Podoba się?
Patrząc na książki Tolkiena, Robin Hobb, „Kroniki Belorskie” Olgi Gromyko i wiele innych powieści, można by pomyśleć, że literatura fantasy to głównie epickie historie o bohaterskich czynach zwyczajnych ludzi bądź hobbitów, stających w szranki z rosnącym w siłę złem, z akcją rozgrywającą się w pięknych, wręcz baśniowych krainach oraz majestatycznymi pojedynkami w tle. Tylko czy tak naprawdę powinno być, nie ma innej drogi? W końcu do średniowiecznych realiów z zakutymi w zbroję rycerzami, magią i nadobnymi damami od pięknych scenerii bardziej pasuje brutalność, krew lejąca się litrami oraz brud. I taka właśnie jest wydana nakładem wydawnictwa Papierowy Księżyc debiutancka powieść R. J. Barkera pod tytułem „Czas skrytobójców”, będąca pierwszym tomem trylogii „Okaleczone królestwo”.

Przy pierwszym kontakcie z recenzowanym tytule odniosłem wrażenie, że wykreowany przez autora świat nie ma nic niezwykłego do zaoferowania i niespecjalnie wyróżnia się na tle dziesiątków innych przedstawionych winnych książkach fantasy. Ale wraz z poznawaniem historii, zrozumiałem jak bardzo się myliłem. W Znękanych Krainach ludzie cierpią biedę i głodują. W tym dziwacznym królestwie najbogatsi używają kawałków chleba niczym biżuterii, tylko po to, aby pokazać innym swoje dostatnie życie. Mają tutaj też konie, tylko takie, jakich jeszcze w życiu nie widzieliście, z rogami i innymi bajerami. Poważnie, pomysłowość autora potrafi nieźle zaskoczyć.

Co do prezentowanej na kartach powieści historii, mamy tutaj do czynienia z ciekawym połączeniem kryminału oraz fantasy z zabójcami w rolach głównych. Brzmi ciekawie i nietypowo? Opowieść śledzimy z perspektywy Girtona – młodego ucznia skrytobójcy – którego poznajemy w mało komfortowej sytuacji – dla niego samego i w pewnym sensie również dla Czytelnika – gdy wraz ze swoją mistrzynią próbuje dostać się do zamku, przez kloaczny kanał, gdzie czeka ich nowa przygoda. A przy okazji kolejne zadanie, tym razem coś zupełnie innego od ich normalnych zleceń – ochrona młodego następcy tronu Okazuje się bowiem, że ktoś bardzo chce zobaczyć go martwego.

Przywołanie nazwiska Robin Hobb na samym początku mojego tekstu nie było przypadkowe. Tak naprawdę wymieniłem ją z jednego konkretnego powodu – podobnej tematyki – przez co na „Czas skrytobójcy” przynajmniej na samym początku patrzyłem przez pryzmat genialnego „Ucznia skrytobójcy”. Historia Bastarda Rycerskiego to prawdziwy pisarski majstersztyk i trudno było mi jej nie porównywać z debiutem Barkera. Powiem Wam, że recenzowana książka nie wypada w tym starciu źle. Choć nie reprezentuje tego samego poziomu, to snuta przez autora opowieść ma swój unikalny charakter, a przy tym może się podobać. Dla mnie poznawanie jej było świetną zabawą. Miała kilka słabszych momentów, ale o tym później. Wracając do tematu, siła tego tytułu tkwi w niepowtarzalnym stylu oraz intrygującym pomyśle – bo wiecie, o robocie skrytobójcy da się powiedzieć dużo, ale nie to, że jest łatwa, przyjemna czy czysta, co doskonale pokazuje „Czas skrytobójcy”.

W swojej debiutanckiej książce Barker pozytywnie zaskakuje swoimi umiejętnościami. Naprawdę, lektura blurba w ogóle nie przygotuje Was na to, co zastaniecie otwierając recenzowany tytuł. Sam byłem ogromnie zaskoczony tym, jak człowiekowi dopiero zaczynającemu swoją przygodę z trudną sztuką pisania udało się stworzyć początek, który oczarował mnie niczym najlepsze otwarcia powieści Stephena Kinga. Wyobraźcie sobie wyjątkowo intymną scenę, potajemne spotkanie pary kochanków. Tylko tutaj zamiast romantycznej randki i całej reszty, otrzymujemy coś podpadającego pod krwawy oraz wyjątkowo soczyście przedstawiony mord. W kolejnych rozdziałach tekst także nie zawodzi. Zgrabnie przedstawiona fabuła z ulokowanymi w odpowiednich miejscach opisami otaczającego Girtona świata i tego, jak przez lata ulegał on zmianie. Równie pozytywnie wypadają ulokowane na początku książki rozdziały przybliżające Czytelnikowi przeszłość bohatera. Niestety w tekście trafiają się też fragmenty, których logikę można by kwestionować – ale może to tylko moje wrażenie i nikt inny nawet nie zwróci na to uwagi.

W sumie jedyne co mi się w „Czasie skrytobójcy” nie podobało, to oprawa graficzna. Zielona kolorystyka w połączeniu z postacią „mrocznego” błazna do mnie nie przemawia. Choć muszę przyznać, że jest to intrygujące nawiązanie do treści i za to należy się pochwała, bo niestety nierzadko okładki nie korespondują z zawartością książki.

„Czas skrytobójcy” to powieść, która zaskoczyła mnie od pierwszej strony i dostarczyła sporo zabawy. Była też moją wierną towarzyszką w spędzaniu czasu w długich kolejkach. Także jeśli szukacie intrygującego fantasy z elementami kryminału na długie zimowe wieczory, powinniście zwrócić uwagę na recenzowany tytuł. Ja już nie mogę się doczekać drugiego tomy trylogii. Oby Papierowy Księżyc nie kazał nam zbyt długo czekać.

  • Autor: R. J. Barker
  • Tytuł: Czas skrytobójców
  • Tytuł oryginału: Age of Assassins
  • Tłumaczenie: Adam Czarniecki
  • Cykl: Okaleczone królestwo, tom 1
  • Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
  • ISBN: 9788365830821
  • Format: 14,5 x 20,5 cm
  • Oprawa: miękka
  • Ilość stron: 512
  • Data wydania: 8 września 2021
Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze