Ostatni bierze wszystko – recenzja

Podoba się?

Od czasów „Na ostrzu noża” proza pewnego nietuzinkowego Czecha ma się u nas całkiem dobrze, udowadniając, iż nie tylko z Zachodu może przyjść do nas kawałek dobrej literatury. Koniasz, Bakly czy Agent JFK dorobili się u nas licznych fanów, a samego autora relatywnie często spotyka się na naszych konwentach. Czyżby zatem osiągnął on poziom Pilipuka czy Sapkowskiego, kiedy to każda powieść z jego nazwiskiem bez trudu sprzeda się u nas?


Najnowsza książka Miroslava Žambocha – „Ostatni bierze wszystko” – składa się z trzech, luźno powiązanych ze sobą opowiadań z uniwersum Koniasza. Motywem, który je łączy, jest czas Pokłosia – okresu po wojnach magów, owocującym powstaniem potwornych chorób i złowieszczych maszkar dybiących na ludzkie życie. Historiami tymi autor uzupełnia nasz obraz świata wykreowanego przez jego wcześniej wydane w Polsce „Na ostrzu noża” czy „Bez litości”. Świata, którego obecna linia czasowa jest niemal zupełnie pozbawiona magii, choć niegdyś była nią wypełniona i wymagała istnienia potężnych jednostek, utrzymujących moc w równowadze.

Pierwsza opowieść – „Długi sprint” mówi o księciu Tekuardzie, który na pięćdziesiąt dni przed koronacją brata dowiaduje się, że to jednak on zostanie panem, władcą i naczelnym czarodziejem. Problem w tym, iż tuż po objęciu władzy przez trzydzieści dni każdy będzie mógł na niego polować, by przejąć od niego tytuł. A Tekuard, delikatnie rzecz ujmując, za czarami i walką nigdy nie przepadał. Poza tym ktoś wykazuje się zbyt dużą nadgorliwością w chęci przejęcia władzy dużo wcześniej. Druga – „Pokłosie” opowiada o wiosce i jej mieszkańcach, którzy muszą sobie radzić ze skutkami niedawnych wojen magów, a trzecia – „Ostatni bierze wszystko” – streszcza nam losy pewnego szalonego czarodzieja, jego dzieci i ich perypetii w nie do końca uczciwym wyzwaniu, jakie tatulek dla nich przygotował.

Każde ze wspomnianych opowiadań jest napisane bardzo sprawnym i czytliwym językiem. Właściwie w trakcie lektury nie sposób się nudzić, ponieważ każda z fabuł obfituje w niezwykłości i ciekawe wydarzenia, raczej trudne do przewidzenia. Choć pewnym wyjątkiem jest tutaj tytułowe opowiadanie, ale tylko na poziomie relacji pomiędzy dwoma głównymi bohaterami, ponieważ to, co ich łączy, odkryłam na długo przed nimi samymi. Poza tym całość czytało się dobrze, jak to prozę Žambocha, której jestem naprawdę dużą fanką.

I w zasadzie wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że z każdą z tych historii coś jest nie tak. A właściwie wszystkie bez wyjątku posiadają jeden zepsuty element, który był dla mnie zmorą w niektórych powieściach autora. Mówię tu o zbyt szybkim zakończeniu i działaniach pod tytułem „bo mogę”. Tworzenie fabuły, budowanie napięcia i rozwiązywanie wszystkich wątków w pięciu ostatnich stronach historii od zawsze było dla mnie najpoważniejszą wadą twórczości Žambocha. Choć, jeśli mnie pamięć nie myli, ostatnie jego książki miały ten problem nieco zredukowany. Zaczęłam więc zastanawiać się, czy u pisarza nie nastąpił jakiś regres twórczy nastąpił, czy coś w tym stylu. Na szczęście krótki „risercz” na czeskiej wikipedii pozwolił odkryć, że antologia „Ostatni bierze wszystko”, a właściwie „Poslední bere vše” została wydana w Czechach w roku 2000, jako pierwsza książka autora. Z tą różnicą, że zamiast opowiadania „Pokłosie” znalazło się „Pouštní škorpión” chyba nie publikowane wcześniej w Polsce.

Zagadka rozwiązana. Niewydany wcześniej u nas debiut wyjaśnia niższy poziom opowieści w stosunku do części pozostałych książek. Tylko dlaczego nigdzie nie zostało to zaznaczone?

Lubię prozę Žambocha, lubię jego pomysłowość i lekki język. Nawet swoista irytacja zakończeniem należy według mnie do znaków rozpoznawalnych jego twórczości. Dlatego też „Ostatni bierze wszystko” całkiem mi się podobało. Ale czy w podobny sposób odbiorą tę książkę osoby, które nie czytały wcześniej nic pióra tego autora? Tego nie mogę zagwarantować. Choć trudno oprzeć się wrażeniu, że samo wydanie nie zostało przygotowane dla zdobycia nowych czytelników. Ale to może tylko takie odczucie.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Najwyżej oceniane
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Gandalf

“Ostatni bierze wszystko” to kolejna książka tego autora, która przykuła nas do foteli na kilka długich godzin. Žamboch ma to do siebie, że potrafi niesamowicie wciągać. Świetna recenzja!