Podoba się?
Mitchell Hogan jest autorem mogącym zagościć u nas na dłużej. Na razie na półkach księgarni możecie znaleźć jego debiutancką powieść „Tygiel dusz”, która otwiera cykl „Hierarchia magii”. Warto zwrócić na nią uwagę choćby dlatego, że dobrego fantasy nigdy zbyt wiele. Poza tym Fabryka Słów w pierwszym zdaniu blurba wspomina o mroku oraz pradawnym złu, co dla takiego odczuwającego nieustanny głód poznawania mrocznych historii czytelnika jak ja stanowi łakomy kąsek.

Zacznę od tego, że lektura recenzowanego tytułu pod pewnymi względami stanowi zderzenie wybujałych oczekiwań z rzeczywistością. Pragnienie poznania tego wspomnianego wcześniej absolutnego zła nieustannie motywowało mnie do dalszego czytania. Byłem ciekawy, jak zostanie zaprezentowane to książce: klasyczne przejęcie władzy nad światem czy totalna anihilacja całego życia? Mniejsza z tym, ponieważ pomimo nieotrzymania tego na co, tak naprawdę liczyłem, wsiąkłem w tę klasyczną opowieść fantasy, która nie opowiada wyłącznie o walce dobra ze złem. Właściwie ten element stanowi jedynie drobny dodatek, sporadycznie przewijający się w tekście. W „Tyglu dusz” można znaleźć wiele innych ciekawych motywów – wciąż sztampowych, a jednak niezmiernie interesujących.

Historię poznajemy z perspektywy Caldana. Ten prawie osiemnastoletni chłopak jest kompletnie zwyczajny. Gdy miał siedem lat, został uratowany przez mnichów przed powolną śmiercią, czyhającą na osierocone dzieci żyjące na ulicach miast. Dali mu oni dach nad głową, stali się namiastką rodziny, a nawet przekazali wiedzę dostępną jedynie dla ludzi z naprawdę zamożnych domów. A potem wszystko się zepsuło. Caldan zostaje zmuszony do opuszczenia samotni i ruszenia w świat. Przy okazji chce odkryć swoją przeszłość i to, co spotkało jego rodziców.

Opowieści nie poznajemy wyłącznie z perspektywy protagonisty – oprócz niego sporadycznie do głosu dochodzą również inni. Aidan to młody chłopak zupełnie niepasujący do towarzystwa, w jakim się obraca. Jest zaufanym człowiekiem lady Caitlyn, wraz z nią i dzielną drużyną poluje na wszelkie plugastwo. Szkopuł w tym, że w walce z potworami jego pasja oraz dobroduszność są złymi doradcami. Tylko czy aby na pewno? Pojawiają się tutaj również: sędzia pokoju z nosem do wykrywania wszelkich kłamstw oraz nieodpartą potrzebą rozwiązywania zagadek, nawet tych niebezpiecznych, także pewien zdesperowany sklepikarz, któremu Gildia Czarodziejów nie pozwala swobodnie handlować.

Bohaterowie są różnorodni, każdy ma odmienne doświadczenia, pragnienia, wnosi coś zupełnie innego do historii, dzięki temu wszyscy wypadają interesująco. Nie chcę powiedzieć, że Caidan był nudny, po prostu towarzyszę mu od pierwszych stron, doskonale wiem, jaki jest oraz co popycha go do przodu. Natomiast pozostali z powodu znacznie mniejszej obecności w tekście stanowią w pewnym sensie zagadkę do rozwiązania. A trudność określenia pełnionych przez nich ról w tej historii dodaje im uroku.

Podoba mi się podejście autora do tego całego „zła”. Głównie z powodu jego subtelnego przedstawienia, które częściej przypomina senny koszmar niż mroczne lub wręcz demoniczne byty z krwi i kości. Ponadto Hogan prezentuje ludzi takimi, jakimi są naprawdę – z drzemiącym w każdym człowieku dobrem i nikczemnością. Przyparci do muru potrafimy dokonać wielkich rzeczy, głównie strasznych – dopiero wtedy okazuje się, z jakiej gliny jesteśmy ulepieni.

„Tygiel dusz” zaskoczył mnie wyjątkowo pozytywnie. Podczas lektury nie przychodziła mi do głowy myśl, że jest to powieść napisana przez autora będącego dopiero na początku swojej pisarskiej drogi. Gdybym tego nie sprawdził, na bank bym w to nie uwierzył. Choć autorowi jeszcze trochę brakuje do mistrzowskiego poziomu Kinga. Tekst jest zgrabny, pozbawiony zgrzytów, dziwnych konstrukcji i czyta się go naprawdę przyjemnie. Ponadto Hogan doskonale wie, że kreacja interesującego bohatera i jego interakcji z ludźmi oraz światem, a przede wszystkim Czytelnikiem, są kluczowymi elementami powieści. Co więcej potrafi wykorzystać tę wiedzę.

Przechodząc do bolączek recenzowanego tytułu, znalazłem tylko jedną. Niby drobną – gdyż występującą sporadycznie na początku kilku rozdziałów. Co najważniejsze Hogan niczemu nie zawinił. Problem tkwi w zapisie litery „i”, która stawiana jest tak dziwnie, że dosłownie zlewa się z następnym znakiem, jakby była jego częścią, przez co trudno ją dostrzec. Nie wiem, czy to jakiś błąd w druku, czy celowy wybór niespotykanego kroju czcionki. Niestety jednak to przeszkadza.

Dla mnie „Tygiel dusz” stanowi zaledwie wstęp do historii, którą poznamy w kolejnych dwóch tomach trylogii „Hierarchia magii”, i wiecie co? Nie mogę doczekać się dalszego ciągu przygód Caldana. W sumie dajcie mi już teraz „Krew niewinnych”, potrzebuję tej książki! A Wy nie czekajcie, tylko zasuwajcie do księgarni po recenzowany tytuł.

Tygiel Dusz
  • Autor: Mitchell Hogan
  • Tytuł: Tygiel dusz
  • Tytuł oryginału: A Crucible of Souls
  • Tłumaczenie: Maciej Pawlak
  • Cykl: Hierarchia magii, tom 1
  • Wydawnictwo: Fabryka Słów
  • ISBN: 978-83-7964-721-7
  • Format: 14 x 21 cm
  • Oprawa: zintegrowana
  • Ilość stron: 601
  • Data wydania: 7 września 2022
Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze