“Golem i dżin” cz.II – recenzja

Podoba się?

Zastanawia mnie mocno, skąd Fabryce Słów biorą się pomysły na dzielenie książek, które w oryginale stanowią całość, na (co najmniej) dwie części. Można by ten fakt jeszcze zaakceptować, gdyby pierwotnie powieść liczyła sobie ponad tysiąc stron, a zabieg ten miał służyć np. odciążeniu nadgarstków i wygodzie Czytelników. W każdym innym wypadku stanowi również odciążenie, lecz dla portfela zainteresowanych. Bardzo nie podoba mi się takie traktowanie odbiorców i mówię temu stanowcze nie.Sztuczny podział, jaki zastosowano w przypadku polskiego wydania powieści Helene Wrecker ma więcej minusów niż zalet (przynajmniej z punktu widzenia konsumenta, nie wydawcy) – poza wspomnianym już wcześniej drenowaniem konta, najzwyczajniej w świecie wybija z rytmu historii, sprawia, iż odbiorcy mogą zatrzeć się w pamięci szczegóły czytanej wcześniej historii, gdyż nie oszukujmy się, nie jest to dzieło szczególnie mocno zapadające w pamięć.

Drugi tom zaczyna się dokładnie w tym samym miejscu, w którym urwano książkę w części pierwszej. Ahmad i Chawa dalej poznają uroki i bolączki, jakie przynosi na pozór ludzkie życie w Nowym Jorku. Dżin, jak to on, śmielej sobie poczyna w zaznajamianiu się ze światem, ale i golem, która zawsze zastanawia się nad konsekwencjami, jakie może przynieść jej zachowanie, pod wpływem namów, postanawia skusić się na to, co może zaoferować Nowy Jork. Nie są to w jej przypadku żadne szaleństwa, lecz chwila odprężenia zabawą, tak zwykła dla normalnych ludzi, a tak wcześniej nawet nie do pomyślenia dla Chawy. Niestety, niefortunny zbieg okoliczności czyni zapowiadający się świetnie wieczór brzemiennym w skutki.

Prze zwiększa część powieści dalsze losy Chawy i Ahmada toczą się znanym z pierwszego tomu, niespiesznym rytmem. Dopiero końcówka historii nabiera jako takiego tempa, wypełniając strony wydarzeniami, które można nazwać trzymającymi w napięciu. Jednocześnie zakończenie opowieści o kobiecie stworzonej z ziemi i mężczyźnie powstałym z ognia jest na tyle otwarte, iż nie zdziwiłoby mnie, gdyby autorka pokusiła się o kontynuację przygód golem i dżina.

W swej debiutanckiej powieści, Helene Wrecker niestety nie wykorzystała możliwości, jakie dawały jej wykreowany przez nią świat oraz miejsce akcji. Nowy Jork, początków ubiegłego stulecia, będący niemal wybuchową mieszanką kultur, języków, narodów, został przez autorkę potraktowany mocno po macoszemu, stanowiąc jedynie wyblakłe tło dla opisywanych przez nią wydarzeń. Również potencjał, jaki płynął z wybranych przez Wrecker dla głównych bohaterów narodowości, w moim odczuciu, został zmarnowany. Zabrakło mi większego wejścia w obyczaje, obrzędy i zwyczaje tych społeczeństw. A przecież zarówno kultura żydowska oraz arabska obfitują w tajemniczość i nie są tak powszechnie znane, jak wykorzystywane nie raz i nie dwa przez innych autorów mitologie greckie bądź celtyckie.

„Golem i dżin” niesie ze sobą morał, iż czasem to, o czym tak bardzo marzymy, czego pragniemy, może okazać się zgubą dla nas samych i bliskich, a małe rzeczy, których, na co dzień nie doceniamy, mają większą wartość niż bogactwa.

Czy „Golem i dżin” autorstwa Helene Wrecker to powieść dobra? Niestety, raczej przeciętna. Jak już wspominałam, nie jest to historia szczególnie emocjonująca, błyskotliwa czy zapadająca w pamięć, za to jest to opowieść z niewykorzystanym potencjałem. Czyta się ją szybko i to chyba, przynajmniej dla mnie, jej jedyna zaleta. A szkoda, gdyż zapowiadało się naprawdę ciekawie.

Zły Wilk

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze