Pasażerka – Alexandra Bracken – recenzja

Podoba się?

Mogłoby się wydawać, że szał na powieści młodzieżowe z motywem podróży w czasie już dawno przeminął. Alexandra Bracken postanowiła jednak nie brać tego drobnego faktu pod uwagę, dodając swoją cegiełkę w tym temacie i tworząc mądrą oraz wciągającą książkę, jaką jest Pasażerka.

Amerykańska pisarka to nie nowe nazwisko na polskim rynku książki. Kilka lat temu wydano u nas inny cykl jej autorstwa – Mroczne umysły. Czytałam jedynie pierwszą część, lecz do dzisiaj pamiętam, jak bardzo mnie pochłonęła. Pod tym względem Pasażerka nie ustępuje kroku Mrocznym umysłom – z rozdziału na rozdział odczuwałam to dziwne przyciąganie, to pragnienie dalszego poznawania historii. Po raz kolejny bez pamięci zagłębiłam się w losy postaci i żyłam ich kolejnymi przygodami. Ponownie dałam się omamić urokowi twórczości Alexandry Bracken.

Co zabawne, nic nie zapowiadało, że Pasażerka tak mocno złapie mnie na swój haczyk. Autorka nie proponuje w temacie podróży w czasie nic nowego. Po raz kolejny dostajemy „zwykłą” nastolatkę, odkrywającą w sobie rzadką umiejętność podróżowania przez wieki i miejsca. Umiejętność dziedziczoną genetycznie, dodajmy do tego. Czy coś już dzwoni? Jeśli nie, do mieszanki dorzućmy przystojnego chłopaka z XVIII w., który będzie towarzyszył naszej protagonistce jako partner w zbrodni, jak również rycerz wybawiający z opresji. Etta i Nicholas – tak mają na imię nasi bohaterowie – będą także przeskakiwać przez przeróżne epoki, poszukując cennego artefaktu, a ich głównym nemezis zostanie Cyrus Ironwood – głowa rodziny wrogiego klanu, podejrzany staruszek, trzęsący całym biznesem podróży w czasie od bardzo, bardzo długiego czasu.

Na szczęście im dalej w historię, tym bardziej przekonywałam się, że Bracken nie postanowiła spijać śmietanki z sukcesu swojej koleżanki niemieckiego pochodzenia, a urozmaicić utarte schematy i dolać oliwy do ognia, przy okazji trochę bardziej rozwodząc się nad tematem sposobu bycia czy wierzeń ludzi na przestrzeni różnych stuleci. Pisarka przeskakując z epoki do epoki nie gubi rytmu i nie pozwala, aby dany czas, w którym obecnie znajdują się bohaterowie, zapodział swoją głębię, jaką nadawało mu tło historyczne, kultura czy obyczaje żyjących wtedy ludzi.

Poza tym myślę, że umniejszyłabym Podróżniczce, gdybym nie dodała, że dzięki temu, że Nicholas jest czarnoskórym bohaterem, a Etta dziewczyną, Alexadra Bracken niemalże przez całą historię podnosi temat rasizmu i feminizmu. Obydwa wątki są niezwykle istotne w powieści. Autorka zawsze zwraca uwagę na sposób postrzegania przedstawionych ludzi na przestrzeni lat. I chociaż postacie wykreowane przez pisarkę przeżywają wspaniałe przygody, walczą o życie swoje i swoich bliskich, niejednokrotnie ocierając się o śmierć, to i tak myślę, że największą tragedią zaprezentowaną przez Alexandrę Bracken jest fakt, jak żałośnie pomału wszystko się zmienia. Etta nie może powiedzieć Nicolasowi, że w jej czasach rasizmu nie ma. Nie może dodać mu otuchy, mówiąc, że jeśli ten kiedykolwiek odwiedzi XXI w. nigdy nie zostanie obrażony ze względu na kolor swojej skóry, bo to nie byłoby prawdą.

Podobnie Bracken stawia obok siebie także Ettę i Sophie, jedną z istotnych dla fabuły postaci drugoplanowych. Autorka zderza ze sobą realia, w jakich wychowały się obydwie bohaterki – dwudziesty pierwszy wiek z dziewiętnastym – i odmalowuje piętno, które te czasy po sobie zostawiają. Najlepiej widać to przy ambitnej i głodnej uwagi Sophie, starającej się odnieść sukces i zostać docenioną w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Kiedy jednak spojrzymy na liberalną i wychowaną w bardziej feministycznym świecie Ettę, zauważymy, że i ona ma problem z dostosowaniem się, zrozumieniem sytuacji czarnoskórego Nicolasa, na którego patrzą z pogardą bądź niedocenianej Sophie, nie zauważanej przez nikogo.

Kiedy jednak przychodzi moment, abym napisała Wam więcej o samym warsztacie pisarskim autorki, na wierzch wychodzą wady powieści. Chociaż Pasażerka wciąga od pierwszych stron, trudno nie zauważyć występujących od czasu do czasu dłużyzn. Bracken zbyt długo skupia się na pojedynczych elementach, spowalniając tempo akcji i grając na cierpliwości czytelnika. To samo tyczy się przegadanych monologów postaci, które na nowo i wciąż roztrząsają swoje problemy i rozterki. Czasem miałam ochotę krzyknąć: „Wiem, rozumiem, ale przejdźmy z tym dalej!”. W miarę upływu czasu, kiedy coraz lepiej poznawałam bohaterów, zaczęli mnie oni odrobinę nudzić. Nie chodziło tyle o same wydarzenia czy sposób, w jaki reagowali na dane sytuacje, a brak pewnej iskry, chemii pomiędzy postaciami. Brakowało mi ich emocji, większego ognia w gniewie czy smutku w płaczu, ujmując to odrobinę bardziej poetycko.

Przyznam szczerze, że Pasażerka nie jest tym, czego się po niej spodziewałam. Oczekiwałam lekkiej powieści dla młodzieży, bawiącej się motywem podróży w czasie i chociaż potrafię odnaleźć tutaj subtelnego ducha prostej i łatwej książki young adult, to najnowszy tytuł od Alexandry Bracken ma też drugie dno. W inteligentny i mimowolny sposób porusza tematy ważne, nie tracąc przy okazji elementu przygody, historii silnej i pewnej siebie bohaterki, która podróżuje przez czas i egzotyczne miejsca, aby uratować najbliższych. Myślę, że niezależnie od tego, czy moda na powieści z motywem podróży w czasie będzie przychodzić czy odchodzić, zawsze powinniśmy znaleźć sposobność, aby sięgnąć po kolejną Pasażerkę.

tytuł: Pasażerka
autorka: Alexandra Bracken
tłumaczenie: Maciej Pawlak
cykl: Passenger (tom 1)
wydawnictwo: Sine Qua Non
tytuł oryginału: Passenger
data wydania: 11 października 2017
ISBN: 9788365836762
kategoria: fantastyka, fantasy, science fiction
język: polski

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze