Podoba się?

W książkach z cyklu o Kate Daniels możemy liczyć na moc wrażeń. Duet pisarski tworzący po pseudonimem Ilona Andrews konsekwentnie przybliża nas do punktu kulminacyjnego serii, za każdym razem szykując bohaterom wiele przeszkód, a czytelnikom pierwszorzędną rozrywkę. Czas na tom czwarty, czyli “Magia krwawi”.

Atlanta nie jest bezpiecznym ani spokojnym miastem w świecie Kate. Jako pracownik Zakonu Rycerzy Miłosiernej Pomocy, czyli organizacji odpowiedzialnej za utrzymywanie porządku, bohaterka codziennie musi mierzyć się z różnymi wyzwaniami. Zmutowana jaszczurka plująca jadem, wyjąca z drzewa banshee czy pająk-ludojad nie są dla niej niczym niezwykłym. Czasem problemy, wynikające z tego typu zgłoszeń, mogą być jednak ogromne. Takie okazuje się wezwanie do dziwnej bijatyki w barze Stalowy Rumak, w efekcie której jeden z gości kończy przyszpilony do słupa i zaczyna porastać powiększającą się mchopodobną kolonią choroby, gotową do wywołania epidemii. Rozpoczyna się śledztwo, które ujawnia, że to zdarzenie to tylko wierzchołek góry lodowej.

W „Magia krwawi” bohaterka musi współpracować z wieloma innymi podmiotami funkcjonującymi w tym mieście, dzięki czemu świat przedstawiony staje się pełniejszy. Jednostki sanitarne, Zakon czy Ród dorzucają swoje trzy grosze do wydarzeń oraz postępu dochodzenia. Na szczycie listy zaangażowanych są też Gromada, której członek padł ofiarą zarazy, oraz Gildia, gdy ich siedziba zostaje zaatakowana przez wichrzyciela. Sprawca całego zamieszania stawia na nogi wszystkich ważnych graczy i sprawia, że Kate ma pełne ręce roboty, a czytelnik ani chwili na nudę.

Książka przepełniona jest zagadkami i ciekawym śledztwem, pełnym niespodzianek. Fabuła wciąga od pierwszych stron i nie pozwala oderwać się od lektury aż do samego końca. Wiele się dzieje w życiu Kate, jak i wokoło. Ładnie te kwestie łączą się również z nadrzędnym wątkiem tej serii, czyli rodzinnymi porachunkami. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale już w poprzednim tomie, czyli „Magia uderza”, bohaterka balansowała niebezpiecznie blisko granicy ujawnienia swoich sekretów. W tym tomie zagrożenie przychodzi z innej strony, lecz jest nie tylko większym wyzwaniem, ale i zdradza nam kolejne elementy układanki.

W tym cyklu cieszy także to, że mamy tu wiele wątków, zawiązanych z również z bohaterami drugoplanowymi, przez co historia staje się bardziej zróżnicowana i bogatsza, a także mocniej przywiązuje do siebie czytelnika. Wyraziste i charakterne postacie sprawiają, że opowieść nabiera kolorów.

Seria Ilony Andrews nie jest romansem, lecz nie została też pozbawiona wciągającego wątku romantycznego. Przez trzy tomy mogliśmy obserwować podchody między Władcą Bestii a Kate Daniels – przepychanki tej dwójki to cudowna rozrywka pełna sarkastycznych docinków i emocjonujących sprzeczek. Oboje mają silne osobowości, które widowiskowo się ścierają. W „Magia krwawi” nie jest inaczej. Kate to silna i samodzielna kobieta, więc władczy, nieco despotyczny i stanowczy Curran działa na nią jak płachta na byka. W tej części poznajemy nieco lepiej jego samego, jak i przyczyny jego zachowania.

Cykl ten to kopalnia świetnych pomysłów, które kreują przed czytelnikiem fascynujący świat postapokaliptycznej Atlanty targanej gwałtownością nieprzewidywalnych fal magii przecinanych panowaniem technologii. Ilona Andrews urozmaiciła ten świat mnogością elementów z różnych stron świata, więc nigdy nie wiadomo, co nas czeka w następnej kolejności.

„Magia krwawi” to wciągająca historia, przy której nie da się nudzić. Nieustannie coś się dzieje, książka obfituje w ciekawe i zaskakujące wydarzenia, a przez liczne wyzwania Kate Daniels nie ma nawet chwili spokoju. Ogromnie polecam zarówno ten tom, jak i poprzednie.