Szamański blues – recenzja

Podoba się?

Już od kilku lat czytam powieści Anety Jadowskiej i jak na razie się na nich nie zawiodłem. Oczywiście zdarzały się wątki, które mniej mi się podobały lub które mogły – jak dla mnie – zostać inaczej rozwiązane, ale w ogólnym rozrachunku zawsze te książki wywoływały moje pozytywne odczucia. Jestem fanem rudej wiedźmy do zadań specjalnych i chciałem się przekonać, czy nowy główny bohater również przypadnie mi do gustu.

Głównym bohaterem powieści „Szamański blues” jest Piotr Duszyński – tak brzmi pełne imię Witkacego, którego możecie znać z gościnnych występów w „Heksalogi o Wiedźmie”. Da się określić go jako dość nietypowego bohatera, ponieważ to samotnik z wąskim kręgiem znajomych, a co najważniejsze, nie należy do zbyt rozmownych osób. Pomimo tych wad posiada on także zalety, z których najistotniejszą jest to, że cholernie dobrze zna się na swojej robocie, czyli byciu policjantem. Praca ta nie należy do łatwych, dodatkowym utrudnieniem dla Witkaca w wypełnianiu obowiązków służbowych jest bycie świeżo upieczonym szamanem, próbującym odnaleźć się w magicznym świecie. Żeby tego było jeszcze mało, stara się on dojść do ładu ze swoim życiem uczuciowym, które ma swoje wzloty, jak i upadki.

„Szamański blues” to książka z gatunku urban fantasy w klimacie noir. Co do drugiego członu gatunku jest to połączenie kryminału z dreszczowcem i utworem zagadką (roman à énigme), jego akcja zostaje umieszczona w groźnym i brutalnym świecie. Brzmi to obiecująco.

Na książkę składają się dwa krótkie, bo każde liczące ponad dwieście stron, powieści „Szamański blues” i „Bossa nova dla szamana”. Oba teksty są zgrabnie połączone bez jakichkolwiek przeskoków czasowych między sobą. Zdawać by się mogło, że są to oddzielne historie, ale nie jest to do końca prawdziwe stwierdzenie, albowiem finał pierwszego utworu stanowi również początek drugiej powieści, w ten sposób tworzą one razem większą całość.

„Szamański blues” to bardzo mroczna i nasycona agresją historia, w której główny nacisk został postawiony na pokazanie Czytelnikowi, jakim człowiekiem jest Duszyński i jak sobie radzi w pracy szamana. Wszystko zaczęło się, gdy na progu mieszkania Witkaca stanęła kobieta w czerwonej pelerynce i poprosiła go o pomoc w uratowaniu małych, niewinnych dzieci.

Wątek detektywistyczny stanowi ważny element tej opowieści i dlatego został bardzo rozbudowany. Pokazuje jak wygląda cały proces prowadzenia dochodzenia – począwszy od punktu zero, gdzie nic nie wiadomo, idąc dalej przez pozyskiwanie informacji, a na starciu ze złoczyńcą kończąc. Praca nie jest jedynym ważnym aspektem historii, mocno daje o sobie znać również przeszłość. Powrót pewnej ważnej dla Witkaca osoby wprowadza sporo zamieszania i chaosu do jego życia oraz pracy. Sposób, w jaki udało się to autorce pogodzić i napisać, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Żaden z tych aspektów nie gra pierwszych skrzypiec, wszystko się zazębia i oferuje świetną zabawę podczas lektury książki.

Całość została napisana bardzo ciekawie i wciągająco, nawet sceny z mniejszą ilością akcji czy dłuższe dialogi w żaden sposób mnie nie nudziły. Przeciwnie, nawet z takim małomównym facetem jak Witkac można budować zaskakujące konwersacje. Bardzo mnie zaskoczyło to, że Jadowska tak dobrze poradziła sobie z pisaniem mrocznej, często makabrycznej powieści i jednocześnie zmieściła tam odrobinę humoru, który w nieoczekiwany sposób wpływał na całą historię.

„Bossa nova dla szamana” bardzo różni się od pierwszej historii. Po pierwsze wydarzenia w niej opisana mają znacznie większą skalę, a po drugie Czytelnik może zobaczyć, jak nasz samotnik współpracuje z innymi ludźmi. Poza tym jest ciekawie i pouczająco, ponieważ autorka przedstawia nowe aspekty Thornowego uniwesum. Duszyński sprawy rozwiązuje niczym John McClane z kultowej „Szklanej pułapki”. W czasie lektury miałem wrażenie, że gdyby zapytać go czemu ciągle nadstawia karku, zgrywając bohatera, odpowiedziałby, „bo nikt nie chce przejąć pałeczki” – jak to raz powiedział wymieniony przeze mnie wcześniej filmowy śmiałek.

Witkacy nie jest jednym mieszkańcem świata stworzonego przez Jadowską, dlatego czasem pojawiają się inne dobrze znane postacie z cyklu o Dorze Wilk. Choćby sama rudowłosa wiedźma czy Katia – panna, której lepiej nie podskakiwać, jeśli chce się pozostać żywym. Zwykle ich wizyty ograniczają się do jednej sceny czasem przeradzało się to w coś większego. Oprócz starych znajomych, w książce pojawiają się nowi bohaterowie, którzy trochę namieszają w życiu Duszyńskiego i będzie przy tym sporo śmiechu.

Gdy pisałem recenzję „Ropuszek”, chwaliłem ilustracje Magdaleny Babińskiej i z przyjemnością zrobię to po raz kolejny. Okładka i grafiki zgromadzone w „Szamańskim bluesie” wyglądają rewelacyjnie. Można by powiedzieć, że czarno-białe prace odstają od kolorowego świata, do którego przywykliśmy na co dzień, chociaż w tym wypadku często mroczne rysunki wpasowują się do makabrycznego klimatu powieści.

W tej rewelacyjnie napisanej książce, którą miło się czytało, po raz kolejny przewijają się muzyczne preferencje autorki. W jednej ze scen Duszyńskiemu towarzyszy utwór The Doors „Shaman’s Blues”.

Po tak dobrym starcie serii moje oczekiwania wobec kontynuacji książki Jadowskiej bardzo wzrastają. Liczę na to, że autorka nie pokazała jeszcze wszystkiego w „Szamańskim bluesie” i prawdziwa przygoda dopiero nas czeka. Styl pisarki zawsze wciąga mnie na całego, a tekst wydaje się, jakby płynął, ponieważ nie ma w nim nic, co by utrudniło Czytelnikowi zrozumienie autora. Ważną rzeczą, o której muszę wspomnieć, jest to, że nie trzeba znać wcześniejszej twórczości Anety Jadowskiej, aby sięgnąć po jej najnowszą książkę.

Autor: Aneta Jadowska
Oprawa: miękka
seria: Cykl Szamański
Ilość stron: 416
ISBN: 978-83-7964-120-8
Data wydania: 15 styczeń 2016

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najwyżej oceniane
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Rafał

Chyba do tej pory najlepsza książka autorki jaką czytałem, widać że się rozwija i duży plus dla niej za to. Moje pierwsze wrażenie ?? Autorka ma zbyt mało wiedzy w temacie pracy policji, co psuje przyjemność z czytania, (w końcu bardziej lub mniej jest to książka detektywistyczna). Myślę, że gdyby poprawić ten element to znacznie podniosła by się wartość powieści/cyklu.

 
Blair

Ale dlaczego? Witkac przecież wziął urlop i rozwiązywał te sprawy “na własną rękę”. Pewnie policyjne doświadczenie było bardzo pomocne, jasne, ale to nie tak, że musiał się w “Szamańskim bluesie” trzymać jakiś wytyczonych granic, jakby to miało miejsce, gdyby to było policyjne dochodzenie.

 
Rafał

Urlop może i wziął, ale czy to znaczy, że przestał być policjantem i po policyjnemu już nie prowadzi śledztwa ? Czy jak gram na gitarze zawodowo, to prywatnie dla przyjemności przy ognisku gram inaczej ?