Złotowidząca. Ucieczka – Rae Carson – recenzja

Podoba się?

Nie czytałam jeszcze żadnej powieści Rae Carson, ale Złotowidząca. Ucieczka była na mojej liście must read od momentu, kiedy wyszła za granicą. To przygodowo-awanturnicze fantasy kusiło mnie od chwili, gdy spojrzałam na jej okładkę i przeczytałam opis, a zapoznawanie się z kolejnymi pozytywnymi opiniami jedynie podsycało moją chęć sięgnięcia po tę pozycję. Możecie więc wyobrazić sobie moje zdziwienie, kiedy dowiedziałam się, że Złotowidząca. Ucieczka wyszła w Polsce jakieś pół roku temu, a ja do września o tym nie wiedziałam.

Polska premiera powieści zupełnie przemknęła mi koło nosa, ale drugi tom wyszedł w tym miesiącu, a trzeci pojawi się zapewne już niedługo. Myślę, że przynajmniej tyle dobrego z tego wynikło, że nie będę musiała czekać na kolejne części trylogii tak długo jak inni. A musicie mi uwierzyć, że jest na co czekać!

Z jednej strony dostałam właśnie to, czego się spodziewałam – klimat westernu, gorączkę złota charakterystyczną dla północnej Ameryki w XIX w. oraz odważną i pewną siebie główną bohaterkę – a z drugiej Rae Carson nieraz mnie zaskoczyła, poruszając w swojej powieści wiele ważnych tematów i nie bojąc się wplatać w opowieść fakty historyczne. Podniesiony został temat niewolnictwa i niechęci żywionej do plemion indiańskich. Pisarka wykorzystała chyba każdą okazję, jaka się nadarzyła, aby pokazać sposób traktowania kobiet – jak mało miały do powiedzenia, czego od nich wymagano. Carson wrzuciła główną bohaterkę, Leah, w przebraniu chłopca w świat mężczyzn, doskonale uwypuklając zmianę w jej traktowaniu, kiedy dziewczyna udawała chłopaka, a kiedy paradowała przed wszystkimi w sukienkach.

Leah to jedna z tych bohaterek, którym naprawdę nietrudno kibicować. Odważna, inteligentna, pełna werwy. Od lat opiekuje się chorującym ojcem i pomaga przemęczonej matce w prowadzeniu domu oraz gospodarstwa. Wyśmiewana przez rówieśników, którzy mają ją za typową chłopczycę, od dzieciństwa przyjaźni się z Jeffersonem, chłopcem mieszkającym z samotnym ojcem nieopodal. Lee, jak zdrobniale wołają na nią bliscy, ma jednak sekret. Potrafi wyczuwać złoto w pobliskiej okolicy. Umiejętność ta nieraz uratowała jej rodzinę od głodu. Wraz z ojcem i matką wiedzą jednak, że nie mogą bezceremonialnie co i rusz pokazywać się w miasteczku z nowymi grudkami, ponieważ sprowadzi to na nich kłopoty. Jak się później okazuje, rzeczone kłopoty odnajdują ich i bez tego, a Leah niedługo będzie musiała podjąć wiele ważnych decyzji, jeśli zamierza trzymać swoją przyszłość we własnych rękach.

Akcja powieści niejednokrotnie rwie do przodu, aby po jakimś czasie zwolnić i biec truchtem. Mogłoby to wydawać się wadą książki, gdyby nie fakt, jak doskonale tempo akcji dostosowuje się do podróży, w której uczestniczy główna bohaterka. Szybsze fragmenty opisujące różne starcia z innymi ludźmi, jacy wyruszyli do Kalifornii w pogoni za złotem, przeplatają się z tymi spokojniejszymi, opisującymi życie na drodze, spotkania ze zwykłymi, pełnymi dobroci osobami. W tle cały czas przebrzmiewa delikatnie zarysowujący się wątek romantyczny. Pisarka nie pozwala zapomnieć czytelnikowi, że ten istnieje – zawsze rozgrywając się jakoś na drugim planie – jednak nigdy nie przesłania nim ważniejszych wydarzeń, przygód, jakie przeżywa Leah.

Autorka pisze prosto. Tworząc dialogi, używa języka potocznego. Carson dostosowuje sposób mówienia do danej postaci. Tym, jak wysławiają się niektórzy bohaterowie – w tym także protagonistka – przypomina o ich pochodzeniu i ukończonej edukacji. Sposób wypowiadania się Leah odrobinę się wyróżnia – wystarczająco, aby go zauważyć i powiązać z jej charakterystyką, jako bohaterki pochodzącej z małego miasta, niemalże całe życie walczącej o przetrwanie rodziny. Dobrze jest to widoczne w porównaniu z innymi podróżującymi z nią osobami – na przykład trzema studentami, którzy rzucili naukę w poszukiwaniu lepszego życia.

Nie ukrywam, że oczekiwałam po Złotowidzącej zabawnej, pełnej przygód książki dla młodzieży, a dostałam mądrą, interesującą historię z przesłaniem. W powieści Carson bohaterowie przeżywają wiele wcześniej wspomnianych przygód – w końcu mówimy o awanturniczo-przygodowym fantasy, prawda? Jednak moim zdaniem to właśnie poruszanie tych trudniejszych tematów i wplatanie w opowieść faktów historycznych uważam za coś, co sprawia, że po prostu trzeba sięgnąć po tę pozycję.

tytuł: Złotowidząca. Ucieczka
autorka: Rae Carson
tłumaczenie: Ewa Spirydowicz
cykl: Złotowidząca (tom 1)
wydawnictwo: Jaguar
tytuł oryginału: Walk on Earth a Stranger
data wydania: 24 maja 2017
ISBN: 9788376865669
liczba stron: 384
kategoria: literatura młodzieżowa, przygodowe fantasy
język: polski

Pełnoetatowa książkoholiczka i filmomaniaczka. Recenzentka - amatorka, szpanująca swoim talentem pisarskim i nie rozumiejąca, dlaczego nikt nie chce podziwiać blasku jej intelektu, który przecież razi wszystkich po oczach. Czasami o skłonnościach masochistycznych, wiecznie niewyspana. Niepoprawna romantyczka, marząca o naprawianiu świata. Ponoć mówią, że nocą staje się Nocnym Cieniem i szuka nowych, szeleszcząco - papierowych ofiar...

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze