Podoba się?

Po przeczytaniu Córki lasu myślałam, że trafiła mi się jedna książka na tysiąc, a żeby ponownie przeżyć tak niezwykłą przygodę, jaką była lektura retellingu bajki o dzikich łabędziach autorstwa Juliet Marillier, będę czekać miesiące. W końcu nie tak często w moje ręce trafiają historie warte zarywania nocy i gdybania za dnia czy na uczelni, jak dalej mogą potoczyć się losy lubianych postaci, kiedy akurat nie mogę przewracać strony za stroną.

Tak właśnie myślałam, a potem sięgnęłam po Syna cieni i znów wpadłam jak śliwka w kompot.
Juliet Marillier to niezwykła, bardzo utalentowana twórczyni, która nie tylko posiada ogromny warsztat pisarski oraz niesamowitą umiejętność do snucia pięknych, barwnych i wciągających historii, lecz jest to również szalenie zdolna bajarka, która potrafi zrobić to w taki sposób, że jako czytelnik nawet się nie spostrzeżesz, jak dzień zamienia się w noc.

Mimo że Syn cieni nie jest bezpośrednią kontynuacją Córki lasu – dostajemy bowiem nowych bohaterów, a narrację przejmuje Liadan, córka Sorchy – drugi tom obfituje w wiele nowych, pozornie nie powiązanych z pierwszą częścią wydarzeń, w powietrzu unosi się widmo większego konfliktu, sekretna intryga, którą autorka bardzo subtelnie wplata w fabułę obydwu historii. Ani Dziecka przepowiedni – trzeciego tomu – ani żadnego następnego nie czytałam już w oryginale, więc pozostaje mi zastanawiać się wraz z resztą polskich czytelników, jakie asy w rękawie chowa pisarka i co jeszcze jest gotowa zgotować swoim bohaterom w czterech kolejnych częściach cyklu o Siedmiorzeczu.

Jak wspomniałam wcześniej, Juliet Marillier oddaje głos nowemu pokoleniu, ale nie musicie się martwić, ponieważ „starzy” bohaterowie niejednokrotnie pojawiają się na drugim planie, a ich opowieści – mimo że spokojnym i wolnym od przygód rytmem – wciąż się toczą.

Liadan, niezwykle podobna do Sorchy, a jednak bardziej uparta i zawzięta w sobie, jest dla mnie bohaterką doskonałą. Muszę powiedzieć, że Syn cieni złapał mnie za serce tak samo, jak Córka lasu, ale gdybym miała z tych dwóch historii wybrać swojego ulubieńca, bez wątpienia wygrałby drugi tom. Autorka odrobinę lepiej operuje tutaj tempem akcji i – chociaż wciąż w fabułę opowieści wplatane są celtyckie baśnie i mity – następna książka nie jest tak bezpośrednim retellingiem innej historii, jakim była Córka lasu. Dzięki temu czytelnika czeka o wiele więcej niespodzianek i zwrotów akcji, niż za pierwszym razem.

Nie ukrywam, że jestem ogromną fanką Juliet Marillier – przynajmniej na tyle, na ile mogę się nią nazywać, po przeczytaniu trzech powieści spod jej pióra – i uważam, że decyzja wydania tego cyklu w naszym kraju przez wydawnictwo Papierowy Księżyc jest strzałem w dziesiątkę. Syn cieni to piękna i magiczna opowieść – powinna przeczytać ją jak największa liczba czytelników. Myślę, że coś dla siebie znajdą tutaj nie tylko fani retellingów oraz fantastyki, lecz również odbiorcy mający słabość do dobrze napisanej, wciągającej historii, od której nie można się oderwać; do silnych, charakternych, dążących do celu bohaterek, których czyny i decyzje zapierają dech w piersi. Ich siła nie tylko i nie zawsze objawia się umiejętnością walki oraz dogryzienia słownie przeciwnikowi. Juliet Marillier pokazuje w swoich opowieściach, że „silną bohaterką” może być również postać zagubiona lub szukająca własnego miejsca w świecie – jednak o silnej woli i przekonaniach, za co jestem pisarce ogromnie wdzięczna.

Jeśli jeszcze nie mieliście okazji dać szansy serii Siedmiorzecze, zróbcie to w nadarzającej się chwili. Naprawdę byłoby szkoda, gdyby ominął Was tak wyśmienity kawałek fantastycznej literatury.

tytuł: Syn Cieni
autorka: Juliet Marillier
cykl: Siedmiorzecze
wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Tytuł oryginału:Son of the shadows
Data wydania:2021-07-21
Data 1. wyd. pol.:2021-07-21
Liczba stron:686
Język:polski
ISBN: 39414830

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze