Recenzja: „Cuda wianki. Nowe przygody rodziny Koźlaków” – Aneta Jadowska

Podoba się?

Cuda wianki„Cuda wianki. Nowe przygody rodziny Koźlaków” autorstwa Anety Jadowskiej to drugi tom opowiadań o Zielonym Jarze i zamieszkujących w nim magicznych. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa SQN.

Dwa lata temu na półki księgarń trafił „Cud, miód, Malina”, pierwszy tom opowiadań o niecodziennych wiedźmach. Choć Aneta Jadowska na polskim rynku wydawniczym zasłynęła już wcześniej historiami, w których posiadające moce istoty były obecne, nowe uniwersum wykreowane przez autorkę okazało się zupełnie inne. Z pewnością mniej brutalne niż cykl o Dorze Wilk czy Nikicie, ale wciąż nie wolne całkowicie od tej ciemniejszej strony życia. Na tyle przyjemne, bym nie mogła się doczekać, aż ta szalona rodzinka powróci.

„Cuda wianki” to pięć tekstów różnej długości i o różnym natężeniu powagi oraz humoru. Właśnie je znajdziecie w najnowszym zbiorze historii rodziny Koźlaków. Bywa niebezpiecznie, a gdy zajdzie taka potrzeba – wesoło. Nie brakuje też nostalgii i wzruszeń oraz czarnego humoru.

„O włos od katastrofy” jest opowiadaniem, które otwiera zbiór „Cuda wianki”. Trzech miejskich prominentów zaginęło w niewyjaśnionych okolicznościach, a główną podejrzaną w tej sprawie staje się Aronia Koźlak. Nie od dziś miała z nimi na pieńku, więc tylko kwestią czasu było, aż jej nerwy nie wytrzymają i rodzinny grimuar pójdzie w ruch. Burmistrzyni Zielonego Jaru oczywiście do niczego się nie przyznaje i tylko w Malinie, jej córce, ostania nadzieja, aby uchronić matkę przed spędzeniem reszty życia za kratkami.

Trzeba przyznać, jest pomysłowo, a przed samą Maliną postawiono niełatwe zadanie. Nie dość, że musi znaleźć dowody na niewinność matki, to jeszcze zmuszona jest poskromić swoje ciotki i kuzynki, nim ruszą na odsiecz oskarżonej. Dodatkowo do miasta nadciąga tornado w postaci Narcyzy Koźlak i Harpii, a one nie biorą jeńców – kto raz podpadł ich najbliższym, będzie umierał długo i boleśnie.

Aneta Jadowska sprawnie stopniuje napięcie, dorzucając do wywaru humor i ciekawych bohaterów. Po raz kolejny możemy spotkać posterunkowego Grzegorza Drzewieckiego, a nową istotną dla fabuły postacią zostaje jego przyjaciółka (i bardzo chętnie ktoś więcej), Paulina. Kobieta jest bestiarką, dysponuje magią zwierzęcą i jej obecność bardzo przysłuży się prowadzonej sprawie. Polubiłam tę postać od początku i choć, póki co, pojawiła się tylko w tym jednym tekście, mam nadzieję, że jeszcze powróci do Zielonego Jaru i będzie dane nam ją spotkać.

„O włos od katastrofy” wprowadza Czytelnika delikatnie w kolejne zawarte w zbiorze historie. Nie epatuje przemocą, do ostatniej chwili trzyma w napięciu oraz rozprawia się z tymi, którzy na to zasłużyli.

„Nie taka mała tajemnica” to druga historia z rodziną Koźlaczków. Na Malinę znów spada skomplikowane zadanie, musi dotrzymać przysięgi, którą złożyła swojej małej kuzynce. Tajemnica, jaką ukrywa kilkulatka, nie jest taka mała – dosłownie oraz w przenośni. Na nieszczęście zagraża życiu nie tylko dziecka, ale też jej najbliższych, a może nawet całego miasteczka. Jakby tego było mało, Malina musi działać sama i znaleźć rozwiązanie, nim do Zielonego Jaru dojedzie prababcia Narcyza.

Przyjaźń to ważna rzecz i zawsze lepiej jest mieć przyjaciela niż nie mieć. Czasem tylko może on sprawiać pewne kłopoty. Na przykład natury lokalowej lub żywieniowej. Wie o tym mała Luba martwiąca się o los swojego nowego towarzysza zabaw. Malina za to, bardziej świadoma możliwości niecodziennego gościa, by uchronić najbliższych przed zbliżającą się masakrą musi zaprząc do działania swoją magię, pamiętając o tym, by żadna ze stron nie poczuła się urażona i zraniona.

Aneta Jadowska tym tekstem pokazuje Czytelnikowi, czym jest odpowiedzialność. Nie tylko za najbliższych, ale też za tych, których się oswoiło. Czasami też zdarza się tak, że rozstanie jest najlepszym, co można zrobić dla drugiej osoby czy istoty. By mogła przeżywać swoje przygody, otoczona tymi, którzy akceptują ją w 100%.

„Dopóki mu się ucho nie urwie” trzeci tekst zawarty w „Cuda wianki” wprowadza bardziej mroczny nastrój. W Zielonym Jarze dzieje się coś złego, a Aronią Koźla interesuje się CBŚ. Ciotka Maliny pogrążona jest w smutku po nagłej śmierci przyjaciela, a gdy do jego dawnej pracowni wprowadza się nowy właściciel, atmosfera robi się jeszcze cięższa. Katastrofa wisi na włosku, bo jeśli Ruta straci kontrolę nad swoją magią, z Zielonego Jaru nie pozostanie kamień na kamieniu.

To opowiadania najmocniej przemówiło do mojego serduszka. Mimo że jest mroczno oraz momentami brutalnie. Nie trudno też domyślić się, kto okaże się tym złym złolem, którego trzeba się pozbyć, a całość podszyto smutkiem i żałobą. Pomimo tych elementów to też historia o akceptacji, zwłaszcza przez samego siebie, cenieniu swojej wartości i wytrwałości. Również zwrócenie uwagi, że nie tylko broń może ranić i przynosić nieodwracalne szkody. Wystarczy plotka rzucona gdzieś na żyzną ziemię, by zniszczyć komuś życie.

„Ostateczne porachunki”, czwarta historia, w której głos przejmują prababcia Narcyza oraz Harpie. W życiu jednej z nich przychodzi moment, gdy decyduje się przyznać do popełnionego przed dziesiątkami lat błędu i… przeprosić. Bo lepiej późno niż wcale. Emerytki trafiają do dziwnego, pozbawionego magii miejsca i szybko okazuje się, że przeprosiny to nie jedyna sprawa, którą muszą tu załatwić.

Cóż, nie będę ukrywać, że jestem fanką Narcyzy i jej przyjaciółek. Przebojowe i wybuchowe panie w słusznym wieku, niedające sobie w kaszę dmuchać i bujające się po świecie swoimi wypasionymi camperami. Skoczą za sobą w ogień i nawet śmierć nie jest w stanie ich rozdzielić. Ciekawa perspektywa na jesień życia, nieprawdaż?

Aneta Jadowska wymyśliła dla nich tym razem zagadkę kryminalną do rozwiązania, pokazując przy tym, że z wiedźmami lepiej nie zadzierać. Jest wesoło, nostalgicznie, ale również poważnie, gdy wymaga tego dana chwila. Bohaterki pokazują, na co je stać, a Aronia Koźlak błogosławi każdą chwilę, gdy Narcyzy i jej psiapsiółek nie ma w pobliżu Zielonego Jaru.

„Ruja i porubstwo” to finalny tekst z zestawu „Cuda wianki”. Opowieść o konsekwencjach słabego wzroku i ciekawostkach, jakie można znaleźć na pewnym chińskim portalu zakupowym.

Malina znów rusza z pomocą. Tym razem swojej ciotce Lilianie, która właśnie straciła prawo jazdy, a musi odebrać paczkę z zamówieniem z oddalonego o jakieś 50 kilometrów miasta. A zawartość przesyłki jest dość nietypowa. Jak bardzo, okazuje się dopiero na miejscu.

To opowiadanie ma ode mnie dodatkowego plusa za miejsce, do którego muszą wyruszyć wiedźmy. Nie często spotykam swoje rodzinne miasto na kartach książek. Mam tylko nadzieję, że pracownicy urzędu, który odwiedzają kobiety, w rzeczywistości nie są takimi ciekawskimi śmieszkami. Pewnie w swoim zawodzie widzieli już niejedno i mało co robi na nich wrażenie. Choć z drugiej strony, taka zawartość kartowaniu trafia się raz na milion.

„Cuda wianki. Nowe przygody rodziny Koźlaków” jest udanym powrotem do Zielonego Jaru. Historie stworzone przez Anetę Jadowską bawią, uczą i wzruszają. Mam nadzieję na kolejne opowieści o Koźlaczkach i ich przygodach, bo to całkiem sympatyczna rodzinka. Mimo że nigdy nie wiadomo, czego się po nich spodziewać. A może właśnie dlatego.

Tytuł: Cuda wianki. Nowe przygody rodziny Koźlaków
Autor: Aneta Jadowska
Wydawnictwo: SQN
Seria: Kronika rodziny Koźlaków
Oprawa: twarda
Ilość stron: 464
ISBN: 9788382109108

Zły Wilk

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze