Recenzja: “Dzień nastania nocy” – Samantha Shannon

Podoba się?

“Dzień nastania nocy” - Samantha Shannon“Dzień nastania nocy” autorstwa Samanthy Shannon jest kolejną powieścią z cyklu “Korzenie chaosu” oraz jednocześnie prequelem historii znanej z “Zakonu Drzewa Pomarańczy”. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa SQN.

Góra Trwogi wybucha i na świat wydostają się wyrmy, chcące zniszczyć wszystko, co napotkają na swojej drodze. Jednak w tym rozgrywającym się wokoło chaosie rodzi się nowe życie, miłość, a tajemnice skrywane przez lata wychodzą na światło dzienne.

“Dzień nastania nocy” jest historią prowadzoną wielowątkowo. Mamy tu do czynienia naprzemienną narracją przedstawioną z poziomu kluczowych dla fabuły postaci – Dumai, młodej Pieśniarki Bogów z Seikii, Glorian, przyszłej królowej Inys, Esbar i Tunuvy, sióstr Zakonu Drzewa Pomarańczy oraz Wulfa, huskarla w służbie króla Bardholta I. Początkowo ich opowieści biegną odrębnymi drogami, lecz z biegiem czasu okazuje się, że łączy ich nie tylko chęć przetrwania i uratowania świata przed wyrmami.

Shamantha Shannon plecie nici fabuły niespiesznie, ale z pewnością nie można powiedzieć, iż nudno. “Dzień nastania nocy” to ponad tysiąc dwieście stron dopracowanej w każdym szczególe historii pełnej emocji na każdym poziomie. Szczerze mówiąc, coraz rzadziej trafiam na powieści, które byłyby aż tak doszlifowane. Nawet niepozorne fakty okazują się mieć znaczenie, a Czytelnik zmuszony jest, by skupić całą swoją uwagę. Biorąc pod uwagę, jak mocno rozbudowana jest książka, musiało to kosztować autorkę dużo pracy i wysiłku.

Jak już wspomniałam, “Dzień nastania nocy” prowadzi wiele wątków, a co za tym idzie na kartach powieści pojawia się wielu istotnych bohaterów. W moim odczuciu był to pewien minus, gdyż próby zapamiętania “kto, gdzie, kiedy, po co?” mogą okazać się przytłaczające. Momentami gubiłam się w tych wszystkich imionach, nazwach, funkcjach, na szczęście Shannon uzupełniła powieść o spis bohaterów oraz glosariusz, które choć trochę pomagają odnaleźć się w całości.

Złożona kreacja świata połączona z bogatym stylem są tym, co wyróżnia twórczość Samanthy Shannon spośród innych. Epic fantasy zawsze było najbliższe mojemu sercu, a autorka wie, jak zaspokoić mój czytelniczy głód. Jednocześnie rozpalając ochotę na więcej. Bohaterowie, którzy nie są płaskimi kalkami, a ich charaktery poruszają wiele problemów realnego świata, ciekawie skonstruowane uniwersum i grające na wszystkich możliwych emocjach wydarzenia są głównymi elementami, jakie skrywa w sobie “Dzień nastania nocy”.

Tym wątkiem, który najbardziej przykuł moją uwagę, była historia Dumai, Pieśniarki Bogów z Wysokiej Świątyni Kwirikiego na górze Ipyedzie. Klimaty porównywalne do znanego nam Dalekiego Wschodu (choć “Korzenie chaosu” dzieją się w świecie wymyślonym przez autorkę, krainy, jakie się w nim znajdują, mocno inspirowane są tymi rzeczywistymi) mnie, osobę wychowaną na anime i mandze zawsze intrygowały swoją tajemniczością i odmiennością od tego, co znane na co dzień. A gdy do zestawu dołączamy smoki – te, które nie pałają żądzą mordu w stosunku do ludzkości – cóż może być lepszego? Oczywiście nie oznacza to, że pozostałe postacie i ich historie nie są interesujące. Tunuva i Esbar, Glorian czy Wulf również wciągają swoimi częściami opowieści, które z kawałków splatają się w znakomitą całość.

“Dzień nastania nocy” jest książką, która duży nacisk kładzie na polityczne intrygi i zawiłości. Praktycznie każdy z przedstawionych głównych bohaterów musi mierzyć się z dworskimi rozgrywkami niezależnie od regionu świata, w jakim przyszło mu żyć. Samantha dobitnie pokazuje rozdarcie pomiędzy powinnościami i obowiązkami a chęcią zachowania siebie oraz swoich pragnień. Szczególnie dotyczy to Dumai i Glorian zmuszonych do dokonywaniu najtrudniejszych wyborów, by ocalić swój świat. Losy młodych kobiet wbrew ich woli rozgrywane są niczym pionki na szachownicy. Mimo że na ogół nie przepadam za tego typu elementami, tym razem z zaciekawieniem obserwowałam rozwój wypadków. Zwłaszcza że autorka nie kopiuje wątków, dla każdego bohatera mając osobny, indywidualny zestaw rozterek i zmagań.

Nie będę ukrywać, że na ogół nie sięgam po książki o takiej objętości. Nie z lenistwa, lecz kilkukrotnie już rozczarowałam się tak długimi powieściami. Często okazuje się, iż taka liczba stron nie jest wynikiem rozbudowanego świata, a tego że autor/ka nie potrafi zapanować nad przedstawianą przez siebie fabułą. Mnożące się wątki i postacie, które nic nie wnoszą do historii albo zostają porzucone bez żalu gdzieś po drodze, nie są czymś, na co jako czytelniczka mam ochotę. Na szczęście “Dzień nastania nocy” nie jest takim przypadkiem. Dodatkowo, mając w pamięci wrażenie, jakie wywołał na mnie “Zakon Drzewa Pomarańczy”, bez obaw oddałam się lekturze jego prequel.

Jeśli ciekawi Was, czy sięgając po “Dzień nastania nocy”, musicie znać treść poprzedniej książki z tego cyklu, odpowiem Wam – nie. Aczkolwiek pewne informacje w niej zawarte mogą okazać się przydatne podczas lektury prequela i uzupełnić wgląd w przedstawione przez Samanthę Shannon wydarzenia. Oraz zostawić jeszcze więcej pytań, na które, póki co, nie otrzymujemy odpowiedzi. Jednak nie jest to wiedza, bez której nie będziemy czerpać przyjemności z lektury. Co prawda osobiście nie wyobrażam sobie czytania cyklu w kolejności innej niż ta wydania książek, ale wiecie, każdy ma swoje natręctwa.

W porównaniu z “Zakonem Drzewa Pomarańczy” “Dzień nastania nocy” zdecydowanie bardziej obfituje w wątki queerowe. Najbardziej ujęło mnie, iż w świecie przedstawionym przez Shannon postacie nieheteronormatywne, niezależnie od rejonu, w którym żyją, nie muszą obawiać się ostracyzmu, nagannych spojrzeń czy odrzucenia. Wszędzie są akceptowane i traktowane z szacunkiem. Aczkolwiek muszę się poskarżyć, że zakończenie jednego z wątków WLW, jakie autorka zgotowała, a któremu kibicowało moje serduszko, niekoniecznie mnie satysfakcjonuje. Już abstrahując, iż było to całkiem popularne w powieściach “od wrogów do kochanek”, mam nadzieję zobaczyć kiedyś historię miłości dwóch osób tej samej płci, której nie towarzyszy po drodze tona dramy. Taką po prostu z wyraźnym happy endem, bez otwartych zakończeń i pozostawionych Czytelnikowi domysłów.

Samantha Shannon zapowiada powrót do świata “Korzeni chaosu”, jednak na ten moment będziemy musieli poczekać kilka lat, albowiem obecnie ma do skończenia inne książki. Cóż, w chwili obecnej, świeżo po lekturze, gdy chciałabym od razu dostać więcej, nie jest to napawające mnie optymizmem obwieszczenie. Zapewne za jakiś czas, kiedy inne powieści uciszą trochę ten głód, będę bardziej cierpliwa, jednak wciąż mam w głowie te cykle, na których kontynuację czekam już od dobrej dekady i ten dzień wciąż nie nadchodzi. Mam nadzieję, że w tym przypadku prace nie będą trwały tak długo.

Tym, do czego muszę się odrobinę przyczepić, jest tłumaczenie powieści. “Zakon Drzewa Pomarańczy” na język polski przekładała inna osoba niż “Dzień nastania nocy”. I tę różnicę można wyczuć. Jest ona subtelna, jednak widoczna. W prequelu język, w moim odczuciu, jest bardziej współczesny. Nie twierdzę, że druga część wypada przez to gorzej, lecz lubię spójność w tym względzie. Natomiast tym, czego nie można nie pochwalić od strony wydawniczej, są oprawy polskiego wydania. Zachowano oryginalną grafikę, a Czytelnik dostaje możliwość wyboru pomiędzy twardą a miękką okładką. Szczerze mówiąc, trudno mi wybrać, która podoba mi się bardziej. Ciężkie jest życie okładkowej sroki.

“Dzień nastania nocy” to bardzo udany prequel “Zakonu Drzewa Pomarańczy”. Samantha Shannon pokazuje, że ma ugruntowany pomysł na ten cykl, a włożony w jego stworzenie wysiłek owocuje powieścią, od której ciężko było mi się oderwać. Jednocześnie, im bliżej końca byłam, tym moje tempo czytania się zmniejszało, byle tylko jak najbardziej przeciągnąć spotkanie z tymi bohaterami i miejscami. Oby oczekiwanie na kolejny tom minęło mi szybko i mam nadzieję, że przyniesie on rozwiązania zagadek, które Czytelnikom pozostawiła Samantha Shannon.

Data wydania: 08. 03. 2023
Tłumaczenie: Kamila Regel
Format: 135 x 210 mm
Ilość stron: 1280
Oprawa: twarda
ISBN: 9788382109689
Dostępne wersje: papierowa
Cena detaliczna: 99,00 zł

Zły Wilk

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze