Gamedec. Granica rzeczywistości – recenzja

Podoba się?

Pierwszy raz miałam okazję zetknąć się z panem Przybyłkiem na jednym z Falkonów, gdzie w trakcie spotkania autorskiego dość obszernie opowiadano o, tajemniczym wówczas dla mnie, Gamedecu. Wtedy nie zrozumiałam zbyt wiele z subtelnych aluzji prowadzącego i enigmatycznych odpowiedzi autora. Jednak w pamięci mej zostało zanotowane, że chciałabym tę książkę kiedyś przeczytać. Niestety nie miałam szczęścia ani do bibliotek, ani do księgarni, dlatego też sztuka ta udała mi się dopiero, gdy Rebis zdecydował się na wznowienie serii.


“Granica rzeczywistości” to zbiór opowiadań-wspomnień dotyczących przygód Torikla Anymore’a – zawodowego gamedeca (detektywa działającego w grach). Ich akcja toczy się w dalekiej przyszłości, gdzie technika rozwija się coraz szybciej, a granice pomiędzy wirtualną rzeczywistością a realnym życiem są niemal zatarte. Mnogość cybernetycznych światów, w których przyszło działać Torkilowi sprawia, że każde z jego zleceń jest naprawdę wyjątkowe: począwszy od zwykłej pomocy początkującym graczom, przez odkrywanie ich prawdziwej tożsamości czy też sztuczek jakich użyli, by zdobyć przewagę nad innymi uczestnikami, aż po weryfikacje, czy jego własna rzeczywistość jest grą czy też nie.

Czytając nie można się nadziwić wszechstronności bohatera i talentu, jaki zdaje się mieć do niemal każdej gry, choć swoją przygodę z Torkilem rozpoczynamy od historii opowiadającej o swoistej, gamedeckowej porażce. Co wcale nie umniejszyło mojego zachwytu nad jego zmysłem obserwacji, zdolności do abstrakcyjnego myślenia kojarzenia pozornie niezwiązanych ze sobą faktów. Oczywiście nie jest geniuszem komputerowym, od tworzenia nowych programów ma swoich ludzi, jednak to on staje na pierwszej linii wirtualnych pojedynków i stara się rozgryzać zagadki hakerów. Swoim zamiłowaniem do płci przeciwnej i niechęcią do stałych związków przypomina inną, również wszechstronnie utalentowaną postać, która bez swoich gadżetów niewiele byłaby w stanie zdziałać.

Świat tak rozwiniętej techniki, gdzie gry potrafią być aż do bólu realne i, zamiast kilku godzin, można spędzić w nich kilka dni bez potrzeby choćby skorzystania z łazienki, jednocześnie pociąga i przeraża. Zaczynamy się zastanawiać, kiedy dojdzie do tego, że wirtualna rzeczywistość tak bardzo zdominuje nasze życie, że dla wielu stanie się to jedyną płaszczyzną istnienia. Z obawą oczekujemy chwili, kiedy cybernetyczny gadżet będzie miał większą wartość niż dom czy samochód… i wtedy przypomina się pewien kurort na planecie Calypso z gry “Entropia Universe”, który poszedł za 635 000 $. Czy to aby na pewno jeszcze fikcja literacka, czy zaawansowana prekognicja?

Jednak tym, co najbardziej odczuwa się podczas czytania, jest niesamowita pasja tworzenia, energia przelana na papier, która wybrzmiewa coraz mocniej w każdym kolejnym opowiadaniu. Nowy świat, nowe pojęcia, nowe zasady, a mimo to wszystko jakby znajome… Kampinou… Cotomou… nawet szklanki w barze mlecznym. Pozostałość po zamierzchłych czasach, o których mało kto jeszcze wspomina. Pod tym względem Torkil wydaje się również być wyjątkowy, pamiętając o XX-wiecznych dziełach popkultury, kiedy współczesne mu nastolatki nie wiedzą, kim byli Obcy czy Predator. Coś, co w naszym świecie jest niemal nie do pomyślenia. Tym samym, wśród licznych przygód pana Anymore’a znajdziemy także nawiązania do “Diuny” Herbeta czy też rozterki dotyczące kreowania bytów rodem z “Blade Runnera” Dicka. A to tylko początek, drobny fragment tego, co możemy odkryć w Gamedecu, jeśli tylko dobrze się wczytamy.

I tak jak jej główny bohater Granica rzeczywistości jest niezwykle wszechstronną książką. W pierwszej chwili podchodzi się do niej jak do zwykłego dzieła science fiction, by zaraz się przekonać, że skrywa w sobie również wątki detektywistyczne. Kiedy natomiast Torkil zostaje wplątany w działania firmy Novatronics, całość zyskuje znamiona sensacji, tajemnicy i spisku. Sprawia to, że czytając o przygodach tego konkretnego gamedeca, nie można się nudzić.

Nie będzie to dużym zaskoczeniem, jeśli powiem, że książka mnie wciągnęła, wessała w swój cybernetyczny świat niczym najlepsza gra. Pozwoliła oderwać się od rzeczywistości i przeżyć niesamowite przygody bez obawy o zatarcie granic pomiędzy nią a życiem. Nowa okładka zachwyciła wizualnie, a dodatkowe opowiadania wydłużyły przyjemność obcowania z jej lekturą. Dlatego smuci fakt, że nawet ona z Siecią nie wygra.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze