Eric Pol „Immersja” – recenzja

Podoba się?

„Immersja” Erica Pola to książka, która zabierając Czytelnika w przyszłość, pozwala mu jednocześnie wyruszyć w podróż do przeszłości. Powieść ukazała się nakładem wydawnictwa Uroboros i jest debiutem autora.Jest rok 2322. W Instytucie Historii Ziemi i Planowania Przyszłości w celach badawczych powstaje Maya Virtual Reality – wirtualna czasoprzestrzeń, tak doskonała, iż jej użytkownik nie jest w stanie odróżnić jej od rzeczywistości. Ma przenieść wybranego badacza do Fajstos, około 1600 lat p.n.e., w czasy, gdy na Krecie kwitła cywilizacja minojska.

Dlaczego zdecydowałam się sięgnąć po tę powieść? Cóż, zadecydował opis, a raczej mój sentyment do Krety. Lubię tę największą z pośród greckich wysp i miałam przyjemność spędzać tam wakacje więcej niż raz. A gdy okazało się, że data premiery „Immersji” praktycznie zbiega się z terminem mojej kolejnej wyprawy w to miejsce – to nie mógł być przypadek. Bo gdzie będzie się czytało ją lepiej niż w miejscu, w którym osadzona została akcja? Oczywiście współczesna Kreta różni się od tej sprzed tysięcy lat, jednak wciąż można znaleźć na niej wspomnienia dawnej cywilizacji.

Chociaż „Immersja” zaczyna się w przyszłości, praktycznie większość akcji rozgrywa się w Fajstos i jego okolicach ery minojskiej. Odwiedzając Muzeum Archeologiczne w Heraklionie, w którym znajdują się eksponaty pochodzące z głównych pałaców okresu, w którym Pol umiejscowił akcję swojej powieści – Fajstos, Knossos czy Malii – niejednokrotnie nie mogłam wyjść z podziwu, z jaką dbałością o szczegóły wykonywano w tamtych czasach (pamiętajmy, 1600 p.n.e. i wcześniej) nawet takie banalne rzeczy, jak naczynia codziennego użytku. Nie wspominając już o biżuterii, mozaikach czy przedmiotach rytualnych. Eric Pol w opisach elementów świata zastanego na szczęście nie pożałował Czytelnikom skrupulatnych, barwnych i rozległych opisów tego, co widzą jego bohaterowie. Począwszy od pobudzającego wyobraźnię zilustrowania ówczesnych strojów czy technik garncarskich po krajobrazy bądź faunę i florę. Szczerze powiedziawszy, z mojego punktu widzenia, opisy otaczającego wykreowane postacie świata są najmocniejszym elementem „Immersji”. Niestety stworzenie wiarygodnych postaci czy dynamicznej i wciągającej akcji nie wyszło autorowi tak, jakbym tego oczekiwała.

Jeśli chodzi o stworzone przez Pola postacie do głównych zaliczyć możemy Bena – badacza Instytutu, który za pomocą MayaVR zostaje „przeniesiony w czasie” do Fajstos – oraz Arnike – święcącą triumfy na hipodromie mistrzynię Federacji. Początkowo historię poznajemy naprzemiennie z ich punktu widzenia, a gdy do gry wchodzą kolejne osoby zwane awatarami ta perspektywa się oczywiście zmienia. Niestety, kreacja postaci to słaba strona debiutu Pola. Bohaterowie, zarówno pierwszo-, jak również dalszoplanowi, są mało wiarygodni i ciężko mi było do któregokolwiek z nich poczuć większą sympatię czy choćby w minimalnym stopniu chcieć się z nimi utożsamiać.

Tym, czego zabrakło mi w „Immersji”, była większa ilość dynamicznej akcji. Czasami odnosiłam wrażenie, iż autor bardziej skupiał się na opisaniu Czytelnikowi krajobrazu czy kolorów lub faktury noszonej przez osoby odzieży niż na wciągnięciu go w rozgrywające się wydarzenia.. Chociaż język i styl autora są dość barwne i, jak już wspomniałam wyżej, doskonale wychodzi mu opisywanie tego, co znajduje się dookoła, to jednak dialogi nie są mocną stroną przedstawionej przez niego historii. W moim odczuciu były, kolokwialnie rzecz ujmując, dość drętwe i nie zawsze dostosowane do sytuacji bądź wieku bohaterów. Miałam też problem z odgadnięciem, i po dziś dzień nie wiem, jakim językiem posługiwali się uczestnicy gry – zarówno ci „żywi”, jak również będący jedynie wytworem wirtualnej rzeczywistości.

Szczerze powiedziawszy, nie lubię, gdy debiutanci ukrywają się pod pseudonimami. To tak, jakby wstydzili się swojego dzieła, kierując się przekonaniem, że jeśli powieść zostanie dobrze przyjęta, to prędzej lub później ujawnią swoje nazwisko. Jeśli natomiast książka nie do końca przypadnie do gustu odbiorcom – i tak nikt nie będzie wiedział, że to właśnie ona/on napisał daną historię. Dla mnie osobiście, jeśli nie ma ku takiemu zabiegowi naprawdę ważnych przesłanek, jest to niestety forma oszukiwania Czytelnika.

Ciekawi mnie natomiast, skąd Eric Pol zaczerpnął inspirację dla swojego cyklu. Czy kiedykolwiek odwiedził Kretę i miał szansę wędrować po ruinach pałaców Fajstos, Knossos czy Malii? Czy widział na żywo zachowane pozostałości po opisanej przez siebie kulturze czy też może jego wiedza jest czysto teoretyczna, a głównym źródłem informacji były dostępne w Internecie materiały?

Muszę napisać, iż pomysł, jaki autor miał na swoja debiutancką powieść, był całkiem ciekawy i nowatorski. Jednak teoria swoje, a praktyka swoje, przez co w moim odczuciu, potencjał powieści został niestety zmarnowany. Czy sięgnę po kolejną część? Nie wiem. Z jednej strony powieść nie wciągnęła mnie tak bardzo, jak na to liczyłam, z drugiej ciekawi mnie, czy Pol zdecyduje się wykorzystać w kolejnych tomach motyw dysku z Fajstos – bodaj najsławniejszego eksponatu znajdującego się w zbiorach wspomnianego wcześniej Muzeum. Ta gliniana tabliczka wielkości dwóch damskich dłoni, nierozszyfrowana po dziś dzień, dawałaby autorowi szerokie pole do popisu. Mam nadzieję, że kolejne tomy zostaną bardziej dopracowane pod względem konstrukcyjnym – z tego, co mi wiadomo, autor jest już w trakcie pisania trzeciej części historii – dzięki czemu lektura będzie o wiele bardziej wciągająca niż odsłona pierwsza, a Czytelnik nie będzie mógł się doczekać, by poznać zakończenie historii. Zobaczymy.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze