“Szóstka wron” Leigh Bardugo – recenzja

Podoba się?

Leigh Bardugo to autorka znana rodzimym Czytelnikom z trylogii Grisza. Niedawno, nakładem wydawnictwa Mag, na półki polskich księgarń trafiła inna jej powieść, również osadzona w tym uniwersum, mianowicie „Szóstka wron”.Na wstępie muszę się przyznać, iż osobiście nie czytałam wspomnianej wcześniej trylogii, jednak po lekturze najnowszej książki Bardugo sądzę, iż osoby, dla których, tak jak dla mnie, będzie to pierwsze spotkanie z autorką, nie powinny mieć problemu z odnalezieniem się w przedstawionym świecie.
Kaz Brekker dowodzi Szumowinami, jednym z gangów portowego Ketterdamu. Pewnego dnia dostaje interesującą propozycję – jeśli uda mu się sprowadzić do miasta pewnego naukowca, zdobędzie tyle złota, by do końca życia nie robić już nic innego, tylko wydawać pieniądze. Brzmi łatwo i przyjemnie, nieprawdaż? Jednak drobny szkopuł w tym, iż owy człowiek przetrzymywany jest w odległej twierdzy, do której nikt nigdy wcześniej się nie włamał, ani nigdy z niej nie uciekł. Jednak dla chłopaka nie wydaje się to być przeszkodą – zbiera grupkę swych najlepszych ludzi, wzbogaca ją o byłego mieszkańca owej twierdzy i ekipa wyrusza w drogę. Tyle słowem wstępu.
Jak już wspomniałam, było to dla mnie pierwsze spotkanie z uniwersum przedstawionym już we wcześniejszej serii Leigh Bardugo. Jest to moim zdaniem dość standardowy świat znany z powieści fantasy. Mamy tu zwykłych śmiertelników, którzy nie wykazują żadnych ponadnaturalnych umiejętności oraz Griszów – obdarzonych, nazwijmy to, magiczną mocą, ludzi, podzielonych na różne grupy w zależności od tego, na co pozwala im ich moc. Mogą np. sterować pogodą, pracować ze szkłem czy metalem, albo zabijać jednym spojrzeniem. Zatem, mówiąc o kreacji świata, po części jest tu coś nowego, innego, ale znajdziemy też sporo rozwiązań spotykanych u innych autorów.
Muszę przyznać, że „Szóstka wron” mile mnie zaskoczyła. Choć jej bohaterowie to banda około 16-17-letnich nastolatków, książka na pewno nie jest infantylna i przepełniona burzą hormonów. Wręcz przeciwnie, jest powieścią bardzo mroczną i pełną brutalności, niejednokrotnie wywołującą u mnie zarówno współczucie dla bohaterów, jak również obrzydzenie dla zafundowanego im losu. Krótko ujmując – pełna gama emocji, gdyż wbrew temu, co można by sądzić, w dziele Bardugo nie zabrakło również humoru.
„Szóstka wron” pewno nie jest powieścią, przy której Czytelnik może się nudzić, gdyż praktycznie od pierwszej strony dostajemy zestaw postępujących i wynikających z siebie wciągających wydarzeń, które prowadzą do zaskakującego i intrygującego finału. Książka kończy się w takim momencie, że naprawdę ciężko przełknąć pigułkę o nazwie „brak kolejnego tomu, który można przeczytać natychmiast”. A ostatnimi czasy coraz rzadziej mi się zdarza tak bardzo chcieć dostać w swoje ręce, już i natychmiast, następną część cyklu.
Autorka na kartach swojej powieści wykreowała również zestaw interesujących postaci, z których każda ma swoją własną, bardziej gorzką niż słodką, historię do opowiedzenia, a jednocześnie żadna z nich nie jest wtórna. Mimo zbliżonego wieku bohaterowie są od siebie kompletnie różni, mają swoje słabości i marzenia.
W pewnym sensie gang Szumowin można by uznać za czarne charaktery, bo przecież są złodziejami, żyją z oszukiwania i okradania innych osób, a ich dłonie niejednokrotnie splamiła krew. Lecz, paradoksalnie, z każdą kolejną stroną moja sympatia do nich rosła coraz bardziej – do wszystkich razem i każdego z osobna. Cóż, najwidoczniej ci źli nie zawsze są tymi najgorszymi.
Jeśli chodzi o język i styl to są one łatwe i przystępne, bez zbędnych udziwnień. Książkę czyta się lekko, przyjemnie i szybko. Co prawda nie miałam okazji czytać powieści w oryginale, lecz przypuszczam, że swój wkład w ten bezproblemowy odbiór mają również autorzy tłumaczenia, tj. Małgorzata Strzelec oraz Wojciech Szypuła.
„Szóstka wron” zachwyca również jakością wydania – twarda oprawa, w czarno-szaro-czerwonej kolorystyce z obowiązkową wroną na okładce. Dodatkowym wyróżnikiem na pewno jest fakt, iż grzbiety stron również są czarne, dzięki czemu, przynajmniej w moim prywatnym odczuciu, książka przypomina swoim wyglądem szkatułkę.
Praktycznie na sam koniec muszę wspomnieć o jednym, w mojej opinii, mankamencie powieści. Mianowicie jej bohaterowie są według mnie ciut za młodzi jak na zachowanie, które może obserwować na stronach dzieła stworzonego przez Leigh Bardugo. Rozumiem, że przeszli w swoim życiu niejedno, niejedno widzieli i musieli zrobić – bardziej lub mniej wbrew sobie, a to dało im przyśpieszony kurs dojrzewania, jednak, gdyby byli o te parę lat starsi, całość wyglądałaby bardziej wiarygodnie.
„Szóstka wron” to naprawdę dobra powieść, którą warto mieć w swojej domowej biblioteczce, nie tylko ze względu na jej prezencję, ale zwłaszcza na zawartość. Autorka postawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko i mam nadzieję, iż w kolejnych tomach da radę ją przeskoczyć i będą one choćby równie dobre, a nawet lepsze.

Zły Wilk

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze