Czerwona królowa – recenzja

Podoba się?

“Czerwona królowa” Victorii Aveyard zawitała na polskim rynku wydawniczym już kilka miesięcy temu, zbierając – z tego co posłyszałam – dość dobre opinie Czytelników, a przede wszystkim Czytelniczek.

W powieści Victorii Aveyard napotykamy biologiczny podział ludzi na podstawie koloru krwi – na Czerwonych, którzy zajmują niską pozycję w hierarchii społecznej, nie posiadają żadnych niezwykłych umiejętności, siłą są zaciągani do wojska, a także ściśle się ich kontroluje. Ogólnie mówiąc, są traktowani o niebo gorzej niż druga grupa, czyli Srebrni, spośród których część to arystokracja, ale wszyscy oni żyją dostatnio, nie przejmując się poświęceniem i złymi warunkami życia i pracy Czerwonych. Taki klasyczny podział na “lepszych” i “gorszych”. I tu pojawia się pewna osóbka, która zaczyna mieszać w tym dychotomicznym podziale, a przy okazji wpada w sidła polityki i władzy.

Główna bohaterka, Mare Barrow, wydaje się porządną dziewczyną z idealistycznymi poglądami i energią do zapoczątkowania zmian, chociaż jest złodziejką. Ową energię wzbudzają w niej pewne wydarzenia, mające miejsce w powieści. Niemniej dziewczyna nie jest z tych, które chowają głowę w piasek i czekają aż książę z bajki je uratuje. I to się ceni. Jednak przy bardzo wyraźnych zaletach istnieją też istotne wady, które wpływają również na fabułę. W niektórych kwestiach Mare jest bardzo naiwna, a autorka na siłę wpycha ją w sytuacje, które nie mogłyby się w danych warunkach wydarzyć. Przy odrobinie wyczucia otoczenia i logicznego myślenia przeciętny człowiek raczej zmieniłby swoje plany, ponieważ byłyby one niemożliwe do zrealizowania.

Na szczęście są inne elementy, które naprawdę mi się podobały. Przede wszystkim cieszę się, że bohaterka nie jest skupiona na swoich miłostkach, nie wraca do nich myślami co drugie zdanie i nie romantyzuje tu zbyt mocno. Zaletą jest również fakt, że niemal do końca nie wiadomo dokładnie, kto tu jest wrogiem – love interest, jej narzeczony, a może Szkarłatna Gwardia, będąca grupą buntowników, pragnących zmian? Wprowadza to nieco chaosu, co nie jest dobre, ale ogólnie wolę takie rozwiązanie niż czarno-białe charaktery. Ponadto dobrym zabiegiem było to, iż bohaterka opisywała wszystkie postaci w kolorach szarości, w każdym znajdując zalety, jak i wady.

Mówiąc o akcji, nie można nie wspomnieć o naiwności, już zresztą wymienianej wcześniej. Pomysł był jednak niezły i dawał pole do popisu, którego to potencjału Victoria Aveyard chyba całkowicie nie wykorzystała. Choć książka szczególnie porywająca nie była, była przynajmniej na tyle interesująca, by mnie nie zanudzić. Na tyle interesująca, że jestem ciekawa kolejnego tomu – mam nadzieję, że autorka nie pozwoli wciągnąć się w spiralę naiwności.

Autor: Victoria Aveyard
Tytuł: Czerwona królowa
Tłumaczenie: Adriana Sokołowska

Oprawa: miękka
Liczba stron: 440
Wydawca: Moondrive (Otwarte)
Rok wydania: luty 2015
ISBN: 978-83-7515-332-3

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze