Podoba się?
Lektura dłuższych serii wydaje się być bezpiecznym zajęciem. W końcu wracamy w znane nam miejsca oraz do bohaterów, których nie dość, że zdążyliśmy dobrze poznać, to również polubić. Tak przynajmniej wydawało mi się do czasu, gdy zacząłem czytać powieści Kel Kade. Wszystko przez wydane nakładem wydawnictwa Fabryka Słów „Królestwo obłędu”, będące drugim tomem przygód Rezkina, które wypada kompletnie inaczej od „Powiernika miecza”. Pytanie tylko, czy korzystniej?

Od pierwszych stron drugiej części czułem się dziwnie, jakbym trafił do jakiegoś równoległego wymiaru, gdzie mamy do czynienia z tym samym Rezkinem, lecz jednak zupełnie innym, bo rozumiejącym bądź też znakomicie odwzorowującym społeczne konwenanse oraz kierujące ludźmi emocje, a nawet flirtującym. Przez co bohater robi zupełnie inne wrażenie niż w „Powierniku mieczy”. Czy lepsze? Nie powiedziałbym, ale przynajmniej w drugim tomie nie ma tych jego ciągnących się w nieskończoność monologów, w których próbował zrozumieć otaczający go świat.

Fabuła skupia się na prezentowaniu wyprawy na wielki turniej w Skutton. Tylko sami wiecie, jak to z tym bywa w powieściach fantasy – droga musi być długa, kręta, pełna niespodzianek i mrożących krew w żyłach przygód. I właśnie gdyby nie te wszystkie czyhające na Rezkina w drodze wydarzenia „Królestwa obłędu” mogłyby być monotonne. Protagoniście w drodze towarzyszy dobrze znana kompania w postaci Frishy – jego wybranki, o której rękę wciąż się stara – jej przyjaciela Tamarina oraz wojowniczki Reaylin i kapitana Jimsona. Dzięki nim wszystkim dostajemy możliwość obserwowania rozwoju umiejętności społecznych Rezkina.

„Królestwo obłędu” czyta się naprawdę dobrze. Co prawda można by trochę pomarudzić na praktycznie zerowy rozwój głównego wątku –  uczestnictwa w turnieju – to jednak szybko zapomina się o tej drobnej niedoskonałości, ponieważ w zamian dostajemy ogrom innych atrakcji. Mnie w trakcie lektury niezmiernie ciekawiło, co jeszcze czeka na bohaterów w drodze, jakim przeszkodom będą musieli stawić czoła, a szczególnie – co nowego wycuduje Rezkin. Jeśli czytaliście „Powiernika mieczy”, to doskonale zdajecie sobie sprawę, że jest on zdolny dosłownie do wszystkiego. Ogromną frajdę sprawia również głębsze poznawanie samego uniwersum. W królestwie nie dzieje się najlepiej, głównie dlatego, że okrutnemu królowi trochę zaczyna odbijać szajba. Oprócz tego dostajemy możliwość zgłębienia historii świata, ciekawego i rozbudowanego systemu magicznego oraz odkrycia, na czym tak naprawdę polega rola powiernika miecza. Gwarantuję Wam jedno, w książce brakuje miejsca na nudę. Co może trochę dziwić, bo  liczy ona prawie siedemset stron.

„Królestwo obłędu” to rewelacyjny tytuł, który  boryka się z jedną bolączką. Na szczęście ledwie czasem jest ona problematyczna i uwierająca niczym kamień w bucie, ale niestety tyczy się postaci głównego bohatera. Dla mnie rozwój Rezkina zmierza w złym kierunku, przez co robi on wrażenie zbyt wyidealizowanego herosa. Zaczynając od aparycji, której może zazdrościć mu wielu, gdyż wygląda jakby wyszedł spod dłuta samego Michała Anioła. Przynajmniej takie odczucia towarzyszyły mi podczas lektury wszystkich opisów oraz obserwacji reakcji pań na jego ciało. Na dodatek zdarza mu się wykorzystywać swoją rozległą wiedzę i umiejętności do popisywania się niczym nastolatek pragnący zrobić wrażenie na innych. W „Powierniku mieczy” miało to większy sens, bo poza wszechstronnymi talentami, całą resztą szkolenia i mistrzowskiemu manipulowaniu ludźmi  był ułomny w kwestiach społeczno-emocjonalnych. Tego tutaj zabrakło, ponieważ bez choćby jednej wady czy słabości wypada sztucznie i zbyt mocno przypominał mi bohatera znienawidzonego w młodości serialu „Kameleon”. Choć muszę przyznać, że Rezkin ma swój urok, albo jego czar w jakimś stopniu podziałała również na mnie, gdyż śledzenie jego procesu rozumowania oraz odkrywania pewnych nieoczywistych rzeczy umykających uwadze innych dostarczyło mi dużo rozrywki. Przypominał w tym Sherlocka Holmesa, a jego akurat bardzo lubię.

Pomijając lekko problematycznego protagonistę lektura recenzowanego tytułu dostarczyła mi wiele frajdy. Uwielbiam to, co ma do zaoferowania ten świat, system magiczny, możliwości, jakie stoją przed Rezkinem, no i te przygody. Dla tych wszystkich atrakcji nie mam zamiaru rezygnować z poznawania kolejnych tomów i z ogromną chęcią sięgnę po trzecią część „Kronik Mroku”.

  • Autor: Kel Kade
  • Tytuł: Królestwo obłędu
  • Tytuł oryginału: Reign of Madness
  • Tłumaczenie: Piotr Kucharski
  • Cykl: Kroniki Mroku, tom 2
  • Wydawnictwo: Fabryka Słów
  • ISBN: 978-83-7964-680-7
  • Format: 13,5 x 20,5 cm
  • Oprawa: broszurowa
  • Ilość stron: 660
  • Data wydania: 19 listopada 2021
Kolejność tomów w cyklu “Kroniki Mroku”:
  1. “Powiernik mieczy”
  2. “Królestwo obłędu”
  3. “Legendy Ahn”
  4. “Kingdoms and Chaos”
  5. Bez tytułu
Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najwyżej oceniane
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

[…] “Królestwo obłędu” […]

 

[…] “Królestwo obłędu” […]