Podoba się?

Mamy dla Was kolejny fragment powieści “Płacz” autorstwa Marty Kisiel. Premiera już 11 marca 2020 roku nakładem wydawnictwa Uroboros.

Są takie przygody, które zostają w człowieku na zawsze. Są takie przygody, po których nie ma co zbierać.
Kiedy prawda o przeszłości, zamiast wyzwolenia, przynosi jedynie nową traumę, trzem pannom Stern pozostaje już tylko ucieczka od siebie nawzajem. Dopiero wołanie z zaświatów sprawia, że ścieżki dawnych przyjaciół spotykają się raz jeszcze. Czy tajemnicze zaginięcie sprzed wielu lat i dramatyczna wyprawa na ratunek Eleonorze zdołają na dobre scementować rodzinę? Czy też kolejne zanurzenie w czasie dla wszystkich okaże się tym ostatnim?
Dramatyczna opowieść o podnoszeniu się z gruzów, osadzona w pełnej tajemnic i grozy scenerii Gór Sowich.

W trzeciej części cyklu wrocławskiego Marta Kisiel domyka opowieść o tym, w jaki sposób przeszłość wpływa na teraźniejsze wybory. Czasami bohaterki próbują zbyt szybko pogodzić się z własną historią, która wymyka im się i gubi tropy. Ale, jak mówi jedna z nich, nie ma sensu żałować tego, co było — każde zdarzenie z naszego życia stworzyło nas takimi, jakimi jesteśmy. Lepiej skupić się na tym, co dzieje się teraz. Tylko co to takiego jest i czemu jest tak straszne? W powieści Marty Kisiel czasem trudno oddzielić prawdę od fikcji, a światy alternatywne wydają się niepokojąco blisko naszych. Lecz niezależnie od tego, w której rzeczywistości tkwimy wciąż desperacko próbujemy być szczęśliwymi.

Sylwia Chutnik

Fragment 2

Nie. Po prostu… nie.
Nie mogła tego widzieć.
Nie mogła i już.
– Muszę się napić – usłyszała za sobą ochrypły głos Gerda.
– Wiesz, że… ja chyba też.
Wyłaniali się z bieli od strony zjazdu dwójkami i skręciwszy w lewo tuż przed maską samochodu, maszerowali dalej, na północ. Rozmawiali, śmiali się. Ktoś gwizdał nieznaną im skoczną melodię. Jak gdyby wokół nie szalała zamieć. Jak gdyby droga pod ich podeszwami nie ginęła pod lodem i śniegiem, który miejscami prawie sięgał już kolan, a na poboczach piętrzył się w masywne zwały. Jak gdyby nie widzieli ani czarnego bmw, migającego czerwonymi światłami dokładnie na wprost zjazdu na pałac, ani ludzi, którzy siedzieli w środku, wstrząśnięci i oniemieli.
– Co się wyprawia w tej pieprzonej Padlince?… – pomału zapytała Dżusi, kiedy ostatnia ciemna postać zniknęła w zadymce przed nimi. Świat na zewnątrz samochodu znów wydawał się zupełnie normalny – nie licząc, rzecz jasna, zamieszkujących go mojr, psychopompów i strzygoni. Tyle że z nimi zdążyła się jako tako oswoić.
– Jedlince – poprawił odruchowo jej narzeczony, jednocześnie próbując cokolwiek z tego zrozumieć. Jego umysł konsekwentnie odmawiał współpracy z obrazami, jakich dopiero co dostarczyły mu oczy. – Przecież to nie miało sensu! To nie miało prawa się wydarzyć!!!
– Ale wydarzyło się… prawda?
– Myślicie, że… że nam się już do końca we łbach poprzestawiało? Zmysły nam się pomieszały czy jak? No bo… bo chyba nie chcecie powiedzieć, że my…
– Że naprawdę widzieliśmy maszerującą kolumnę niemieckich żołnierzy w pełnym umundurowaniu i uzbrojeniu? – dokończył za niego Gerd. Przetarł twarz dłonią. Zaschło mu w ustach, a drżał teraz tak, że chyba tylko cudem nie dzwonił zębami. – Tak. Właśnie to widzieliśmy.
– Ale… ale jak?! JAK?!
Obydwie kobiety na tylnym siedzeniu aż do tej pory milczały. Młodsza, ze wzrokiem utkwionym we własnych dłoniach, pokręciła głową.
– To nie zmysły, Karolku. Tylko czas. Coś wzburzyło czas. Wymieszało warstwy.
Dębowa laska stuknęła o podłogę. Gumowy dywanik wytłumił odgłos, ale sam gest wystarczył, żeby pani Matylda przykuła ich uwagę.
– Nie. Nie! – powtórzyła, tym razem ostrzej. – To nie ma sensu, nie może go mieć. Jesteśmy na powierzchni, tu i teraz. Żadne z nas się nie przeprawiało. Co więcej, żadne z nas, oprócz ciebie, nawet nie umie tego samodzielnie zrobić. Jak, jak niby mielibyśmy wzburzyć czas?!
Klara Stern w końcu podniosła wzrok na dawną nauczycielkę. Rozumiała jej wzburzenie. Sama też nie wiedziała, jak to możliwe, że stało się to, co się stało. Ale zmysł psychopompa podsunął jej rozwiązanie, którego oni nie mogli dostrzec. A może nie chcieli? Cóż, nie winiłaby ich za to. W obliczu prawdy też wiele by dała za choć chwilę ułudy.
– My nie jesteśmy blisko Eleonory, pani Matyldo. A przynajmniej… nie tylko niej – wyszeptała. Z jej zmęczonych oczu wyzierał czysty, zwierzęcy lęk. – Jesteśmy blisko dna.

  • Autor: Marta Kisiel
  • Tytuł: Płacz
  • Seria: Cykl Wrocławski, tom 3
  • Okładka: Tomasz Majewski
  • ISBN: 9788328072589
  • Oprawa: miękka
  • Ilość stron: 352
  • Data wydania: 11 marca 2020

Zły Wilk

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze