Dziecko Odyna – recenzja

Podoba się?

Utarło się, że kraje skandynawskie słyną ze świetnych i błyskotliwych kryminałów, które porywają całe rzesze czytelników, nie tylko w samej Europie, ale także w dalszych rejonach globu. Sam należę do miłośników twórczości Stiega Larssona, Jo Nesbø czy Camilli Läckberg, jednakże miałem wątpliwości, czy fantastyka w wykonaniu Siri Pettersen ma szansę na sukces.

Akcja rozgrywa się w całkowicie fikcyjnym świecie – Ym. Na to miejsce składa się jedenaście krain, które zamieszkują ætlingowie. Istoty te bardzo przypominają ludzi z jedną, dość istotną, różnicą – mają ogony. Władzę w Ym sprawuje wewnętrzna rada. W jej skład wchodzą przedstawiciele najstarszych rodów. Widzący, do którego modlą się ætlingowie, przedstawiony jest jako kruk. Dlatego wszystkie ptaki tego gatunku są uznawane w jedenastu krainach za święte i obdarzone wielkim szacunkiem.

Czytelnik poznaje Ym i tajemnice, jakie skrywa to uniwersum dzięki trójce bohaterów. Najważniejszą postacią jest Hirka – piętnastoletnia dziewczyna o krwistoczerwonych włosach i buntowniczym nastawieniu, mieszkająca razem z ojcem w małej wiosce – Elveroi. Nie wyróżniałaby się niczym specjalnym od innych ætlingów, gdyby nie fakt, że jest pozbawiona ogona. Defekt ten jest powodem drwin rówieśników, nazywających ją bezogoniastą. Tak naprawdę skrywa ona większą tajemnicę. Jest emblingiem – zarazą, mitem, człekiem. Następnym ważnym bohaterem jest Rime An-Elderin – człowiek, który należy do jednego z najbardziej wpływowych rodów. Odrzuca on jednak cały prestiż i bogactwo wynikające ze swojego dziedzictwa i podąża własną drogą, która nie wszystkim się podoba. Zostaje Ciemnym Cieniem – wojownikiem wypełniającym wolę Widzącego. Ostatnią, ale nie znaczy to, że mniej ważną postacią, jest Urd Vanfarinn – członek Rady, rządzącej jedenastoma krainami w Ym, i jednocześnie człowiek zły do szpiku kości, niewahający się iść po trupach do celu.

Na „Dziecko Odyna” składa się ciekawa historia i przyjemne postacie – śledzenie ich rozwoju jest miłą zabawą dla Czytelnika. Wszystkie wydarzenia, doświadczenia w jakiś sposób odbijają się na bohaterach. Najlepiej to widać na przykładzie wkraczającej w dorosłe życie Hirki. Nie może być beztroska jak inne dziewczęta w jej wieku, musi uważać i przed każdym ukrywać swoje pochodzenie. Podobnie jest też u Rimego – śledząc jego losy, Czytelnik ma okazję zaobserwować, jak przeszłość potrafi się ciągnąć za człowiekiem, przypominając o sobie w najmniej dogodnych momentach. Perypetie bohaterów pokazują, że nie zawsze można uciec przed swoim przeznaczeniem, czasem trzeba mu stawić czoła. I najważniejsze – nikt nie rodzi się stworzony do wielkich czynów, do roli bohatera trzeba po prostu dorosnąć.

Po książce Siri Pettersen spodziewałem się fantastyki z wikingami w tle oraz dużym naciskiem na przedstawienie staronordyckich wierzeń. Jednakże nie do końca tak jest. Dzielnych wojaków z mroźnej północy Europy tu brak, zamiast tego otrzymuje się perypetie rasy ætlingów – ich normalnego, codziennego życia, spojrzenie na oryginalny system wierzeń, historię Ym oraz wiele innych elementów tego mistycznego świata. Dzięki temu książka naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła.

Z początku jest to opowieść o młodej dziewczynie wkraczającej w dorosłość, ale z biegiem czasu wszystko zaczyna się rozkręcać, wydarzenia stają się coraz bardziej poważne, nad Ym pojawiają się ciemne chmury zwiastujące wojnę. Dodatkowo między ludźmi krążą pogłoski o powrocie dawnego wroga. Elementy składowe powieści świetnie ze sobą współgrają i sprawiają, że trudno jest oderwać się od tej książki i odczuwa się niedosyt po skończonej lekturze. Praktycznie wszystkie wątki zostały zamknięte, ale mam nadzieję, że Ym skrywa jeszcze wiele niespodzianek do odkrycia.

Jako fan skandynawskiej twórczości nie mogłem przejść obok tego tytułu obojętnie. Pierwsze spojrzenie na książkę nie zachwyca, grafika na froncie przedstawia odcięty ogon, niby nic specjalnego. Jednakże, kiedy człowiek zagłębi się już w powieść, ta prosta i minimalistyczna okładka nabiera piękna. Chłodna, pozbawiona zbędnych ozdobników oprawa idealnie komponuje się z treścią.

Lektura „Dziecka Odyna” – pierwszego tomu cyklu „Krucze pierścienie” – sprawiła mi wiele radości i na pewno sięgnę po kolejne części tej sagi od razu, gdy tylko będą dostępne. Nie dziwi mnie, że pisarka w 2014 roku otrzymała za swoje dzieło nagrody Fabelprisen i Sproing dla debiutujących autorów. Bardzo polecam sięgnięcie po ten tytuł, bo naprawdę warto.

Autor: Siri Pettersen
Tytuł oryginału: Odinsbarn
Tłumaczenie: Robert Kędzierski, Anna Krochmal
Seria: Krucze pierścienie, 1 tom
ISBN: 978-83-7818-874-2
Oprawa: broszura klejona ze skrzydełkami
Ilość stron: 648
Data wydania: 17 maja 2016

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Najwyżej oceniane
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
trackback

[…] Siri Pettersen pod tytułem „Dziecko Odyna”. Recenzję tej książki znajdziecie tutaj (klik). Historia ta spodobała mi się tak bardzo, że gdy tylko dowiedziałem się o premierze […]