Podoba się?

Muszę powiedzieć, że jeśli o czytelniczej stronie tego roku mowa, to jestem z niego bardzo zadowolona. Styczeń i luty dały mi w tym polu nieźle w kość, łącznie przeczytałam zaledwie dwie książki, z czego jedna z nich była jeszcze grudniową lekturą. Jeżeli mam być jednak za coś wdzięczna pandemii, to – poza oczywistymi rzeczami, że nikt z mojej rodziny nie zachorował i wszyscy trzymamy się w miarę dobrze – za więcej czasu dla siebie. Dzięki temu nie tylko mogłam uporządkować kilka spraw, ale też niejednokrotnie pozwolić sobie na dłuższe posiedzenie z powieścią czy reportażem.

Patrząc na moje konto na Goodreads, właśnie do tego zredukował się bowiem mój rok – fantastyki oraz non-fiction. Udało mi się również nadrobić kilka kryminałów, jednak, patrząc na to zestawienie 113 książek oraz 48.594 słów, trzeba przyznać, że większość z nich należała do wydawnictwa Czarne oraz zagranicznych premier fantastyki. Oczywiście nie brakowało też w tym wszystkim solidnej dawki Urban Fantasy! W końcu jakżeby inaczej, nie mogłabym być bez niej sobą 😊 Pozwólcie więc, że zabiorę Was w krótką podróż po swoich ubiegłorocznych fenomenach.

Zacznijmy od deseru, bo w końcu kto nam tego zabroni. 2020 rok nie obfitował u mnie w wiele odkryć gatunku z pogranicza morderstwa, magii i miasta, czyli mojego ulubionego urban-fantastycznego miksu, ale doczekałam się mnóstwa premier ulubionych serii, a to już jakiś plus. W marcu przeżywałam nowe przygody Mercedes Thompson – Smoke bitten, trzynaste spotkanie z ukochanymi bohaterami. Czytając Patricię Briggs, mam wrażenie, jakbym po długiej podróży wracała do domu. W sierpniu sięgnęłam za to po Emerald Blaze, czyli piątym tom serii Hidden Legancy autorstwa Ilony Andrews. Seria ta jak dotąd nie została jeszcze wydana w Polsce, ale możecie mi wierzyć, że jest na co czekać! Rodzina Baylorów ma wiele do zaproponowania i dzielnie walczy Z Kate Daniels o pierwsze miejsce w moim czytelniczym serduszku.

Wrzesień i październik minęły mi pod znakiem małej posuchy, jeśli mowa o urban fantasy, ale listopad wkroczył z pełną werwą – sięgnęłam bowiem po A Killing Frost autorstwa Seanan McGuire. Mam wrażenie, że to bardzo niedoceniania autorka, w Polsce nie wyszła chyba jeszcze ani jedna powieść jej autorstwa (pomijając powieści wydane pod pseudonimem), a szkoda, ponieważ tworzy niewyobrażalnie wyborne światy! October Daye, główna bohaterka serii, jest jedną z moich ulubionych heroin, a każda jej przygoda wnosi coś nowego. Wszystkie tomy odnoszą się w jakiś sposób do dzieł Szekspira, samo uniwersum zaś przesiąknięte jest magią oraz podstępnymi intrygami fae. Toby dziwnym trafem zawsze odnajduje się w środku największej afery, próbując rozwiązać zagadkę. Ten cykl to prawdziwa uciecha dla fanowskiej duszy.

W 2020 udało mi się również sięgnąć po Zimowe zaręczyny Christelle Dabois oraz Niedźwiedzia i słowika Katherine Arden i cóż to była za przygoda! Obydwie autorki tworzą wyjątkowe, czarujące światy, pełne magii oraz nietuzinkowych rozwiązań fabularnych. To jedne z tych powieści, przy których naprawdę nie wiesz, co cię czeka na kolejnej stronie. Mam przed sobą jeszcze zakończenie obydwu serii, ale nie wątpię, że czeka mnie niewyobrażalnie świetna zabawa. Cóż za fantastyczna sprawa, tak oryginalnie i z wyczuciem zacząć nowy rok! Już się nie mogę doczekać.

Niemniej zjawiskowe doznania czekały mnie podczas lektury Czarownic. Niezwyciężonej siły kobiet Mony Chollet oraz Cyfrodziewczyny. Pionierki polskiej informatyki autorstwa Karoliny Wasielewskiej. Mimo że w ubiegłym roku przeczytałam wiele różnych reportaży oraz książek non-fiction, to muszę powiedzieć, że te dwie najbardziej do mnie przemówiły. Chollet ma niebywały talent do zawierania w kilku słowach tego, co sam masz na końcu języka, ale nie wiesz, jak to wyrazić, Karolina Wasilewska zaś w bezpardonowy i niezwykle ciekawy sposób przybliża pierwsze kroki polskich informatyczek, pokazując, że to tak naprawdę na samym początku była dziedzina kobiet. Obydwie te panie nauczyły mnie niebywale wiele rzeczy i mam nadzieję, że w tym roku trafię przynajmniej na jedną tak ciekawą lekturę, jak te dwie.

Nie zostaje mi nic innego, jak trzymać kciuki, że 2021 przyniesie ze sobą kolejne wyjątkowe przygody oraz wspaniałe, fantastyczne światy. Życzę Wam pięknego i zaczytanego nowego roku!

Pełnoetatowa książkoholiczka i filmomaniaczka. Recenzentka - amatorka, szpanująca swoim talentem pisarskim i nie rozumiejąca, dlaczego nikt nie chce podziwiać blasku jej intelektu, który przecież razi wszystkich po oczach. Czasami o skłonnościach masochistycznych, wiecznie niewyspana. Niepoprawna romantyczka, marząca o naprawianiu świata. Ponoć mówią, że nocą staje się Nocnym Cieniem i szuka nowych, szeleszcząco - papierowych ofiar...

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze