponieważ większość z nich – podobnie jak ludzie – nie umiała poradzić sobie z tym, co widziała na miejscach zbrodni. Zaczęły szaleć i popełniać samobójstwa. Przystając tutaj jeszcze na chwilę, chciałabym wytknąć zależność: syntetyczna dusza = emocje. „Udoskonalona” produkcja androidów była uważana za lepszą właśnie dzięki temu, że zachowywały się one bardziej przewidywalnie, nie miały własnej osobowości i – co najważniejsze – zawsze, niezależnie od sytuacji, kierowały się logiką. Tylko i wyłącznie.

Dostajemy więc bardzo interesujący dylemat: Inteligencja czy uczucia?

Rzeczą, która przyciągała mnie przed monitor, była jednak relacja pomiędzy dwojgiem głównych bohaterów. W bardzo interesujący, a niejednokrotnie też dowcipny, sposób w serialu przedstawiono rozwijającą się pomiędzy Johnem a Dorianem przyjaźń. Ich wspólne przekomarzania, spory i dyskusje były ratunkiem dla przewijających się na ekranie wydarzeń. Niestety muszę też przyznać, że była to jedyna warta uwagi relacja pomiędzy bohaterami. Oprócz niej dostaliśmy tylko lekko zarysowany wątek romantyczny, kilka innych budujących się przyjaźni oraz nieszkodliwe przepychanki Kennexa z nielubianym przez niego policjantem.

Szczerze powiedziawszy, gdybym miała wymienić postaci, które zostały porządnie przedstawione, wystarczyłyby mi palce jednej ręki. Na drugiej mogłabym wyliczyć te, które mają potencjał i wzbudzają zainteresowanie.

Podsumowując, Almost human to serial przeciętny i nie oszałamiający. Być może twórcy byli zbyt subtelni i delikatni. Sądzę, że za bardzo hamowali się z rozwojem jakichkolwiek sytuacji, wydarzeń, które trzeba byłoby przeciągnąć na kolejne odcinki. Widmo kasacji stoi przed każdym nowym serialem, jaki musi zebrać przed telewizorami określoną liczbę publiczności. Nie jestem ekspertem, sama jednak radziłabym twórcom w takim wypadku zaszaleć i pokazać coś zabawnego, dobrego i naprawdę wciągającego. Co z tego, że ostatni odcinek skończy się cliffhangerem? Tym lepiej! Nie zapominajmy, że publiczność też ma prawo głosu, a fani zjadają niegrzecznych producentów na śniadanie…

twórca: J.H. Wyman
gatunek: Sensacyjny, Sci-Fi

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze