Dom z liści – recenzja

Podoba się?

„Dom z liści” Marka Z. Danielewskiego trafił w moje ręce przypadkowo. W paczce, na którą czekałem, miało znajdować się coś zupełnie innego. Po pierwszych kilku chwilach zdziwienia, w końcu doszedłem do wniosku, że to może być ciekawa przygoda i chętnie poznam, jaka historia skrywa się pod tym tytułem.

Głównym bohaterem książki jest Johnny Wagabunda, prosty człowiek posiadający bogaty dorobek traumatycznych doświadczeń z okresu dzieciństwa. Spędza czas głównie na imprezowaniu ze swoim przyjacielem Ludem. Jego w miarę poukładane życie zmienia się, gdy znajduje notes należący do starego Zampanò. W dzienniku autor spisał historię zatytułowaną „Relacja Navidsona”, opowiadającą o Willu Navidsonie, wziętym fotoreporterze przeprowadzającym się razem z rodziną do nowego domu, przy tej okazji tworzący amatorski film dokumentalny o swoim życiu. Niestety budynek, w którym się osiedlają, nie jest typowy, w jego czterech ścianach dochodzi do licznych, często niebezpiecznych sytuacji doprowadzających ludzi do szaleństwa.

Powieść Danielewskiego opowiada o obsesji – wszystko zaczyna się od niewinnej ciekawości, potrafiącej z biegiem czasu przerodzić się w stan, w którym człowiek może zagrażać sobie, jak również otoczeniu. Manią Johnny’ego jest skrywająca się w notesie Zampanò historia, mężczyzna próbuje uporządkować zapiski, by ją w pełni poznać. Realizacja tego zadania odbija się negatywnie na pracy, jak również życiu prywatnym, a przede wszystkim budzi w bohaterze coraz większe lęki oraz strach przed opuszczaniem bezpiecznego mieszkania. Natomiast Navidson zamienia jedną obsesję na drugą. Z początku w całości poświęca się pracy, jednak z biegiem czasu bardziej zaczyna pogrążać się w poznawaniu swojego nowego domu i dziejących się w środku dziwnych, głównie trudnych do wyjaśnienia rzeczy. Choć budynek prowokuje obawy w Willu i jego rodzinie, mężczyzna odkrywa w sobie żyłkę awanturnika i podróżnika mającego jeden cel – poznanie wszystkich sekretów domu przy Ash Tree Lane, nawet za najwyższą cenę.

Autor potrafi umiejętnie przedstawić ludzi zmagających się ze swoimi demonami. Obsesje Wagabundy i Willa zmieniają ich oraz odciskają swoje piętno na osobach z ich otoczenia, które już nigdy nie będą takie same. Sposób, w jaki Danielewski opisuje sceny i prezentuje bohaterów walczących, ze swoimi problemami są pokazane tak emocjonująco oraz barwnie, że wręcz pochłania się następne strony, żeby poznać ich codzienne starcia.

„Dom z liści” to wyjątkowo oryginalne dzieło, z nietuzinkowym podejściem do przedstawiania Czytelnikowi wciągającej oraz pokręconej fabuły. Książka ma bardzo dziwny układ, brakuje wyraźnego oddzielenia historii Johnny’ego od „Relacji Navidsona”. Wątek Wagabundy jest wciśnięty w przypisy, w których również znajdują się liczne odniesienia do wydarzeń z domu przy Ash Tree Lane. Skakanie między tymi wszystkimi elementami bywa męczące. Autor stworzył niesztampowy podział narracji, jednakże jest on zdecydowanie mniej wygodny niż klasyczny. Mianowicie trzeba uważnie śledzić treść, ponieważ bywa ona na stronach w pomieszanej kolejności – nie zawsze to, co jest na samej górze, trzeba przeczytać najpierw. Niestety ta innowacyjność, mająca być dla Czytelnika powiewem świeżości na tle innych książek, okazała się dla mnie największą wadą i przeszkodą utrudniającą cieszenie się z lektury. Wszystkie wytknięte mankamenty najlepiej widać na załączonych zdjęciach.20161202_085945 20161202_090108

Dzieło Danielewskiego od pierwszych stron odstraszało mnie swoją złożonością i powolnie rozwijającą się historią, z której miałem problem wyłowić to, o czym ona tak naprawdę jest. Ponadto „Dom z liści” to dosyć obszerna książka napisana małą czcionką, co po dłuższej chwili zaczyna męczyć wzrok. Szczególnie, gdy trafi się na fragment z naprawdę mikroskopijnej wielkości drukiem, wtedy czytanie takowego potrafi doprowadzić do szewskiej pasji – zwłaszcza jeśli trzeba co chwilę przekręcać książkę, żeby kontynuować wątek. Pomimo zniechęcenia nie poddałem się i dałem temu tytułowi szansę. Teraz nie żałuję kontynuowania poznawania tej intrygującej opowieści.

„Dom z liści” jest niewątpliwe najoryginalniejszą książką, którą do tej pory czytałem, niestety przez to również wyjątkowo trudną w odbiorze. Zdecydowanie tytuł nie dla każdego – mogę go polecić osobom mającym dużo wolnego czasu na lekturę. Oprócz tego powieść skierowana jest do Czytelnika wyjątkowo cierpliwego, nielubiącego prostych rozwiązań, a zarazem zafascynowanego wielotorowymi historiami oraz otwartego na niestandardowe podejście do książek.

Autor: Mark Z. Danielewski
Tytuł oryginału: House of Leaves
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
ISBN: 978-83-7480-657-2
Oprawa: twarda
Ilość stron: 736
Data wydania: 26 października 2016
Cena detaliczna: 69,00 zł

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze