Podoba się?

Macie takie książki, które kiedyś przeczytaliście, zapomnieliście o tym i po poleceniu znajomych sięgnęliście po nie po raz kolejny? Mnie przy Berle ziemi zdarzyło się to po raz pierwszy. Zachęcona recenzjami, dopiero po jakimś czasie zauważyłam, że angielski odpowiednik tej powieści stoi już u mnie na półce w przeczytanych na Goodreads. I to od trzech lat! Na swoją obronę mam tylko tyle, że polski wydawca postawił na całkiem odmienną okładkę, co – muszę przyznać – mogło być bardzo złą decyzją marketingową.

Kiedy bowiem spojrzymy na ilustrację na okładce oryginału, zobaczymy rysunek kobiety przechodzącej się po pustyni. Na myśl przychodzą takie przymiotniki jak delikatny, liryczny czy ciepły. Gdy przyjrzymy się grafice z polskiego wydania, mamy tutaj coś na styl czerwonego dymu oraz bogato zdobiony, ogromny miecz. Od razu skojarzyło mi się to z wojną, bitwą, czymś trudnym, wymagającym poświęceń. Obydwie z nich wywołują z goła odmienne odczucia, ale też i inne wymagania. Trafiłam w Internecie na kilka opinii czytelników, którzy byli zawiedzeni lekturą Berła ziemi, ponieważ po spojrzeniu na okładkę spodziewali się czegoś jakkolwiek innego, niż to, co dostali.

Zazwyczaj nie opisuję w swoich recenzjach wrażeń z ilustracji zamieszczonych na książkach, ale teraz postanowiłam zrobić wyjątek. Jeśli bowiem chcecie sięgnąć po Berło ziemi, ponieważ oczekujecie ogromnego konfliktu militarnego, ciągłych bitew oraz utarczek, to tutaj niestety tego nie znajdziecie. Pod tym względem sztuka przekazania treści na grafice o wiele bardziej wyszła zagranicznemu wydawcy. A.C. Gaughen napisała powieść pełną poświęcenia, politycznych knowań oraz walki o zmarginesowaną, prześladowaną przez innych społeczność. Nie zabraknie jednak tutaj również bardzo rozbudowanego wątku romantycznego, trójkąta miłosnego, zaaranżowanego małżeństwa czy tematu przemocy w związku.

Shalia, główna bohaterka, jest córką pustyni, a w pierwszych akapitach powieści dowiadujemy się, że zamierza poślubić Calixa, władcę Krainy Kości, aby zapewnić bezpieczeństwo ludowi swej rodziny. Niestety trafia przez to do kraju, w którym Żywioły – ludzie kontrolujący powietrze, ziemię, wodę oraz ogień – są traktowani jak wrogowie i zdrajcy, a najważniejszym celem jej przyszłego męża jest pozbycie się magii z powierzchni ziemi. Mimo wszystko protagonistka postanawia czerpać z tego związku pełnymi garściami, choć sama przypuszcza, że budzi się w niej władza nad jednym z żywiołów. Shalia stara się pomagać swoim nowym podwładnym, aby ich codzienność stała się prostsza. Czy jednak zdoła zachować dla siebie niebezpieczny sekret na zawsze?

Trudno jest nie polubić bohaterki od pierwszych stron. Ciekawa, niezwykle dorosła, jak na tak młodą osobę, narracja oraz wola walki i przetrwania to zdecydowanie najważniejsze cechy, które odznaczają Shalię. Berło ziemi czytało mi się z niezwykłą przyjemnością. Mam słabość do archetypu kobiety-opiekunki, postaci, która w jakiś sposób – mimo rzucanych jej pod nogi kłód – stara się czerpać z obecnej sytuacji jak najwięcej dobra oraz ulepszyć życie wszystkich naokoło niej, zdobywając w ten sposób szacunek pozostałych. A.C. Gaughen w swojej powieści również bardzo interesująco poprowadziła wątek romantyczny, starając się wyjść ze schematu zaaranżowanego małżeństwa jako najlepszego przepisu na znalezienie swojej prawdziwej miłości. Autorka między wiersze wplata tutaj również delikatny, feministyczny komentarz oraz problem przemocy małżeńskiej, co mnie niemało zachwyciło, ponieważ Gaughen zrobiła to w sposób jednocześnie subtelny, lecz również pouczający.

Wiem, że kolejna cześć trylogii opowiada o losach innej pary bohaterów, dlatego jestem tej książki bardzo ciekawa. Berło ziemi skończyło się tak… że się w sumie nie skończyło. Dostajemy kilka odpowiedzi na najważniejsze wątki, ale w żadnym stopniu nie jest to ilość wystarczająca, a dalsze losy Shalii pozostają dla czytelnika zagadką. Kończąc lekturę powieści, ma się wrażenie, że Gaughen rozpisała wszystkie odpowiedzi na piasku – może je zmieść każdy większy podmuch wiatru. Dlatego też z niecierpliwością czekam na majową premierę Więzów nieba, a Was gorąco zachęcam do wkroczenia w fantastyczną przygodę z Berłem ziemi!

tytuł: Berło ziemi
autorka: A.C. Gaughen
wydawnictwo: Uroboros
tłumaczenie: Emilia Skowrońska
cykl: The Elementae (tom 1)
tytuł oryginału: Reign the Earth
 data wydania: 30 września 2020
 ISBN: 9788328071438
 liczba stron: 380

Pełnoetatowa książkoholiczka i filmomaniaczka. Recenzentka - amatorka, szpanująca swoim talentem pisarskim i nie rozumiejąca, dlaczego nikt nie chce podziwiać blasku jej intelektu, który przecież razi wszystkich po oczach. Czasami o skłonnościach masochistycznych, wiecznie niewyspana. Niepoprawna romantyczka, marząca o naprawianiu świata. Ponoć mówią, że nocą staje się Nocnym Cieniem i szuka nowych, szeleszcząco - papierowych ofiar...

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze