Wina – recenzja przedpremierowa

Podoba się?

okładkaKiedy po raz pierwszy usłyszałam o powieści Simona Mayo Wina, pomyślałam, że historia zapowiada się naprawdę ciekawie i chciałabym w przyszłości przeczytać tę książkę. Nie znałam autora, nie czytałam żadnych zagranicznych recenzji tego tytułu. Opis jednak trochę pobudzał moją wyobraźnię. W głowie już widziałam ten dystopijny świat, w którym przestępstwa przechodzą na następne pokolenia, a nieletnie dzieciaki muszą odsiadywać wyroki za swoich dziadków lub rodziców. Brzmiało nowatorsko i niesztampowo. A potem zapytano mnie, czy nie chciałabym przeczytać tej historii przedpremierowo, więc, korzystając z okazji, zapoznałam się z nią.

Zdążyło minąć już mnóstwo czasu od momentu, kiedy miałam w rękach tak słabą powieść. Wiem, że tego nie widzicie, ale musicie mi uwierzyć na słowo, że nad tym tekstem, który teraz czytacie, siedzę o wiele dłużej, niżbym zamierzała, zastanawiając się, jak najlepiej wyrazić swoje negatywne wrażenia z lektury tej książki. Tak, aby nie zabrzmiało to zbyt ogólnikowo. Nie podobało mi się tutaj bowiem prawie wszystko – od kreacji postaci i świata przedstawionego zaczynając, na prowadzeniu akcji i opisywaniu przeróżnych wydarzeń kończąc.

Zacznijmy może od rzeczy, jakie zauważyłam już w pierwszym rozdziale, a które niestety do samego końca drażniły mnie niczym mały, irytujący kamień wewnątrz buta. Mowa o kreacji głównej bohaterki. Ant jest postacią na wskroś przerysowaną. To ten buńczuczny, ujadający na ogromne owczarki niemieckie york, prowadzony na smyczy przez Twoją sąsiadkę. Czytając powieść trudno otrząsnąć się z wrażenia, że autor chciał nam podarować w postaci głównej bohaterki mądrą, odważną, nastoletnią dziewczynę. Może trochę pogubioną, ale z zasadami, darzącą ogromną miłością swojego młodszego brata. Niestety, po drodze coś nie wyszło. Ant robi więc wszystko, na co ma ochotę, nieważne, że niektóre opisywane w powieści wydarzenia są strasznie nielogiczne i nierealne. Poza tym zadziera z każdym, kto krzywo na nią spojrzy i nie baczy na konsekwencje swoich działań. Gdyby Mary Sue mogła mieć odrobinę młodszą, nie tak zdolną do wszystkiego siostrę, na imię byłoby jej Ant.

Drugą sprawą jest świat przedstawiony i wydarzenia opisywane przez autora. Niestety Wina to klasyczny przykład książki z dobrym pomysłem i słabym wykonaniem. Simon Mayo nie zaniedbuje kreowanej przez siebie rzeczywistości, tłumacząc, jak doszło do obecnej sytuacji politycznej i gospodarczej. Nie traktuje też stworzonej przez siebie historii niczym wydmuszki – pięknej, ozdobionej na zewnątrz i pustej w środku. Pisarz robi coś znacznie, znacznie gorszego. Tworzy intrygujący, posiadający potencjał świat przedstawiony, a później zasiada do pisania i stwierdza, że może wszystko, bo pisze fantastykę. Wydarzenia mające miejsce w Winie nie tylko odbiegają od realiów. One zazwyczaj nie mają z nimi nic wspólnego. Autor ustala na początku zasady, jakimi ma kierować się świat, tylko po to, aby za moment złamała je główna bohaterka. Nie wspominając już o dziurach logicznych i uproszczeniach, których na przestrzeni książki dopuszcza się pisarz.

I w końcu trzeci, chyba największy zarzut, jaki mam do Winy. Simon Mayo napisał bowiem letnią, nie wciągającą, nie budzącą emocji historię. Widzicie, czytelnik w sumie jest w stanie wybaczyć wiele rzeczy. Wady wykreowanego świata, dziury w fabule, a nawet czasami papierowych bohaterów. Grunt, żeby opisywana przez autora historia absorbowała, domagała się uwagi. Nie zawsze trafiają się czytelnikom perełki – czasem są to guilty pleasures, najczęściej po prostu średnie książki. Wina nijak nie potrafiła wzbudzić mojego zainteresowania. Od pierwszego rozdziału aż po ten ostatni czekałam na delikatny przebłysk zaciekawienia, zaskakujące rozbudzenie z letargu, w jaki wpędził mnie swoją powieścią autor. Nic takiego nie nadeszło. Wina w żaden sposób nie zaangażowała mnie w opisywane wydarzenia, nie wzbudziła refleksji ani krzty emocji.

Pozostaje mi więc chyba teraz tylko zaczekać, aż Wina trafi na półki polskich księgarń i spróbuje podbić nasz rodzimy rynek. Sama zostanę raczej przy lekturze swoich szkolnych podręczników. Tak samo to emocjonujące i zajmujące, a wszystkie egzemplarze leżą już w równym stosie na moim biurku.

tytuł: Wina
autor: Simon Mayo
wydawnictwo: Zielona Sowa
tłumacz: Patryk Gołębiowski
tytuł oryginału: Blame
data wydania: marzec 2017 (data przybliżona)
ISBN: 9788380732049

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze