Joe Abercrombie “Pół króla” – recenzja

Podoba się?

Yarvi ma piętnaście lat, niepełnosprawną rękę i ostatnie, o czym marzy, to aby zasiąść na Czarnym Tronie. Przez swe kalectwo postrzegany jest przez większość społeczeństwa jako gorszy. Chłopak również tak o sobie myśli, a sytuacji nie poprawia fakt, iż król Gettlandu, Uthrik, także nie ma o swoim młodszym najlepszego mniemania. Oczywiście dowiadujemy się tego wyłącznie ze wspomnień głównego bohatera, gdyż Czytelnikowi władcę dane jest poznać jedynie pod postacią zimnego trupa.

Yarvi miał zostać Ministrem, pewnego dnia doradcą, oczami i uszami króla. Jednak nagła śmierć ojca i brata narzuciły mu zmianę planów. Jak też łatwo się domyślić, nikt nie pytał chłopaka, czy nowa rola mu się podoba, wymagano od niego jedynie poświęcenia i spełnienia ciążącego na nim obowiązku. Lecz, mająca wkrótce miejsce, zdrada stanu jeszcze bardziej gmatwa losy nastolatka, a on sam przechodzi szybki kurs dorastania.

Joe Abercrombie znany jest w Polsce z twardych, dosadnych powieści, w których gorzka prawda o życiu miesza się z krwią, potem i łzami. Ciekawa zatem byłam, jak wyglądać będzie książka jego autorstwa skierowana do młodszych odbiorców.

I rzeczywiście, główną różnicą pomiędzy „Pół króla” a innymi znanymi mi dziełami Abercrombiego jest brak tryskającej niemal na każdej stronie posoki oraz „ubogość” w walające się tu i tam ludzkie wnętrzności. Co prawda, w wydanej nakładem Domu Wydawniczego Rebis powieści, Czytelnik również zabawiany jest zbrojnymi potyczkami, lecz nie są one przedstawiana w aż tak obrazowy sposób, jak ma to miejsce w przypadku książek skierowanych do dorosłych odbiorców. Autor zadbał więc, by uchronić młode umysły przed nazbyt krwawymi wizjami. Myli się jednak ten, kto twierdzi, iż omawiana powieść spodobać się może wyłącznie nastoletnim fanom literatury. Fakt, główny bohater ma wspomniane już piętnaście lat i nieco starszym osobom pod tym względem może być trudno się z nim utożsamić, jednak (na szczęście) twórca historii oszczędził odbiorcom infantylnego zachowania stworzonego przez siebie bohatera, czy też szalonej burzy hormonów, jakiej, zważywszy na wiek, można by się po nim spodziewać. Yarvi to postać wykreowana w sposób wiarygodny i przypadający do gustu. Przynajmniej mnie. Jedyną rzeczą, która irytowała mnie w tym nastolatku, to jego niska samoocena. Zrozumiała u kogoś, komu brakuje sprawności, a dodatkowo przez lata żył w cieniu starszego, wysportowanego, umiejącego doskonale posługiwać się mieczem oraz walczyć brata, lecz momenty, w których pojawiały się te sceny były podczas lektury moimi najmniej ulubionymi. Na szczęście, na skutek zaistniałych w powieści wydarzeń, Yarvi przechodzi przemianę i zaczyna doceniać samego siebie.

Jak już przyzwyczaił mnie do tego Joe Abercrombie, główny bohater nie jest jedyną dobrze skrojoną osobą pojawiającą się na kartach powieści. Czytelnik, przemierzając kolejne strony, ma szansę spotkać wyraziste persony, z których każda ma swoją szczególną, charakterystyczną cechę, wyróżniającą ją na tle innych. Po raz kolejny również autor nie ograniczył się jedynie do stworzenia zapadających w pamięć bohaterów płci męskiej. Tak jak w innych znanych mi powieściach Abercrombiego, tak i w tej książce panie mają wiele do powiedzenia i nadają bieg wydarzeniom.

A trzeba przyznać, iż podczas lektury „Pół króla” nie ma szans na nudę – ciągle coś się dzieje, a odbiorca zaskakiwany jest nowymi perypetiami powstałych w głowie autora postaci, który nie oszczędził im radości i smutków, chwil grozy, jak również chwil wytchnienia. Wszystko to napisane jest lekkim w odbiorze stylem oraz językiem, co czyni z „Pół króla” godną uwagi opowieść nie tylko dla osób kwalifikujących się do grupy young adult. Sama nie mogę się już doczekać mającego się wkrótce ukazać kolejnego tomu rozpoczętego tą powieścią cyklu.

Zły Wilk

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze