Podoba się?

Gdy na początku lutego na półki księgarni nakładem wydawnictwa Fabryka Słów trafiła „Wojna makowa” Rebekki F. Kuang, Czytelnicy w Polsce wręcz oszaleli na jej punkcie. Zwłaszcza blogerzy, recenzenci oraz użytkownicy Instagrama wychwalali ten debiut na każdym kroku. Sam uległem jego uwodzicielskiej mocy oraz dobrym słowom znajomych i postanowiłem sprawdzić, czy ta powieść jest rzeczywiście tak dobra jak wszyscy mówią.

Rin, a właściwie Fang Runin, to młoda dziewczyna, której losy potoczyły się niezbyt szczęśliwie. Bohaterka straciła rodzinę w wojnie, a następnie – zamiast trafić pod skrzydła dalszych krewnych – została przygarniętą przez obcych ludzi. Fangowie jednak nie zrobili tego z dobroci serca, wynikającej z chęci pomocy bezbronnemu dziecku, oj nie. Oni pragnęli tę sytuacje wykorzystać dla własnych, perfidnych celów – posiadania taniej siły roboczej w prowadzonym przez nich sklepie czy biegania do klientów z paczkami nielegalnego opium. Największy dramat Rin zaczyna się w momencie, gdy przybrani rodzice postanawiają wydać ją za wysoko postawionego urzędnika, który pomoże im w rozwoju biznesu. Problem w tym, że wizja Fangów odnośnie przyszłości ich podopiecznej różni się od planów bohaterki. A ona nie chce być żoną czy też nałożnicą dla jakiegoś obleśnego starca, dziewczyna w ogóle nie chce wychodzić za mąż za kogokolwiek. Zamiast tego Rin pragnie osiągnąć coś więcej, opuścić Tikany, maleńką wioskę w prowincji Koguta, i rozpocząć studia w sinegardzkiej akademii – elitarnej wojskowej szkole, kształcącej przyszłych dowódców armii oraz taktyków.

Bohaterkę powieści polubiłem już od pierwszych stron, ponieważ jest to wyjątkowo silna i niezależna młoda kobieta, która dokładnie wie, czego chce od życia. A co ważniejsze, doskonale zdaje sobie sprawę, że siedzeniem na tyłku nie zrealizuje swoich marzeń. Dlatego każdą wolną chwilę Rin poświęca nauce i próbuje być najlepszą we wszystkim, przez co nie ma czasu na wytchnienie. Sporadycznie ten pośpiech oraz pragnienie otrzymywania pochwał od mistrzów, sprawia, że dziewczyna podejmuje kilka kontrowersyjnych decyzji, mających w zamyśle pomóc jej w realizacji planów, polegających na ukończeniu sinegardzkiej akademii i zdobyciu dobrej posady w przyszłości. Niestety jest to trudne, Rin zderza się z problemami na każdym kroku, ponieważ nauczyciele mają ogromne oczekiwania oraz wymagają perfekcji.

„Wojna makowa” to mocno rozbudowana powieść, w której, oprócz intrygującej i wciągającej od samego początku fabuły, dostajemy również opierający się na chińskich wierzeniach złożony świat przedstawiony. Rebecca F. Kuang naprawdę solidnie mnie zaskoczyła, kreując tak głębokie i niesamowite uniwersum, pełne zdumiewających legend, niezwykłych i potężnych bogów, a także tajemnej wiedzy. Autorka praktycznie z każdym rozdziałem zaskakiwała mnie kolejnymi elementami układanki, tworzącymi coraz to szerszy obraz, który z biegiem czasu przestawał przypominać przyjemną młodzieżówkę, stając się pełnokrwistą książką fantasy z rwącą akcją, walkami na śmierć i życie oraz potworami z ludzkich koszmarów. W zasadzie jest tutaj wszystko. A mnie najbardziej cieszy, że Rebecca F. Kuang, pracując nad uniwersum, nie zapomniała o tym, co najważniejsze – kreacji bohaterów. Rin jak również jej koledzy z uczelni czy wykładowcy są naprawdę dobrze przedstawieni. Mamy tu do czynienia z kompletnymi postaciami, które posiadają różnorodne cechy, barwne osobowości, ambicje lub pragnienia. Dzięki temu chce się tę opowieść chłonąc bez ustanku, aż do końca – tutaj najważniejszą rolę odgrywają bohaterowie, i to one, nie opisywane wydarzenia, stanowią siłę napędową dla całej fabuły. Mimo że Rin czy jej przyjaciele nie zawsze wzbudzają wyłącznie pozytywne odczucia, nie odbiera to przyjemności z lektury „Wojny makowej” i nie zmniejsza wartości całej historii. Raczej dodaje smaczku.

Czytając tę książkę, trudno uwierzyć, że trzyma się w rękach debiut. Każdy element historii jest przemyślany, ma swoje miejsce w tej wielkiej układance. Czytelnik otrzymuje opowieść pozbawioną zgrzytów oraz szalonych zwrotów akcji niemających nic wspólnego z prezentowanymi wydarzeniami. Tekst jest prosty, ciekawy i wciągający, lubię w nim przede wszystkim emocjonalność. Widać tutaj, co przeżywają bohaterowie, oraz to, co ich napędza do działania. Najwięcej frajdy w tej książce dostarczała mi lektura fragmentów, w których autorka, drobnymi wtrąceniami, prezentującymi postawy bądź myśli postaci w sarkastyczny sposób ożywiała monotonne sceny. Chociaż bywały też nieliczne chwile, gdy fabuła zamiast iść do przodu stawała w miejscu, skupiając się na dogłębnym przedstawieniu pewnych kwestii lub wydarzeń, co czasem nie do końca mi odpowiadało, ponieważ zdecydowanie bardziej interesował mnie dalszy rozwój historii.

Od samego początku praktycznie wyłącznie wychwalam recenzowaną powieść i dla rzetelności chciałbym opowiedzieć Wam o kilku jej mankamentach, których tak naprawdę nie ma zbyt wiele. Mogę trochę ponarzekać na kilka momentów stagnacji fabuły w takich miejscach, gdy czuło się, że zaraz nastąpi intrygujący zwrot akcji, czy niedosytu wynikającego ze zbyt szybko zakończonej przygody. Poza tym brakowało mi w ebooku mapy świata. Szkoda, ponieważ słyszałem o niej wiele dobrego od osób, które miały do czynienia z papierowym wydaniem. Prywatnie bardzo lubię takie dodatki w książkach fantasy, nawet w tych cyfrowych.

Kilka przedstawionych wyżej mankamentów „Wojny makowej” jakoś niespecjalnie mocno wpłynęły na moją ocenę, gdyż w ostatecznym rozrachunku przytłaczająca większość tego, co Rebecca F. Kuang zaprezentowała w recenzowanym tytule, zachwyciła mnie, co z resztą chyba widać. Dlatego od razu przejdę do konkretów – gorąco polecam każdemu sięgnięcie po tę niezwykłą książkę, która stanowi początek trylogii. Mam nadzieję, że Fabryka słów jeszcze w tym roku wyda drugi tom cyklu, zatytułowany „Republika smoka”. Jeżeli kontynuacje będzie choć w połowie tak dobra, jak „Wojna makowa”, to zdecydowanie jest na co czekać, także czym prędzej łapcie za powieść Rebekki F. Kuang. ;)

  • Autor: Rebecca F. Kuang
  • Tytuł: Wojna makowa
  • Tytuł oryginału: The Poppy War
  • Cykl: Trylogia wojen makowych, tom 1
  • ISBN: 978-83-7964-528-2
  • Format: 13,5 x 20,5 cm
  • Oprawa: broszurowa
  • Ilość stron: 640
  • Data wydania: 12 lutego 2020
Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najwyżej oceniane
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

[…] znaleźć się prawie wszystkie książki przeczytane przeze mnie w 2020. Na czele z rewelacyjną „Wojną makową” Rebekki F. Kuang, obiema częściami „Maga bitewnego” Petera A. Frlannery’ego, […]

 

[…] znaleźć się prawie wszystkie książki przeczytane przeze mnie w 2020. Na czele z rewelacyjną „Wojną makową” Rebekki F. Kuang, obiema częściami „Maga bitewnego” Petera A. Frlannery’ego, […]